Opinie

Fot.sxc.hu
Fot.sxc.hu

Rostowski zostaje, ale Tusk wyleci i to już niedługo. Scenariusz akcji

zz zz

  • Opublikowano: 14 sierpnia 2013, 09:09

  • 14
  • Powiększ tekst

Rzecznik rządu Paweł Graś zapewnia, że pozycja wicepremiera i ministra finansów Jacka Rostowskiego w rządzie jest pewna. Nie mówi nic na temat Donalda Tuska, a tutaj trwa proces, którego premier nie jest jeszcze świadomy.

Pewne jest, że Donald Tusk wybory na szefa partii wygra. Jednak rokosz Jarosława Gowina uczyni w PO wyłom, który Tuskowi - co prawda - uda się załatać, ale pęknięcia zostaną, a przez nie będzie wtłaczać się do partii atmosfera antytuskowa.

Choć wszystko wskazuje na to, że w gospodarce jest jakiś bodziec wzrostowy, to duża część ekonomistów nie ma wątpliwości, że w związku z całą sytuacją ekonomiczną kraju nie wpłynie on pozytywnie w średnim okresie. Dług rośnie i będzie rósł, w przyszłym roku będzie jeszcze większy, a pieniędzy nie ma i nadal nie będzie. Tusk z niecierpliwością czeka na europejskie 300 mld zł, ale i te pieniądze dopiero zaczną dla gospodarki pracować tak naprawdę od 2015 roku, a pierwsze widoczne efekty będą dopiero w 2016 roku.

W związku z tym Rostowski nie mając już komu zabrać będzie musiał podnieść podatki. Na początek VAT do 25 procent, a potem akcyza. To wywoła niezadowolenie społeczne i Tusk dla ugłaskania społeczeństwa wyrzuci nielubianego (czytaj. znienawidzonego) ministra. Jego miejsce zajmie ktoś bez wyrazu.

Póty co pozycja Donalda Tuska w PO jest - mówiąc słowami Grasia - na razie niezagrożona. Na razie, bo koledzy partyjni już prowadzą intelektualną analizę, kto za Tuska. Czy będzie nim Schetyna? Być może. Czy będzie to ktoś inny? Również być może. Czy to będzie Gowin? W tym przypadku można jednoznacznie powiedzieć, że na pewno nie on i nie dlatego, że zbyt skrajny politycznie, tylko on nie ma w sobie nic z lidera.

Jeśli PiS nadal będzie zyskiwał w sondażach, a PO będzie tracić koledzy partyjni Tuska zapytają siebie, czy tak dalej chcemy. O ile w szeregach PiS nie ma chętnych na obalenie Jarosława Kaczyńskiego (na razie), to w szeregach PO jest ich sporo. Największym zagrożeniem dla Tuska jest Grzegorz Schetyna oraz minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Tego drugiego cechuje strategia polityczna wyrażona w chińskim powiedzeniu: przyczajony tygrys, ukryty smok. Sikorski po doświadczeniach dożynania watahy jest zbyt leniwy i przebiegły, by stanąć twarzą w twarz z Tuskiem, tak jak to zrobił Gowin. Woli zaczekać aż Tusk zacznie mocniej krwawić.

Koniec Tuska jest bliski i to jest pewne. Niestety zostanie po nim wiek emerytalny do 67 lat, dług publiczny 900 mld zł (lub nawet 1 bln zł jak szacują niektórzy ekonomiści), wysokie podatki, przerośnięta administracja i biurokracja, zaniedbania przy katastrofie smoleńskiej, upadek edukacji, mało sprawna służba zdrowia. Pocieszające jest to, że koniec Tuska rodzi nadzieję lepszego początku. Miejmy nadzieję, że lepszego.

Jacek Strzelecki

Powiązane tematy

Komentarze