Opinie

Globalne spojrzenie na skutki Brexitu

Michael Hasenstab

Michael Hasenstab

Wiceprezes wykonawczy, zarządzający portfelami inwestycyjnymi CIO Templeton Global Macro

  • Opublikowano: 13 lipca 2016, 14:14

  • Powiększ tekst

Uważam, że dyskusję na temat referendalnej decyzji Brytyjczyków w sprawie Brexitu należy rozbić na dwie części: pierwsza z nich to trwały wpływ tego wydarzenia na Wielką Brytanię, Europę i gospodarkę światową, a druga to czynniki o bardziej tymczasowym charakterze.

Jeżeli chodzi o trwałe konsekwencje, wynik głosowania jest niewątpliwie niekorzystny dla brytyjskiej gospodarki, której wymiana handlowa z Europą stanowi ponad 50% całkowitego globalnego handlu tego kraju. Bardzo trudno będzie Wielkiej Brytanii negocjować warunki umów o wolnym handlu, które zastąpiłyby porozumienia handlowe, z jakich Brytyjczycy korzystali w ramach członkostwa w UE. Negatywne skutki będą również odczuwalne w obszarze mobilności siły roboczej, a także w sektorze finansowym z centrum w Londynie.

Prawdopodobnie poważniejsze konsekwencje związane będą jednak z możliwym narastaniem populistycznych i nacjonalistycznych nastrojów w całej Europie i sprzeciwu wobec UE i projektu europejskiej unii walutowej. W 2011 r. byliśmy przekonani, że strefa euro zachowa integralność pomimo potężnych zaburzeń ekonomicznej równowagi, braku unii politycznej, budżetowej i bankowej oraz niezdolności Włoch do wdrożenia reform strukturalnych. Widzieliśmy wówczas, że te problemy były możliwe do rozwiązania, przy założeniu bezwarunkowej i przekonująco okazywanej politycznej woli dalszego współtworzenia unii. Niespodziewany wynik referendum w sprawie Brexitu niestety pokazał, że ta powszechna wola polityczna szybko słabnie. Sądzę, że w przyszłości możemy spodziewać się kolejnych głosowań i głośniejszego nawoływania do wychodzenia z UE przez partie polityczne o nacjonalistycznym zabarwieniu, co będzie przyczyną potężnej zmienności na rynkach i trudnego okresu w strefie euro.

Żaden z tych skutków nie nastąpi, według nas, natychmiast, ale inwestorzy na pewno muszą wziąć je pod uwagę.

Jeżeli chodzi o wpływ tymczasowy, tego typu wstrząs zwykle wywołuje masową awersję do ryzyka, czego sygnały już się pojawiły w postaci odbicia papierów skarbowych USA i japońskiego jena oraz wyprzedaży aktywów z rynków wschodzących po referendum. Te konsekwencje uważamy za tymczasowe; mniej więcej na przestrzeni kolejnego miesiąca trendy rynkowe mogą zacząć odwracać wektor, gdy ludzie zorientują się, że strefa euro stoi przed długofalowym wyzwaniem. Co do wpływu tej sytuacji na takie rynki wschodzące, jak Meksyk czy Indonezja, nasze prognozy inwestycyjne dla tych rynków nie ulegają znaczącej zmianie.

Stale monitorujemy dynamikę rynkową i poszukujemy potencjalnych możliwości wykorzystania niektórych przesunięć będących pokłosiem referendum. Na pewnym etapie wzmożonej zmienności po referendum dotarliśmy do punktu, który, według naszych szacunków, może być poziomem odbicia rynków wschodzących: waluty kilku krajów zaliczanych do rynków wschodzących początkowo straciły na wartości od 5% do 7%, ale później zaczęły odrabiać straty, gdy sytuacja zaczęła wracać do normy w czasie obrotów na rynku 24 czerwca. W perspektywie kolejnych kilku tygodni, gdy ludzie zaczną dostrzegać rzeczywiste znaczenie tego wydarzenia dla Europy i reszty świata, niektóre spośród tych obarczonych wyższym ryzykiem aktywów z rynków wschodzących, które były wyprzedawane, zaczną odrabiać straty. Uważam jednak, że wstrząs, jakiego dozna Europa, może okazać się bardziej długotrwały, a ludzie prawdopodobnie zaczną kwestionować zasadność inwestowania w strefie euro w dłuższej perspektywie. W związku z tym jesteśmy wciąż przekonani, że euro będzie się osłabiać.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych