Opinie

fot. materiały prasowe GPW
fot. materiały prasowe GPW

O wszystkim decydują kadry. O powodzeniu dobrej zmiany też

Janusz Szewczak

Janusz Szewczak

polski analityk gospodarczy, nauczyciel akademicki i publicysta, poseł na Sejm VIII kadencji

  • Opublikowano: 6 stycznia 2017, 22:11

    Aktualizacja: 6 stycznia 2017, 22:12

  • Powiększ tekst

Stara zasada klasyków mówi, że o wszystkim decydują kadry, czyli właściwi ludzie, ich charaktery, profesjonalizm, uczciwość, odwaga i gotowość do obrony najważniejszych wartości. Ta zasada nadal jest jak najbardziej aktualna. Wszelkie zatem wybory personalne, w tym zwłaszcza polityczne, mają fundamentalne znaczenie dla powodzenia tzw. dobrej zmiany.

Przykład byłego premiera Kazmierza Marcinkiewicza, byłego wicepremiera Ludwika Dorna czy też ostatnio eurodeputowanego Kazimierza Ujazdowskiego były to kolejne poważne ostrzeżenia, z których najwyraźniej nie wyciągnięto właściwych wniosków na przyszłość.

Zupełnie zadziwiająca i z pewnością bardzo trudna do wytłumaczenia własnemu elektoratowi nominacja na nowego prezesa GPW Rafała Antczaka, twardogłowego ultraliberała, przedstawiciela zagranicznej firmy consultingowej, a wcześniej wieloletniego współpracownika byłego wicepremiera Leszka Balcerowicza oraz Fundacji CASE i Banku Światowego. Nowy prezes GPW znany jest z tego, że wychwalał pod niebiosa jakże szkodliwe tzw. reformy procesu transformacji, tego samego byłego ministra finansów wicepremiera Leszka Balcerowicza, który dziś tak agresywnie i kłamliwie atakuje rząd PiS i domaga się dla niego nie tylko Trybunału Stanu, ale też nieustannie wzywa z innym swym byłym współpracownikiem Ryszard Petru, dziś przewodniczącym Nowoczesnej, do obalenia tego rządu – i to na ulicach.

Taka nominacja musi budzić niezrozumienie i zażenowanie znacznej części wyborców PiS. A że błędy personalne należą do tych najbardziej kosztownych przekonał się najwyraźniej sam George Soros stawiając na Nowoczesnego Rubikonia czy też Alimenciarza, który jak się okazuje, nie jest jednak na utrzymaniu rodziny.

To nie jest bez znaczenia, kto w państwie i jego instytucjach czy spółkach Skarbu Państwa pełni funkcje zarządcze i decyzyjne, kto rozdaje karty na rynku kapitałowym w nadzorze właścicielskim czy Komisji Nadzoru Finansowego. Czy podobnie w sektorze bankowym – w tym również w tych świeżo co zrepolonizowanych bankach, jak choćby Pekao SA.

Ma to bowiem gigantyczne znaczenie dla skuteczności realizacji programu wyborczego zwycięskiego PiS, stwarza lub nie szansę na wybicie się na suwerenność gospodarczą, jak również utrzymania zaufania wyborców ciągle jeszcze przecież gremialnie wspierających polski rząd pomimo huraganowego ataku przypuszczanego przez cały miniony rok przez absurdalną opozycję, właścicieli III RP, niemieckich polityków i niemieckich mediów w Polsce, a także funkcjonariuszy medialnych TVN24 i „Gazety Wyborczej”.

To bowiem kadry, konkretni ludzie, ich ambicje, przekonania i kompetencje tworzą wizję i realizują trudne programy społeczno-gospodarcze.

Nasz elektorat z coraz większym niedowierzaniem, a zarazem zniecierpliwieniem, obserwuje w terenie, że złogi, sitwy liberalno-aferalno-ludowej na licznych stanowiskach i w różnych instytucjach niestety nadal mają się doskonale. Szczebel centralny i zapadające z perspektywy Warszawy decyzje oraz rozdania personalne wydają się być dla przeciętnych Kowalskich często niezrozumiałe.

Nie zgadzają się z jego hierarchią wartości, bowiem ciągle nie widzą ukaranych winowajców, szkodników gospodarczych, rozliczenia z odpowiedzialności tych, którzy przez lata czynili z Polski „ch…., d… i kamieni kupę”, dokonali rabunku lub wyprzedaży, często za bezcen i w atmosferze skandali, polskiego majątku narodowego, zaprzedali się całkowicie obcym oraz ich interesom i nieustannie szkodzą polskiej racji stanu a także naszym finansom publicznym. Wydaje się, że nagradzać należałoby szczególnie tych, którzy całkiem sporo wycierpieli przez minione 8 lat rządów PO-PSL, a zachowali twardy kręgosłup, rozsądek i wiedzę.

Takich kompetentnych ludzi na prawicy nie brakuje, a w tym wyścigu do stanowisk i decyzji uwzględniać należałoby raczej ludzi o nieco twardszej ręce dla liberalnego układu i lobby lichwiarsko-bankowego. Żeby polski orzeł mógł wysoko latać, musi mieć oba skrzydła równie silne i sprawne. Na jednym bowiem, liberalnym, daleko się nie zaleci.

Do naruszania zacementowania interesów potrzebni są twardzi zawodnicy, widzący świat inaczej niż poprzedni obóz rządzący oraz jego piewcy. Pamiętajmy, że ta druga strona jeńców brać nie będzie.

Źródło: wPolityce.pl

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych