Opinie

Na jeden temat przy piątku: Żeby biednym było lepiej

Krystyna Szurowska

Krystyna Szurowska

ekonomistka i publicystka

  • Opublikowano: 4 października 2013, 13:04

    Aktualizacja: 4 października 2013, 14:27

  • Powiększ tekst

Zapraszam Państwa do kolejnego artykułu z interaktywnego, konkursowego cyklu. Przypominamy zasady..
Co czwartek pojawia artykuł w cyklu "na jeden temat". Spośród komentarzy poniżej wybieramy najlepszy, który zostanie opublikowany jako samodzielny artykuł, lub którego autor będzie mógł rozwinąć swoją myśl i napisać autorski tekst, który opublikujemy na portalu. Oceny będzie dokonywać bezstronny oraz obiektywny zespół redakcyjny.  Zachęcam Państwa do rzeczowej i kulturalnej dyskusji - w końcu niecodziennie można zostać dziennikarzem wGospodarce.pl!

W ostatnim czwartku jeden z komentatorów popisał się wierszem. Nagradzamy i prosimy o cały komentarz najlepiej wierszem pisany. Jest to komentator A’Tomek.

Wielokrotnie określałam Francję jako Socjalistyczną Republikę, a hasła głoszone przez Monsieur Hollande jako komunistyczne. Niedawna chęć zmuszenia "bogatych" (w socjalistycznej logice bogaty to ten, kto ma więcej ode mnie) do płacenia 75% podatku dochodowego, żeby "biedniejszym było lepiej", czy też umiłowanie do wszechwładzy związków zawodowych, zapewnianie wszystkim "prawa do czegoś tam" itd. Jak się okazuje są jeszcze takie jednostki, które uważają, że to prawda jakoby rządy socjalistów dbają o coś więcej niż własną skarbonkę. Sprawdźmy.

Ryanair – tani przewoźnik lotniczy. Z ich usług korzystają ludzie relatywnie biedni (lub oszczędni), za 30 euro można polecieć w tę i z powrotem, co jeszcze parę lat temu było zupełnie nieosiągalne. Właśnie sąd w Aix-en-Provence ukarał ich pieniężnie za naruszenie prawa pracy (francuskie prawo pracy bardzo łatwo naruszyć – nie podając pracownikom winogron na złotej tacy, albo nie wachlując ich co 15 minut wachlarzem, którego parametry określa unijna dyrektywa), kwotą wprawdzie niewielką mając na uwadze majątek koncernu, bo 8 milionów euro, nie mniej, nie o kwoty tu chodzi, a o logikę postępowania. Otóż, przewoźnik stacjonując w Marseille zatrudniał pracowników na podstawie irlandzkich umów o pracę, a więc na podstawie irlandzkiego prawa pracy. Linie lotnicze odprowadzały wszystkie podatki i podatki nazywane składkami, czy (co już jest zupełnie niezrozumiałe) ubezpieczeniami do instytucji w Irlandii. Jak łatwo się domyślić regulacje dotyczące zatrudnienia na terenie zielonej wyspy są zgodne z jurysdykcją unijną, Urzędy francuskie uznały jednak, że to za mało i oskarżyły linie lotnicze o chęć "zaoszczędzenia pieniędzy" przy pomocy migania się od odpowiedzialności we Francji.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby zatrudnić nikogo na francuskich warunkach, bo to w zasadzie oznacza małżeństwo, chociaż i tak w przypadku mariażu śmierć stanowi pretekst do rozwiązania, co w przypadku francuskiego pracownika zgon to dopiero początek. Tym bardziej nie dziwi chęć taniego przewoźnika do "wykombinowania" czegoś, ponieważ w przeciwnym razie przestaliby być "tanim przewoźnikiem". Ich jedynym grzechem było to, iż będąc irlandzką firmą zatrudniali pracowników stacjonujących we Francji na podstawie irlandzkich umów o pracę – wydaje się to być sprawą sporną, w jaki sposób powinni prawidłowo zatrudnić, jednak francuskie urzędy uznały sprawę za jednoznaczną.

Skutkiem takiego postępowania francuskich instytucji jest po pierwsze kara dla firmy, której ideą jest działanie po kosztach i w ten sposób dostarczanie usługi warstwom społecznym, które do tej pory mogły tylko pomarzyć o lataniu, a po drugie przymuszenie do zatrudnienia pracowników na francuskich warunkach. Oznacza to, że Ryanair jednorazowo będzie musiał ponieść koszt, a później regularnie wydawać więcej na ten sam cel – zatrudnienie pracowników, co z kolei oznacza, iż będą musieli podnieść ceny. A to znaczy, że wielu biednych, o których tak władza ludowa dba, nie będzie już mogło sobie pozwolić na lot. Czy to jest ta właśnie to zrozumienie władzy dla problemów najbiedniejszych?

Tego typu karanie i zmuszanie do działania pod własną jurysdykcją ma służyć jedynie interesom urzędów. To one otrzymują pieniądze z kar oraz "składki" pracowników, a to wszystko w takim przypadku odbywa się kosztem biednych. To właśnie ta dobra, reprezentująca niskie warstwy społeczne władza ludowa bogaci się kosztem uboższych, który teraz będą musieli płacić więcej za przelot lub zrezygnować z wakacji.

Niestety, tylko rynek mający możliwość swobodnego działania jest w stanie zapewnić niskim klasom społecznym życie na godnym poziomie. Wbrew temu do czego starają się nas przekonać wszyscy obrońcy klasy robotniczej prawo rynku jest nieubłagane – w każdej branży przedsiębiorcy starają się zarobić i doskonale wiedzą, że biednym trzeba dostarczyć jak najtańszą usługę. I to właśnie dzięki temu ci biedni zaczynają mieć dostęp do produktów do tej pory zarezerwowanych tylko dla bogatych. Korzyść obopólna możliwa jest tylko w warunkach, gdzie nie tłumi się normalnych zachowań rynkowych.


Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych