14 sprawiedliwych w Parlamencie Europejskim
W zasadzie sprawie rezolucji Parlamentu Europejskiego przeciwko Polsce uchwalonej w ostatnią środę nie należałoby dodawać znaczenia, pisząc na jej temat, ale po analizie jej zawartości i listy głosujących, trzeba zwrócić uwagę na kilka kwestii.
Przypomnijmy więc, że głównie na skutek inspiracji europosłów Platformy sprawa przestrzegania praworządności w Polsce wróciła na agendę obrad PE już drugi raz (pierwsza rezolucja potępiająca Polskę została przyjęta 13 kwietnia tego roku).
Platforma zdecydowała się w tej sprawie nawet współpracować z tak skrajnymi ugrupowaniami w PE jak Komuniści czy Zieloni, stąd jej zgoda na wspólny projekt rezolucji przygotowanej także z tymi grupami politycznymi.
Konsekwencją takiego podejścia jest umieszczenie w przyjętym tekście właśnie na żądanie Komunistów zwrotu „o zdrowiu seksualnym i reprodukcyjnym kobiet” (sztandarowego sformułowania używanego w unijnych dokumentach przez zwolenników aborcji), a z kolei na żądanie Zielonych sprawy wycinki drzew zniszczonych przez korniki w Puszczy Białowieskiej.
W tej sytuacji przyjęta przez PE rezolucja jest „od Sasa do Lasa”, porusza i sprawę Trybunału Konstytucyjnego, zmiany w ustawie o prokuraturze i ustawie kodeks postępowania karnego, zmiany w ustawie o służbie cywilnej, w ustawie o Policji i tzw. ustawie antyterrorystycznej ale także jak już wspomniałem sprawę aborcji i sytuację w Puszczy Białowieskiej.
Według tej rezolucji większość zmian w prawie przyjmowanych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i uchwalanych przez Parlament, jest z jakiś bliżej nieznanych powodów niezgodna z prawem europejskim i Kartą Praw Podstawowych, co jest oczywistym absurdem.
Zresztą wystarczy przeanalizować zapisy w rezolucji poświęcone sytuacji związanej z Trybunałem Konstytucyjnym, żeby nie mieć wątpliwości, że ujęte są w niej „racje” tylko jednej strony sporu politycznego w Polsce.
Mimo tego, że po przyjęciu nowej ustawy o TK z 22 lipca tego roku, opublikowano 21 tzw. wyroków TK, to w rezolucji nie ma o tym ani słowa, jest za to ciągłe upominanie się o publikację dwóch rozstrzygnięć z 9 marca i 11 sierpnia, które przyjęta w lipcu czyni po prostu nieaktualnymi (dotyczą one bowiem dwóch ustaw o Trybunale, które zastąpiła ta uchwalona przez Parlament 22 lipca).
Okazuje się, że taki kształt rezolucji przeciwko Polsce, pasował aż 26 europosłom Platformy, PSL-u i SLD i głosowali za jego przyjęciem (z Platformy wyłamał się tylko europoseł Jacek Saryusz-Wolski, który nie wziął udziału w tym głosowaniu), choć ich kolegom z europejskiej chadecji (EPP) rezolucja się nie podobała.
Kilkunastu z nich z frakcji EPP (do której należy Platforma i PSL), najwięcej z Węgier ale także pojedynczy z Rumunii, Bułgarii, a nawet Chorwacji, głosowało przeciw tej rezolucji, co stawia posłów Platformy dodatkowo w bardzo złym świetle.
Kilkunastu kolejnych wstrzymało się od głosu w tym z liberałów, a nawet frakcji Komunistów i Zielonych, uznając,że Parlament Europejski bezprawnie ingeruje w kompetencje państwa członkowskiego.
Takich rezolucji jak ta w sprawie Polski podczas każdego posiedzenia w Strasburgu, PE przyjmuje co najmniej kilkanaście, więc niespecjalnie trzeba się przejmować jej treścią ale nie ulega wątpliwości, że nie buduje ona dobrej opinii naszego kraju za granicą.
To zupełnie dyskwalifikujące, że aż 26 europosłów Platformy, PSL-u i SLD, zdecydowało się taką rezolucję zainspirować, a także za nią głosować, mimo tego że część ich kolegów partyjnych z innych krajów zdecydowała się jednak Polski bronić.
Platforma widać uznała, że atakowanie Polski za granicą będzie dla niej dodatkowym paliwem do walki z obecnym rządem w kraju i że będzie jej to dawało dodatkowe punkty poparcia w badaniach opinii publicznej, jak wydaje się jednak na takim cynicznym postępowaniu, srodze się zawiedzie.