Opinie

AntyBrexitowa demonstracja w Londynie, sobota 2 lipca, fot. PAP/ EPA/SEAN DEMPSEY
AntyBrexitowa demonstracja w Londynie, sobota 2 lipca, fot. PAP/ EPA/SEAN DEMPSEY

Brexit, czyli decydenci w Europie wybierają strategię „komicznego Ali’ego”

Steen Jakobsen

Steen Jakobsen

Główny Ekonomista Saxo Bank

  • Opublikowano: 3 lipca 2016, 15:27

    Aktualizacja: 3 lipca 2016, 16:37

  • 0
  • Powiększ tekst

Choć Brexit może przyspieszyć proces potrzebnych reform, to decydenci makro, w tym banki centralne, będą starały się zachować status quo. Upodobnili się w tym do irackiego ministra propagandy „Komicznego Ali’ego” w 2003 roku, a niechęć do zaakceptowania faktycznej sytuacji doprowadzi do ich zguby

Opracowuję tę analizę w Republice Południowej Afryki (RPA), która znajduje się tak daleko od Europy i zamieszania wokół Brexitu jak to tylko możliwe. Jednak nawet i w tym miejscu trudno jest uniknąć poczucia zawirowania oraz nie zauważyć typowej potrzeby inwestorów i mediów, aby zrozumieć i przewidzieć, co nas teraz czeka.

Najlepszą analogią, którą mogę wykorzystać, pochodzi z moich licznych podróży: gdy przybywasz na lotnisko do odprawy, musisz przejść przez kontrolę bezpieczeństwa. Masz wtedy dwie opcje: szybszą i wolniejszą (klasa ekonomiczna). Użycie pierwszej oznacza szybsze przejście do bramki oraz odprawę przed innymi pasażerami. Jednak, to co powinno być najważniejsze, to fakt, że czas lotu i trasa są takie same dla każdego, w klasie biznesowej i ekonomicznej. Przybywamy DOKŁADNIE w takim samym momencie.

Co chcę przez to powiedzieć? Przenosząc ten przykład na ekonomię, możemy zauważyć, że zdecydowaliśmy się na szybszą opcję – z uwagi na Brexit – na wyprzedaż GBP, obcięcie prognoz wzrostu gospodarczego oraz na dyskusję w niektórych krajach na temat reform i zmian, które i tak miałyby miejsce bez względu na wynik referendum w sprawie opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię.

Problemem Zjednoczonego Królestwa jest jego podwójny deficyt – stały deficyt budżetowy oraz na rachunku obrotów bieżących. Wielka Brytania po raz ostatni zanotowała nadwyżkę na rachunku obrotów bieżących, gdy Włochy wygrały Puchar Świata w Hiszpanii, a królem strzelców został Paolo Rossi. Dobrze myślicie – był to rok 1982.

Gospodarka UK, wraz z Japonią, charakteryzuje się także najniższą wydajnością wśród krajów G7. Oczywiście, Wielka Brytania potrzebuje słabszego funta, i to bardzo, a jeśli kryzys w ERM z 1992 miałby nam coś zasugerować, to na pewno to, że UK czeka teraz wyższe zatrudnienie oraz przyspieszenie tempa wzrostu PKB, tak jak obrazuje to wykres opracowany przez Societe Generale, które wykonało świetną robotę.

tytuł

Naiwnością byłoby spodziewać się tylko pozytywnych zmian wynikających z nasilającej się politycznej niepewności, ale należy zrozumieć, że spowolnienie gospodarcze w Wielkiej Brytanii, a także innych częściach Europy, rozpoczęło się przed zaskakującym wynikiem referendum w sprawie opuszczenia UE.

tytuł

Wyborcy zasygnalizowali potrzebę zmian i te nadejdą. Jednak, zanim to nastąpi, decydenci makro, politycy i przedstawiciele banków centralnych jeszcze raz spróbują sprzedać nam model ekonomiczny opierający się na silniejszej interwencji oraz łagodniejszym przestrzeganiu traktatów UE i reguł ekonomicznych.

Jeśli zapomnieliście podstaw ekonomii, to szybko wspomnę o tym, czego powinien Was nauczyć uniwersytet.

Prawdziwymi motorami wzrostu są: wydajność, demografia, badania i rozwój, edukacja, oraz jak najmniej biurokracji i interwencji. Czynniki te powinny być wspierane przed model rynkowy, w którym kapitał jest alokowany, aby wypracować najwyższy możliwy zwrot marży (ta zasada i reguła jest jedyną rzeczą, którą NALEŻY zrozumieć w ekonomii). Na koniec, obu powyższym czynnikom powinna towarzyszyć konstytucja gwarantująca niezależność systemu prawnego od rządu, oraz broniąca własności, praw człowieka i wolności słowa.

