Obligacje raczej 50+ niż 500+
Od dziesięciu lat wśród kupujących obligacje skarbowe dominują osoby powyżej pięćdziesiątego roku życia. Młodzi adepci oszczędzania zadecydowanie się od tych papierów odwracają. W lipcu zwiększyło się grono nabywców w wieku 35-50 lat, co można częściowo wiązać z „efektem 500+”, ale wpływ tego programu na wzrost skłonności do oszczędzania nie jest zbyt duży.
Ministerstwo Finansów za pośrednictwem PKO BP sprzedaje średnio każdego roku obligacje detaliczne o wartości około 3 mld zł, z czego jedna trzecia to efekt zamiany na nowe posiadanych już przez gospodarstwa domowe papierów, podlegających wykupowi.
Z danych za ostatnich dziesięć lat wynika, że największym powodzeniem wśród oszczędzających cieszą się obligacje o najkrótszym terminie wykupu, czyli dwuletnie oraz pojawiające się sporadycznie „oferty specjalne”, czyli obligacje o niestandardowych terminach wykupu, jak na przykład emitowana w 2013 r. „listopadowa trzynastka”, sprzedawane rok później „lutowa siódemka” i „grudniowa czternastka”, czy oferowana w 2015 r. „listopadowa jedenastka” (w przypadku każdej z nich liczba oznaczała określony w miesiącach czas trwania inwestycji). W ostatnich trzech latach udział obligacji o najkrótszych terminach wykupu sięgał od 72 do 78 proc. wszystkich sprzedawanych papierów. W ciągu siedmiu miesięcy obecnego roku przekraczał 75,5 proc.
Spośród obligacyjnych statystyk najciekawsza, choć często pomijana w analizach, dotyczy struktury wiekowej nabywców. Od siedmiu lat jest ona niemal niezmienna. Okazuje się, że aż około 75 proc. oferowanych przez Ministerstwo Finansów papierów trafia do portfeli osób mających ponad 50 lat. Ponadto systematycznie maleje odsetek młodszych posiadaczy oszczędności. Udział tych z grupy wiekowej 35-50 lat zmniejszył się z rekordowo wysokiego poziomu 26 proc., osiągniętego w 2008 r., do zaledwie 16,3 proc. sześć lat później. W 2015 r. wzrósł on do 19,4 proc., a po pierwszych miesiącach obecnego roku wynosi 18,9 proc. Pierwsze miesiące 2016 r. przyniosły wyraźne odwrócenie spadkowej tendencji w przypadku osób między 25 a 35 rokiem życia. Ich udział zwiększył się z 2,8 do 4,8 proc. W ostatnich dwóch latach do symbolicznych 0,5-0,7 proc. obniżył się i tak niewielki udział nabywców obligacji mających poniżej 25 lat.
Na podstawie tych suchych statystyk trudno formułować daleko idące wnioski i uogólnienia, ale można się pokusić o kilka przypuszczeń. Rosnące wraz z wiekiem zainteresowanie kupnem obligacji wiąże się z jednej strony z posiadaniem większych kwot do dyspozycji, z drugiej zaś z pojawianiem się refleksji na temat emerytury. W tym ostatnim kontekście dziwić jednak może awersja do obligacji długoterminowych, pozwalających osiągnąć wyższe odsetki. Oprocentowanie dziesięcioletnich obligacji „emerytalnych” (EDO) jest indeksowane wskaźnikiem inflacji (deflacja nie jest przy tym uwzględniana, czyli nie obniża wysokości odsetek) i obecnie w pierwszym, rocznym okresie odsetkowym wynosi 2,5 proc., a więc w porównaniu z 2 proc. odsetkami z papierów dwuletnich wydaje się zdecydowanie bardziej korzystne.
