Prawo wkracza do światów wirtualnych
Jedną z najbardziej popularnych tez jest ta, według której świat się kurczy. Tymczasem jest całkowicie inaczej – świat się powiększa. A kiedy już pierwsze szlaki zostaną przetarte przez odkrywców, na nowych terenach pojawia się prawo.
Jest mało miejsc na świecie, do których nie możemy dotrzeć w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu godzin. Właściwie wszędzie jesteśmy w stanie dotrzeć, ograniczają nas jedynie pieniądze. Inna rzecz, że w sumie nie wszędzie chce się nam jechać, bo wiele miejsc już znamy, z telewizji czy z internetu.
Tyle że choć geograficznie świat się kurczy, to jednocześnie się rozrasta. Każdy z nas co jakiś czas trafia do innego świata, pokazywanego na przykład w filmach czy serialach. Tak naprawdę tamte rzeczywistości powiększają nasze, choć są statyczne – możemy je jedynie obserwować.
Kolejne rzeczywistości – i to już takie, w których nasze działania mają znaczenie – tworzone są w grach komputerowych. Wielu ludzi potrafi w tych sąsiednich światach spędzać wiele godzin tygodniowo, dla dużej liczby z nich aktywność z gier jest tą właśnie, która nadaje ich życiu sens.
Do niedawna ta sfera pozostawała poza regulacjami. Ale to powoli zaczyna się zmieniać. Obecnie wielu poważnych polityków zajmuje się kwestią tzw. loot boksów. Chodzi o wirtualne skrzynie, które można znaleźć w świecie gier. Za możliwość ich otwarcia płaci się prawdziwymi pieniędzmi, tyle że gracz nie ma pewności, co tak naprawdę znajduje się w środku. W skrzyni może być coś, co nie pomaga w rozgrywce, a może być i coś, co daje graczowi zasadniczą przewagę nad innymi biorącymi udział w rozgrywce.
Loot boksami zainteresowali się politycy, pojawił się pomysł, aby zakazać tego rozwiązania. Wszystko dlatego, że to rozwiązanie – płacenie za możliwość uzyskania czegoś wartościowego – bardzo przypomina hazard, zaś państwa starają się zachować monopol na gry losowe.
Faktycznie jednak zainteresowanie polityków bierze się z dwóch powodów – rosnącego znaczenia gier komputerowych, w które grają już nie tylko dzieciaki, ale i dorośli ludzie, a więc - wyborcy. Drugi powód jest oczywiście jeszcze prostszy – w końcu chodzi o pieniądze. O prawdziwe oraz duże pieniądze.
Te same przyczyny stoją za coraz większą uwagą, jaką politycy i finansiści poświęcają bitcoinowi. Jeszcze niedawno to kryptowaluta była ciekawostką, potem technologia za nią stojąca zaczęła budzić zainteresowanie kolejnych branż, ale dopiero kiedy wybuchł szał na inwestowanie w bitcoina, uwagę na niej skupili politycy i banki oraz instytucje nadzorcze.
Warto zwrócić uwagę, że jest też duże podobieństwo między owymi loot boksami a bitcoinem. Mianowicie i to, i to jest kupowane za prawdziwą, funkcjonującą w rzeczywistości analogowej walutę. Tak naprawdę w momencie zakupu nie wiemy, ile jest warte to, co otrzymujemy w zamian. Na dodatek w obu przypadkach wyłączenie prądu sprawia, że tracimy możliwość używania tego, co „posiadamy”. A na dodatek awaria serwerów firm oferujących gry komputerowe lub tzw. giełd bitcoinowych może sprawić, że nasza własność całkowicie zniknie.
I teraz pojawia się mnóstwo pytań, na które nie ma jeszcze odpowiedzi. Czy utrata bitcoina czy jakiegoś „przedmiotu” z gry, wylosowanego z loot boksa, powinna być rekompensowana? Oczywiście, awarie nie są zwykle zawinione przez dostawcę gry czy giełdę bitcoinową, ale to przecież nie wyklucza odpowiedzialności, co widać choćby w regulacjach dotyczących firm energetycznych.
Jeżeli konieczna będzie rekompensata, to jak wysoka? W wysokości ceny nabycia, wartości z dnia zniknięcia czy może z chwili, kiedy naprawia się szkodę (czyli z dnia wypłaty)? No i jeśli rekompensować, to właściwie w czym? Realnych pieniądzach, przedmiotach wirtualnych czy może w jeszcze inny sposób?
Na te pytania wkrótce trzeba będzie odpowiedzieć. Zwłaszcza, że kupowanie „wartości” wirtualnych za prawdziwe pieniądze stała się już normą. Prędzej czy później – a moim zdaniem prędzej – pojawią się ustawy, które będą zajmować się wyłącznie rzeczywistościami wirtualnymi. Oczywiście, z początku będzie chodzić głównie o kwestie finansów realnych i wartości wirtualnych i ich wzajemnych relacji, ale potem regulacjom zostaną poddane coraz szersze aspekty wirtualnych rzeczywistości. W końcu to tak naprawdę są nowe światy, które są eksplorowane w bardzo podobny sposób jak podbijany był Nowy Świat w tej realnej historii.
Tam byli najpierw pionierzy. Kiedy ich liczba wzrosła, pojawiały się reguły, symbolizowane przez sędziego Lyncha, a więc sprawiedliwość wymierzana przez samych obywateli według ustalanych przez nich zasad. Na końcu zaś pojawiała się normalna policja, system sprawiedliwości oraz - oczywiście – dzienniki ustaw. I całkiem możliwe, że właśnie w tym momencie rozwoju światów wirtualnych jesteśmy.