Zasady te są proste, ile istnieje jednak obecnie krajów, które się nimi kierują? Mógłbym wskazać naprawdę niewiele.

Decydenci makro upodobnili się obecnie do „komicznego Ali’ego”, irackiego ministra informacji Muhammada Saeed al-Sahhaf , który w czasie inwazji w Iraku w maju 2003 roku, twierdził na żywo w telewizji, że Irak i Saddam Husajn wygrywali walkę przeciwko NATO. W tym samym momencie w polu kamery można było zaobserwować ruchy sił USA.

Pierwszą reakcją UE i jej lidera na wynik referendum było okazanie smutku oraz to samo nieudolne sianie paniki, którego świadkami byliśmy już przed głosowaniem.

Zaufajcie mi, nadejdzie koniec tygodnia i europejscy politycy złagodzą swoje stanowisko w dyskusjach z Wielką Brytanią. Zauważyłem, że ojciec UE, były Kanclerz Helmuth Kohl pojawił się w niemieckich mediach i apelował właśnie o takie podejście: „Kohl fordert ‘Atempause’ fur Europe.”

Do 2030 r. Wielka Brytania będzie największym krajem pod względem populacji w Europie, ma największe siły zbrojne, największą koncentrację rynków kapitałowych oraz utalentowanej siły roboczej poza USA. Dodatkowo, UK charakteryzuje się znacznym deficytem obrotów z Europą, jeśli więc europejscy liderzy pragną przyszłości Europy/NATO/EA bez aktywnego uczestnictwa brytyjskiej armii, rynków kapitałowych, popytu konsumentów to mogą to zrobić, ale będą płakać jak małe dzieci.

Czekająca nas odpowiedź w sferze makro będzie oparta na trzech filarach.

1. Powrót do polityki makro z 2009 r.

2. UE będzie starała się wysłać sygnał, że nic się nie stało i idziemy dalej, ale silnie zakorzenione różnice między Niemcami a Francją na temat przyszłości UE sprawią, że współpraca okaże się niemożliwa.

3. Niemcy chciałyby reform i konsolidacji w Europie, natomiast Francja wolałaby uniknąć reform i uzyskać status super-państwa, z którego poziomu można byłoby opanować sytuację.

To kluczowa różnica, oznaczająca prawdopodobnie dalsze porozumienia i ustępstwa, w wyniku których Matteo Renzi otrzyma zgodę we Włoszech, aby zaoferować bankom pomoc państwową (w przeciwnym wypadku Europa znajdzie się pod presją), Grecja otrzyma kolejną szansę, Francja i Club Med będą mogły ponownie zwiększyć deficyt do poziomu ponad 3%, a proces ten będzie trwać niemal bez końca.

Tak, będzie to identyczna powtórka sytuacji z marca 2009 r..

Problemem polega na tym, że jesteśmy otoczeni niskimi stopami procentowymi oraz luzowaniem ilościowym (QE), 75% całego QE utrzymuje obecne zadłużenie, a z uwagi na fakt, że właśnie to jest obecnie celem numer jeden, szanse na wzrost nakładów inwestycyjnych i PKB są nikłe. Wniosek jest prosty: inwestycje i wydajność zostały zepchnięte na dalszy plan, a głównym celem okazało się być kupno czasu.

Dogmatyczna Rezerwa Federalna (Fed) i inne banki centralne wykonają krok w kierunku bardziej ujemnych rentowności. Fed obiecująco rozpoczął rok, ale nie zagwarantował, że podwyższy stopy procentowe 3-5 razy w 2016. Obecnie rynek spodziewa się, że szansa obniżki stóp na kolejnym posiedzeniu Fed jest wyższa niż podwyżki. Rezultatem tego jest fakt, że trudniej przewidzieć ruchy banku - Fed stracił więc, i tak niewielką, wiarygodność, którą jeszcze niedawno mógł się pochwalić. Fed nie podniesie stóp procentowych w 2016, a prawdopodobieństwo recesji sięga już ponad 60% - wskaźnik sytuacji na rynku pracy, opracowywany przez Fed, znajduje się w coraz to nowych dołkach, a indeks wyprzedzający Conference Board także zniżkuje.

tytuł

Źródło: Bloomberg, Saxo Bank

Wyniki firm w USA są najgorsze od 2005, tak jak zauważył mój kolega Peter Garnry. Innymi słowy, USA będą miały wiele szczęścia, jeśli uda im się zanotować w tym roku wzrost gospodarczy na poziomie 1,5%. Należy się raczej spodziewać gorszych wyników, jeśli opisane przeze mnie reguły nie zostaną wprowadzone, lub zostaną wprowadzone za późno z powodu klasycznych kompromisów decydentów.

Powiązane tematy

Komentarze