Przedstawiciele średniego przedziału wiekowego albo na oszczędzanie jeszcze się nie decydują, albo poszukują bardziej atrakcyjnych warunków, w tym także instrumentów o wyższym poziomie ryzyka (choć ci bardziej uparci i zorientowani są w stanie znaleźć lepsze oferty także na lokatach bankowych). Najmłodszych zniechęca prawdopodobnie zbyt niskie oprocentowanie, które w połączeniu z niewielkimi wolnymi zasobami przynosi odsetki w symbolicznych kwotach (po dwóch latach z tysiąca złotych ulokowanego w obligacjach, odliczając podatek, otrzymujemy niewiele ponad 30 zł, co ledwie wystarcza na posiłek w taniej restauracji i odstręcza od myślenia w kategoriach „potęgi procentu składanego” i oszczędzania w ogóle).
Dane dotyczące sprzedaży obligacji skarbowych sugerują, że nie będzie łatwo w oparciu o tego typu papiery oferowane na dotychczasowych zasadach, budować bazę krajowych oszczędności, nie proponując zdecydowanie bardziej atrakcyjnych warunków bądź w postaci wyższego oprocentowania, ulg podatkowych, bądź zachęt innego rodzaju. Dodatkowa trudność może dotyczyć zmiany dotychczasowych nawyków, polegających na wyraźnej niechęci do oszczędności obliczonych na długi termin. Doświadczenia z emisjami okazjonalnymi, cieszącymi się dużym powodzeniem sugerują raczej, by zacząć zachęcać do oszczędzania oferując zdecydowanie krótsze niż dwa lata terminy wykupu, stopniowo przechodząc do ofert długookresowych.
Można przypuszczać, że zachętą do zaangażowania kapitału na dłuższy czas mogłoby być połączenie wyższego oprocentowania z sygnalizowaną już przez rząd koncepcją obligacji „loteryjnych” (wydłużenie czasu oszczędzania, zwiększa prawdopodobieństwo wylosowania nagrody rzeczowej lub premii). Spektakularne powodzenie sprzedaży osiągnięte w ofertach publicznych obligacji korporacyjnych, jak choćby Banku Pocztowego (dziesięcioletnich) czy Alior Banku (sześcioletnich), byłoby w przypadku papierów emitowanych przez Skarb Państwa nie do powtórzenia, ze względu na wysokie koszty odsetkowe. Oprocentowanie w przypadku papierów obu banków sięgało odpowiednio 4,5 i 5 proc., a więc było ponad dwukrotnie i dwuipółkrotnie wyższe niż w przypadku skarbowych papierów o dwuletnim terminie wykupu i odpowiednio o 2 i 2,5 punktu procentowego wyższe niż odsetki od detalicznych obligacji dziesięcioletnich. Konkurencja w przypadku papierów dłużnych firm jest zresztą o wiele bogatsza i bardzo różnorodna, a różnice w oprocentowaniu jeszcze większe, na korzyść obligacji korporacyjnych.
Wyraźny wzrost sprzedaży obligacji skarbowych zanotowany w lipcu, można częściowo wiązać z wpływem programu 500+, w wyniku którego ponad 2,5 mln rodzin zostało zasilonych znaczącym zastrzykiem pieniędzy. Wskazuje na to skok udziału osób w wieku 35-50 lat w strukturze nabywców obligacji z 17 do ponad 32 proc. Jednak porównując sięgającą 7,2 mld zł kwotę wypłat z programu, zrealizowanych do końca lipca 2016 r. (z wyrównaniem za okres od kwietnia), z wynoszącym 132 mln zł wzrostem sprzedaży obligacji w lipcu oraz liczącym około 15 punktów procentowych wzrostem udziału wspomnianej grupy wiekowej ponad średnią z poprzednich miesięcy, można szacować, że w wyniku programu 500+ sprzedaż obligacji wzrosła o 63 mln zł, co w porównaniu z sumą wypłat daje niecałe 0,9 proc. Choć to dopiero początek obowiązywania programu, a lipiec nie jest miesiącem sprzyjającym oszczędzaniu, to jednak dane z tego okresu nie wróżą zbyt wielkiego powodzenia zapowiedzianej przez rząd inicjatywie emisji obligacji adresowanych do beneficjentów programu 500+. Tym bardziej, że miałyby to być, według wstępnych informacji, papiery o 6- i 10-letnim terminie utrzymania, a z całą pewnością atrakcyjnością pod względem oprocentowania nie dorównają obligacjom Aliora i Banku Pocztowego.