
Złoto o krok od 4 tys. dol. za uncję. Co napędza rajd?
Notowania złota przyspieszyły w ostatnich tygodniach i weszły w fazę zdecydowanego trendu wzrostowego. We wrześniu i na początku października obserwowaliśmy kolejne rekordy cenowe, a aktualnie kurs królewskiego kruszcu znajduje się o krok od przekroczenia granicy 4000 dolarów za uncję.
Już na samym początku października notowania dotarły do poziomu niemal 3900 USD/oz, a nowy tydzień przyniósł kontynuację wzrostów. W poniedziałek 6 X cena poszybowała do 3950 dolarów za uncję, co sprawia, że kolejna symboliczna granica na poziomie 4000 USD/oz może zostać przekroczona lada dzień. Na rajd złota złożyło się kilka czynników.
W Stanach Zjednoczonych od 1 października obowiązuje częściowy paraliż administracji, tzw. government shutdown. Oznacza on zamknięcie wielu agencji, opóźnienia w publikacji kluczowych danych makroekonomicznych i wzrost niepewności wśród inwestorów. W normalnych warunkach rynek pracy w USA pełni funkcję barometru kondycji gospodarki.
Tymczasem ostatnie, słabsze od oczekiwań dane z tego sektora, w połączeniu z brakiem regularnych raportów, wzmacniają przekonanie, że Rezerwa Federalna będzie musiała utrzymać łagodniejszą politykę i ostrożnie podchodzić do kolejnych decyzji o stopach procentowych. To z kolei sprzyja złotu, bo realne stopy procentowe ulegają obniżeniu.
Portfele “złotych” ETF-ów pęcznieją
Nie bez znaczenia pozostaje też aktywność dużych inwestorów instytucjonalnych. W ostatnich tygodniach fundusze ETF powiększyły swoje portfele o blisko 140 ton kruszcu, a to oznacza konkretny i płynny popyt, który wprost przekłada się na wyższe ceny spot. Jednocześnie w segmencie fizycznym pojawiły się napięcia podażowe i rosnące premie.
Obecna zwyżka nie jest wyłącznie wynikiem krótkoterminowych wydarzeń. W tle widać rosnące znaczenie czynników strukturalnych, takich jak akumulacja rezerw przez banki centralne, zwiększone zakupy złota w Azji oraz zmiany w płynności rynków. Zmniejszą się też dostępne zapasy metali w zachodnich skarbcach, co ogranicza elastyczność podaży i podbija premię na rynku fizycznym.
Jesteśmy w fazie, w której nakładają się krótkoterminowe impulsy – jak shutdown w USA, słabsze dane o zatrudnieniu czy napływy do ETF-ów – z długofalowymi zmianami strukturalnymi. Dla inwestora indywidualnego oznacza to przede wszystkim większą zmienność i konieczność rozsądnego planowania wejść.
Choć rynek złota coraz częściej mówi o „autostradzie do 4000 USD”, to droga ta nie jest pozbawiona ryzyk. Poprawa danych makroekonomicznych w USA, szybkie rozwiązanie kryzysu administracyjnego czy nagłe uwolnienie większych zapasów fizycznego kruszcu mogą wyhamować tempo wzrostów.
Niemniej, dopóki równolegle działają czynniki polityczne, instytucjonalne i inwestycyjne, fundament dla zwyżki cen złota pozostaje bardzo mocny. Obecny rajd pokazuje, że złoto nie tylko utrzymuje pozycję „bezpiecznej przystani”, ale staje się również aktywem strategicznym w portfelach inwestorów.
2025 rokiem przełomowym dla srebra?
W tym roku trudno nie mówić również o srebrze, które dołączyło do „peletonu wzrostów” i w ostatnich miesiącach notuje dynamiczne ruchy, które w wielu aspektach przebijają złoto. Cena spotowa srebra przekroczyła już do 48 dolarów za uncję, a wkrótce może sięgnąć lub nawet przeskoczyć historyczny rekord na poziomie około 50 dolarów.
Jednym z kluczowych czynników jest równowaga między popytem a podażą. Przez ostatnie pięć lat produkcja srebra nie nadążała za potrzebami rynku – wydobywano go mniej, niż konsumenci chcieli nabyć. Nadwyżkę uzupełniało srebro ze skarbców LBMA, które obecnie zawierają ponad 800 milionów uncji, choć w ciągu ostatnich czterech lat rezerwy te skurczyły się o niemal 25%. To istotna wskazówka, że podaż „łatwego srebra” może wkrótce zacząć się kurczyć, co dodatkowo podnosi jego atrakcyjność inwestycyjną.
Popyt na srebro jest napędzany nie tylko przez inwestorów, lecz również przez przemysł, w tym sektor fotowoltaiki, który zużywa około połowy globalnej podaży srebra. Choć tempo rozwoju tego rynku spowalnia, zapotrzebowanie wciąż rośnie i pozostaje istotnym czynnikiem fundamentalnym.
W świetle tych danych warto obserwować srebro również jako alternatywę dla złota, zwłaszcza dla inwestorów z mniejszym budżetem. Jednocześnie przy rosnących cenach warto rozważyć strategię łączoną – mniejsze ilości złota w portfelu mogą skutecznie uzupełnić ekspozycję na srebro, zapewniając większą stabilność inwestycji.
Rok 2025 może okazać się przełomowy dla srebra – zarówno z punktu widzenia cenowego, jak i inwestycyjnego. Dynamika rynku, ograniczona podaż i rosnący popyt przemysłowy sprawiają, że srebro zasługuje na stałe miejsce w portfelach inwestorów, którzy szukają alternatywy dla złota lub chcą dywersyfikować swoje inwestycje w metale szlachetne.
Michał Tekliński, ekspert rynku złota Goldsaver i Goldenmark
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.