Opinie

Zamknąć rachunek w Alior Bank czyli droga przez mękę

Anna Niczyperowicz

Anna Niczyperowicz

dziennikarz, architekt

  • Opublikowano: 1 marca 2013, 14:32

    Aktualizacja: 5 marca 2013, 07:58

  • 21
  • Powiększ tekst

Konto osobiste w banku założyć łatwo. Nic więc dziwnego, że wielu z nas założyło kilka rachunków, w różnych celach. Jak reklamują się same banki – robi się to „na klik”, „w 5 minut”, „od ręki”. W Alior Banku można to zrobić przez internet – bez kuriera. Kiedy chcemy zakończyć współpracę z Aliorem, sprawa okazuje się dużo bardziej skomplikowana.

Wydawało by się, że sprawa jest prosta. „Jesteśmy na czysto”, nikt nikomu nic nie jest winien, żadnych interesów w toku nie mamy, więc podajemy sobie ręce i bye. Nic z tego.

Kiedy odwiedzamy oddział banku (nie wszystko da się zrobić przez Internet jak się okazuje), żeby rachunek zamknąć, wtedy nie ma już procedury „na klik i od ręki”. Przygotujmy się raczej na rozwlekłe, zagmatwane i nie do końca sensowne działanie.

Najpierw wizyta w kasie – tam zerujemy stan konta. Logiczne, ale tylko do momentu, w którym (w kolejnym okienku) dowiadujemy się, że w związku z 30-dniowym terminem wypowiedzenia będzie konieczne zapłacenie za użytkowanie tego konta przez kolejny miesiąc. A przecież na rachunku z musu mamy okrągłe zero?! Nie szkodzi – bank ma na to lekarstwo – najwyżej później będzie windykował tę niespłaconą należność. Absurd. Opornemu klientowi, który nie docenia prostoty tego rozwiązania bank proponuje inne: modyfikacja konta. Dotychczasowy rachunek z opłatami modyfikujemy na konto tzw. techniczne – bez opłat. Wtedy (z bliżej nieznanych nikomu powodów) konto nie tylko nie będzie obarczone miesięcznym haraczem, ale również możemy zamknąć je w tej samej chwili co otwieramy. Jaki jest cel tych usprawnień? Przekształcenie konta to przecież de facto zamykanie jednego rachunku i otwieranie drugiego (z tym samym numerem). Po co ta komplikacja? Nie prościej zamknąć jeden i już? Ale postępujemy zgodnie z radą „panienki z okienka” i wygląda na to, że wychodzimy na prostą – w końcu o zamknięcie właśnie walczymy… Zanim jednak to się stanie – przed nami kilka ruchów. Dyspozycja modyfikacji konta (nieco w ciemno, bo skoro zaraz ten rachunek zamkniemy brak już motywacji by przegryzać się przez liczne stronice regulaminu). I – uwaga – kolejna wizyta w kasie – żeby wypłacić 0 zł (słownie: zero złotych). Bez komentarza… Ale też i bez możliwości pominięcia tego idiotycznego zlecenia, bowiem bez niego nie jest możliwa dyspozycja zamknięcia rachunku! O co chodzi nie wiedzą pracownicy oddziału. Na pytania o sens i logikę pada odpowiedz jak mantra: Tak mówi system! A system potrafi się zawiesić i nie działa tak samo na różnych stanowiskach placówki. Toteż w końcu informację o zamknięciu konta pani z kasy, bo ta z okienka chyba nie może, kaligrafuje ręcznie długopisem. Prosimy zatem o podpis i pieczątkę i już ! 55 minut. Uff…

„Nie widzimy tego, ale Ninja uśmiecha się nieznacznie […]bo pojawił się bank upraszczający życie klientów, za którymi trudno nadążyć”

Tylko Ninja może się uśmiechać… klientom do śmiechu daleko… no ale w końcu prawdziwy Ninja z Aliorem sobie chyba poradzi.

Powiązane tematy

Komentarze