Polska potrzebuje decentralizacji
Nie wszystkie urzędy muszą być w Warszawie - pisze w ubiegłorocznym wydaniu „Polskiego Kompasu” senator Grzegorz Bierecki. Ma rację. Polska obecnie potrzebuje decentralizacji jak nigdy dotąd - stawką jest nie tylko los mniejszych miast ale i całych regionów kraju.
„Polsce grozi upadek ponad 100 miast i miasteczek. W stulecie naszej niepodległości warto przyjąć plan ich ratowania. Realizując politykę zrównoważonego rozwoju, należy doprowadzić do umiejscowienia instytucji o zasięgu ponadlokalnym w różnych regionach. Takie działanie przyniesie wiele pozytywnych konsekwencji” - pisze senator Bierecki w „Polskim Kompasie 2018”. To ważne słowa, zwłaszcza jeśli spojrzymy na trendy realizowane przez ostatnie 30 lat. Regiony kraju oddalone od stolicy były systematycznie wysysane, zarówno z kapitału ludzkiego jak i finansów. W efekcie mamy stolicę w której należy rozpychać się łokciami i regiony, które z roku na rok są w coraz gorszej kondycji.
Ten niekorzystny trend można i należy odwrócić. Mamy zresztą na to dość pozytywne wzorce za granicą, konkretnie w Niemczech. Nasi zachodni sąsiedzi, z przyczyn historycznych, zawsze byli dość mocno zdecentralizowani. Berlin wbrew pozorom nie zawsze był miastem stołecznym - tę rangę zyskał dopiero w roku 1871, wcześniej będąc jedynie stolicą landu. Wszelkie urzędy i punkty administracyjne rozsiane są po Niemczech w stopniu równomiernym, zapewniając zrównoważony rozwój całego kraju. Ale nie tylko one, bowiem niemieckie prawo skłania także firmy do umiejscawiania swych inwestycji i siedzib w różnych częściach kraju - a nie tylko, jak w przypadku Polski, w stolicy. Ktoś powie, że takie przepisy są ingerencją w wolny rynek, bowiem firma powinna mieć prawo do umiejscawiania swojej siedziby tam gdzie jej się to najlepiej opłaca a nie tam gdzie nakazuje to ustawodawca. Sęk w tym, że niemieckie prawo właśnie naprzeciw takim potrzebom wybiega - przedsiębiorca by odnieść sukces nie musi kierować wszystkich sił i środków do stolicy, lecz może je alokować tam gdzie jest to najbardziej dlań opłacalne. Jakże to odmienny obraz od sytuacji Polski, w której biznes sztucznie musi ciążyć ku stolicy, w efekcie porzucając niejednokrotnie swoje macierzyste regiony. Te z kolei, by ratować swoje ekonomiczne istnienie, zmuszone są do gwarantowania podatkowych ulg (często tak dla danego samorządu nieopłacalnych, że stawiających je na granicy finansowej wydolności), generowania Specjalnych Stref Ekonomicznych i innych tego typu działań, jedynie niwelujących negatywne skutki centralizacji aniżeli pozwalających na rozwój.
A Polska może być i powinna być zdecentralizowana. Dobrym ruchem było na przykład przywrócenie dowództwa Marynarki Wojennej wybrzeżu, po tym jak kilka lat temu dość absurdalnie umiejscowiono je w Warszawie. Gest ten mógłby stać się pozytywnym prognostykiem na przyszłość. Szkoda patrzeć na ekonomiczny uwiąd regionów, szczególnie, że mają one często tak wiele do zaproponowania.