Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Sprechen Sie Deutsch? Ja, ja… Deutsche Bank

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 7 sierpnia 2015, 11:55

  • Powiększ tekst

Kilkanaście lat temu oczekując na chilijską delegację rządową, z którą Polska podpisywała umowę, byłem uczestnikiem drobnej wymiany zdań. Uczestniczył w niej śp. szef MSZ Bronisław Geremek i Prezydent Kwaśniewski.

Temat pobieżnie pokrywał sprawy Ameryki i przypadkowo poruszona została kwestia w jaki sposób prezydent Clinton przejdzie do historii. Okres tej prezydentury z dzisiejszej perspektywy jawi się jako czas dominacji USA na świecie (w Rosji Jelcyn) i ekspansji gospodarczej i technologicznej tego kraju. Z całej rozmowy zapamiętałem tylko jak Kwaśniewski powiedział jedno słowo „Lewinski”. Zapamiętałem dlatego gdyż pomyślałem, że jeśli Prezydent nie tylko przy tej okazji umiał tak celnie i w stonowany sposób spuentować sytuację, to wielka szkoda że jest po drugiej stronie. Tamta scena przychodzi mnie na myśl dzisiaj, pierwszy dzień po odejściu Prezydenta Komorowskiego gdy się zastanawiam co musiałby były Prezydent zrobić, aby tak jak w przypadku wspomnienia o Clintonie nie przychodziła na myśl Monika Lewinski, to w przypadku prezydentury Komorowskiego nie wracał obraz Prezydenta Polski, który został Ekskomunikowany! Znając Komorowskiego z przeszłości myślę, że ta „smuga” która się za nim będzie ciągnęła jest dla niego bardzo bolesna, sam uważa że niesprawiedliwa, rodzice w „grobach się przewracają”, niemniej jak najbardziej zasłużona.

W dzisiejszej dobie upadku autorytetu naszego kraju, bardzo niskiej samoocenie nas samych, którą ukazują ostatnie szaleństwa PO „odpolaczania” i demoralizowania naszego kraju, ciekawym przypadkiem jawi się konsekwencja i poczucie interesu własnego kraju u naszego zachodniego sąsiada. Przecież można przyrównać zakres oskarżeń Grecji w prasie niemieckiej, do długiej listy nieprawidłowości jakie dopuściła się symboliczna instytucja tego kraju Deutsche Bank i która kosztowała tą instytucję w latach 2009-14 14 mld euro. A na tej liście znalazło się wszystko od ustawiania Liboru, do prania rosyjskich pieniędzy i ukrywania strat. Przecież bilans tego banku to wysokość bliska PKB Niemiec, a ekspozycja na instrumentach pochodnych jest równa całemu PKB świata i może przerodzić się w znaczące straty w przypadku zawirowań na rynkach światowych.

Ponadto cała sytuacja rysuje się jedynie na pozór „normalnie”: niekompetentny szef, niezadowoleni akcjonariusze; ogłoszenie o jego odejściu i wzrost wartości instytucji o miliardy euro, a dokładniej o 8% na giełdzie. Nic nowego, w tym roku przecież pożegnali się z posadami prezes Standard Chartered Peter Sands, oraz Brand Dougan w Credit Suisse Group AG. Nie budzi zdziwienia niezadowolenie z wyników przez Hermes EOS reprezentującego ponad 40 instytucjonalnych inwestorów, który już w maju namawiał do głosowania przeciw zarządowi podczas walnego zgromadzenia i zdobył poparcie 41% z nich. Także prezes Larry Fink z BlackRock, który jest największym inwestorem w Deutsche pochwalił odejście prezesów.

Zarzuty akcjonariuszy również tworzą długą listę. Obniżenie celów zwrotu z kapitałów (ROE) z 12% do 10%, brak zysków w ogóle – ceny akcji na tym samym poziomie od momentu powołania przed trzema laty. Podczas gdy analogiczne inwestycje na giełdzie w Niemczech (DAX) przyniosły 80%-owy zysk. Na dodatek konieczność dokapitalizowania banku w latach 2013-2014 na łączną sumę 11 mld euro. Wycena rynkowa na poziomie księgowej, równająca się zaledwie połowie wartości trwałych aktywów. Brak jak u Greków wyjaśnienia skąd ma pochodzić 3,5 mld planowanych w przyszłości oszczędności.

Niemniej wyznaczenie następcy w osobie Johna Cryana, który jest również bankierem inwestycyjnym, w sytuacji kiedy wiadomo że to czego Deutsche potrzebuje to oddzielenie bankowości detalicznej i połączenie jej z Post bankiem, a nie nawiązanie konkurencji z Goldman Sachs’em budzi już pierwsze wątpliwości. Brak DB dostępu do rynku amerykańskiego, a nakładane na niego tam kary też świadczą o braku przychylności. Brak udziału na rynku akcji i koncentracja na rynku długu to zbyt skromna baza do rozwoju. W przeszłości przejęcie innego giganta w tej sferze nie stanowiłoby problemu, obecnie amerykański regulator na takie działanie nie pozwoli. Powoduje to że i tak na końcu drogi Deutsche czekają bolesne oszczędności.

I to właśnie propozycja ich przeprowadzenia i zwolnienia tysięcy pracowników, tak naprawdę rozsierdziła związkowców i krajowe media, będąc główną przyczyną ostatnich dymisji. Plus fakt że mimo kultywowania relacji z decydentami w Berlinie i jak podkreśla Wall Street Journal spędzenia miesięcy w podróżach po Niemczech i setek godzin na nauce języka Anshu Jaina nie posługiwał się nim wystarczająco płynnie, co okazało się „główną przeszkodą” do „przekonania akcjonariuszy” do siebie. No cóż w Polsce w analogicznej sytuacji media by się rozpisywały o kompetencjach anglojęzycznego szefa, populizmie związkowców, a politycy aby czasem nie popaść w konflikt z sektorem bankowym dokonaliby kolejnej debaty nad rozsierdzającym rodaków Gender lub paraleczniczej marihuanie, dziwiąc się przy tym że Naród za ich działania może ich osądzić i Ekskomunikować.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych