Być może sądy rozstrzygną sprawy tzw. frankowiczów szybciej niż parlament...
W ostatnich dniach pojawiła się w mediach informacja, że w sprawie tzw. kredytu frankowego udzielonego przez Bank Millennium wypowiedział i to po myśli kredytobiorcy Sąd Okręgowy w Warszawie. Sąd unieważnił w całości umowę tzw. kredytu walutowego indeksowanego we frankach szwajcarskich i nakazał zwrot na rzecz kredytobiorcy razem z odsetkami kwotę ponad 100 tysięcy złotych.
Wprawdzie wyrok został wydany w I instancji (bank już zapowiedział odwołanie od niego), ale jak to ujęła prawniczka jednej z kancelarii prawnych reprezentujących kredytobiorcę przed Sądem Okręgowym, to orzeczenie odzwierciedla ewolucję poglądów sądów w Polsce w sprawach tzw. kredytów walutowych.
Ważne jest w tej sprawie nie tylko samo unieważnienie tej konkretnej umowy kredytowej, ale i inne rozstrzygnięcia szczegółowe: np. uznanie że umowa banku z klientem nie jest umową kredytu, o której mowa w prawie bankowym, ale umową nienazwaną, oraz że sąd jest związany wcześniejszym rozstrzygnięciem Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów (SOKiK), który uznał, że klauzule indeksacyjne w umowach banku Millennium są abuzywne (niezgodne z prawem) i nie można ich modyfikować w szczególności poprzez wprowadzenie kursu rynkowego czy średnich kursów NBP.
To rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego podjęte wprawdzie w indywidualnej sprawie tzw. frankowicza jak można przypuszczać będzie miało jednak znaczenie dla rozpatrzenia pozwu zbiorowego jaki przed tym sądem przeciwko Bankowi Millennium będzie miało miejsce już w najbliższym czasie.
Grupa kredytobiorców uważa w tym pozwie, że skoro SOKiK zakwestionował jako abuzywną tzw. klauzulę indeksacyjną stosowaną przez bank Millennium, to bank powinien się do tego rozstrzygnięcia zastosować i przeliczyć ich tzw. kredyty frankowe na złote po kursie z dnia zawierania umowy, co oznaczałoby, że zaciągnęli oni kredyty złotowe, ale oprocentowane jak kredyty walutowe, czyli według stawki LIBOR (w tej chwili ujemnej) plus marża banku.
Bank Millennium jednak tego nie zrobił, uznając, że rozstrzygnięcie SOKiK ma charakter tzw. kontroli abstrakcyjnej, a nie incydentalnej dotyczącej konkretnych umów kredytowych i stąd pozew zbiorowy kredytobiorców.
Wszystko jednak wskazuje na to, że pozew zbiorowy ma dużą szansę na podobne potraktowanie przez Sąd Okręgowy w Warszawie jak pozew pojedynczego kredytobiorcy, któremu ten sąd właśnie przyznał rację.
To rozstrzygnięcie Sądu Okręgowego w Warszawie jak się wydaje będzie miało ogromne znaczenie także dla tych rozwiązań, które dla tzw. frankowiczów proponuje Kancelaria Prezydenta RP. Kancelaria ta w ramach wywiązywania się prezydenta Andrzeja Dudy z deklaracji wyborczej przewalutowania tzw. kredytów frankowych na złote, przygotowała w I etapie ustawę o tzw. spreadach, pozwalającą na zwrot kredytobiorcom nienależnie pobranych różnic pomiędzy ceną sprzedaży i skupu walut, a w II etapie ma dojść do przewalutowania tych kredytów na skutek zaleceń Komisji Nadzoru Finansowego dla banków ich udzielających.
Banki, które w przeszłości udzielały tzw. kredytów walutowych podchodzą do tych propozycji bardzo niechętnie, ale być może aktualna praktyka orzecznicza sądów powszechnych w sprawach tych kredytów, popchnie je do szybszego działania.
Jeżeli bowiem wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie będzie już ostateczny i podobnie będą rozstrzygać inne sądy w sprawach pozwów zbiorowych, których jest co najmniej kilka, to okaże się, że tzw. frankowicze zaciągnęli jednak kredyty złotowe, a oprocentowanie ich jest takie jak kredytów walutowych, czyli wyraźnie niższe niż kredytów złotowych.
Co więcej takie rozstrzygnięcia sądów powszechnych w Polsce nie będą mogły być skarżone w różnych arbitrażach międzynarodowych, w wyniku których Skarb Państwa mógłby być pozywany przez właścicieli zagranicznych banków o odszkodowania za straty, jakie w wyniku operacji tzw. przewalutowywania poniosły one w naszym kraju.
Może więc sądy w Polsce rozstrzygną sprawy tzw. kredytów walutowych szybciej niż nasz Parlament.