Opinie

Dlaczego Moody's „grilluje” Standard & Poors

Cezary Mech

Cezary Mech

Dr Cezary Mech, prezes Agencji Ratingu Społecznego, absolwent IESE, były zastępca szefa Kancelarii Sejmu, prezes UNFE, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów

  • Opublikowano: 17 maja 2016, 17:21

  • Powiększ tekst

Zgodnie z przewidywaniami (moimi) Moody's jedynie zmienił nastawienie na negatywne. Lecz jeśli plan Morawieckiego nie ulegnie modyfikacji, to we wrześniu nastąpi obniżka ratingu (moim zdaniem).

Podczas piątkowych debat w PR24, TV Republika i TVN24 trafnie prognozowałem, że Moody nie obniży ratingu, lecz jedynie perspektywę na negatywną. Jednocześnie dodawałem że poczeka z obniżką do czasu przyjęcia budżetu przez rząd we wrześniu.

Argumentowałem że Standard&Poor’s popełniło błąd w ocenie zarówno otoczenia zewnętrznego jak i przebiegu procesów politycznych w Polsce. Przyjęło założenie co do kontynuowania zacieśnienia pieniężnego przez FED, które miało oznaczać ucieczkę kapitałów z Polski, ryzyka wojny walutowej ze strony Chin schładzającej koniunkturę gospodarczą i przyjęcia przez rząd ustaw rozsadzających kolejne budżety.

Tak się nie stało i w efekcie po tym fakcie ryzyko Polski na rynku instrumentów pochodnych spadło o ¼ i w swojej negatywnej ocenie S&P zostało osamotnione. Dlatego prognozowałem że Moody wykorzysta błąd konkurenta (kolejny po obniżce ratingu USA) i będzie „grillował” tę agencję do września. Podczas debat podkreślałem że Moody's wykorzysta błąd S&P i nie obniży ratingu Polski, mimo politycznego nacisku opozycji oczekującej ukarania rządu za konflikt z Trybunałem Konstytucyjnym.

Argumentacja była na tyle nowa w debacie nad polskim ratingiem, dlatego postanowiłem, że ją powtórzę w dzisiejszym wpisie, gdyż w z powodu wielości innych wydarzeń gospodarczych nie było czasu ją wcześniej wyartykułować. S&P’s po kryzysie lat 2008-2009 straciła reputację, gdyż nie zauważyła zagrożenia kryzysowego i w efekcie zbyt późno obniżyła ratingi wielu emisjom, dlatego radykalnie zmieniła dotychczasową strategię i postanowiła być bardziej konserwatywna w swoich ocenach. Przejawiło się to pochopną decyzją obniżenia ratingu Stanów Zjednoczonych 10 czerwca 2013 r., z której to decyzji do tej pory ma problem z wycofaniem się bez „utraty twarzy”. Sytuację pogarsza zarzut upolitycznienia z jednej strony tej nietrafnej oceny, jak i zwolnienia prezesa S&P na skutek nacisków administracji amerykańskiej.

Dlatego wykorzystanie pomyłki po gwałtownej styczniowej obniżce ratingu Polski stało się kuszące dla Moody’ego w walce konkurencyjnej. Ukazaniem inwestorom, że oceny nadawane przez S&P’s znacząco odbiegają od wycen rynkowych. A S&P’s ewidentnie się pospieszyło. W szczycie światowego zamieszania związanego z oczekiwaniem że Chiny rozpoczną wojnę walutową, a Fed zacznie zacieśniać swoją politykę pieniężną, odcinając kraje wschodzące od dopływu kapitałów. Polska w takim otoczeniu z dwubilionową ekspozycją zagraniczną łatwo mogła stać się kolejną ofiarą. Tym bardziej, że ze względu na sytuację wewnętrzną groziło jej rozchwianie finansów publicznych. Obniżeniu opodatkowania rodzin w programie „Rodzina 500 plus” życzliwie przyjętemu przez rynki, gdy chodzi o stabilność finansów publicznych w długim terminie czasu, groziły działania rozsadzające budżet w postaci przyjęcia postulatów Prezydenta dotyczących kredytów frankowych, podwyższenia kwoty wolnej od podatku i obniżenia wieku emerytalnego.

Podczas piątkowej dyskusji w TVN uśmiechnąłem się, gdy mój adwersarz tłumaczył dlaczego agencja obniży rating mimo iż „fundamenty są mocne”. Prowadzący program redaktor Morozowski zarzucił mi, że się cynicznie uśmiecham, podczas gdy tak naprawdę był to odruch związany z myślą o tym że do TVN i do ekspertów opozycji nie dotarło, że oto Polska po raz pierwszy od czterech lat jest w stanie recesji, gdyż inaczej, by trąbiono o tym że właśnie fundamenty są złe, a błędna polityka gospodarcza już zbiera swoje owoce. Analitycy Moody’ego oczywiście zanotowali fakt że obniżenie wzrostu rocznego, ogłoszone przez GUS, do 3% względem pierwszego kwartału 2015 r. Oznacza to 0,1% spadek aktywności gospodarczej względem ostatniego kwartału 2016 r., niemniej wiedząc że jest to wynik wygaszenia inwestycji z poprzedniej perspektywy finansowej, oraz oczekiwań kolejnego ich przyspieszenia z kumulacją za dwa lata, uznali to jako efekt sezonowości analizowanej gospodarki.

Niemniej gdy będą badać polskie finanse we wrześniu, to skoncentrują się na ocenie budżetu na 2017 r. jako tym który będzie reprezentatywnym dla nowej ekipy, z perspektywy oceny Planu Morawieckiego. Przestroga dla Polski jest taka, że na ten moment inwestorzy nadal nie mają pewności, czy polityka gospodarcza, jaka jest prowadzona przyniesie wzrost gospodarczy, oraz czy pozycja polityczna Polski będzie na tyle silna, aby zapobiec załamaniu napływu środków unijnych w kolejnej perspektywie finansowej. Skutkiem braku środków unijnych była recesja w pierwszym kwartale, przy czym w przyszłości oznaczałoby to nie tyle sytuację przejściową, lecz strukturalne zapadnięcie na tzw. chorobę holenderską i spadek ocen ratingowych poniżej poziomów inwestycyjnych.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych