Opinie

www.sxc.hu
www.sxc.hu

Bankowa egzekucja

Julia M. Jaskólska

Julia M. Jaskólska

Filozof, publicystka

  • Opublikowano: 19 października 2013, 14:52

    Aktualizacja: 19 października 2013, 14:55

  • Powiększ tekst

Bój o bankowy tytuł egzekucyjny wskazuje, że mamy kolejną świętą krowę. To finansjera i zagraniczne banki nastawione na maksymalny zysk, które dyktują decyzje polityczne i gospodarcze.

Jak podkreśla finansista Jerzy Bielewicz wskazuje na to m.in. skład Rady Gospodarczej przy Premierze RP, której większość członków wiąże swoją przyszłość z ponadnarodowymi instytucjami finansowymi. Nie jest więc zaskoczeniem, że rząd Donalda Tuska stanął w obronie banków i zablokował likwidację BTE. Co z tego, że sejm będący reprezentantem narodu przegłosował zakładającą to nowelizację Prawa Bankowego w pierwszym czytaniu i skierował ją do prac w komisjach, skoro premierowi i ministrowi Jackowi Rostowskiemu z tą decyzją jest nie po drodze. W rezultacie poselska inicjatywa nie trafiła w ogóle pod obrady rządu, a Platforma już zapowiedziała że w Sejmie zgłosi wniosek o odrzucenie likwidacji BTE. No, ale jak Tusk zadłużający razem z Rostowskim kraj w bankach na lewo i prawo, mógłby zachować się inaczej.

To, że państwo polskie jest tworem typowo opresyjnym, przekonujemy się na co dzień na własnej skórze. To nie tylko podatki, akcyzy i inne daniny, mające załatać dziurawy budżet spółki Tusk-Rostowski, ale także wspomniany bankowy tytuł egzekucyjny, służący bankom do uprawiania lichwy, szantażowania dłużnika i puszczenia go nagim i bosym przy pomocy komornika. Tak poprzez BTE zrobiono chociażby w 2009 roku z przedsiębiorcami oszukanymi przez banki na opcjach walutowych, których postawiono przed wyborem podpisania „ugody” z bankiem, zapłacenia nie istniejących zobowiązań lub bezprawnych roszczeń, a w przeciwnym razie - zabrania im całego mienia. Ci co się szantażowi banków nie poddali wygrywają po latach sprawy sądowe, ale ich firmy już nie istnieją, a pracownicy zostali bez pracy.

Prezes Stowarzyszenia Poszkodowanych Przez Opcje Walutowe ujawnił na facebooku, że „100 procent BTE jakie wystawiły banki przedsiębiorcom w sprawach tzw. opcyjnych, a które zostały zatwierdzone przez sądy i zostały opatrzone „klauzulą wykonalności” wydano na podstawie ... rozmów telefonicznych między pracownikami banków, a przedsiębiorcami. W 2009 roku banki wystawiły ponad 700 tys. BTE !!!! (dane Związku Banków „Polskich”).” Brzmi to jak ponury żart, ale żartem nie jest.

Jeśli więc ktoś ma złudzenia, że żyje w kraju demokratycznym to bankowy tytuł egzekucyjny takich złudzeń go pozbawia. To nieistniejące w innych krajach prawne narzędzie represji państwa wobec własnych obywateli ma rodowód stalinowski gdy zostało wprowadzone dekretem w latach stalinowskich pod nazwą bankowego tytułu wykonawczego roku dla łatwiejszego przejmowania przez komunistów majątków. Według Pawła Budrewicza, eksperta z Centrum im. Adama Smitha, cytowanego przez tygodnik „Uważam Rze” BTE „to nadal takie arbitralne prawo z pogranicza władzy. Do złudzenia przypomina decyzje administracyjne wydawane przez urzędy skarbowe z klauzulą natychmiastowej wykonalności. Decyzja zapada bardzo szybko, a dłużnik niech się potem martwi. Bo to na niego przerzuca się ciężar odpowiedzialności”. O skali procederu świadczy choćby fakt, że obecnie zadłużenie Polaków wynosi około 40 miliardów złotych, liczba postępowań egzekucyjnych stale wzrasta. Według posła Przemysława Wiplera w 2008 roku było ich 1912792, ale w zeszłym roku już około pięciu milionów.

Za Stalina skazywano zaocznie niepokornych wobec czerwonej władzy i członków podziemia niepodległościowego. Za Jaruzelskiego kolegia stosowały tryb przyspieszony w stosunku do np. uczestników demonstracji antyrządowych. Za Rostowskiego i jego poprzedników w sprawach bank-obywatel również działają sądy kapturowe. Ich mechanizm jest prosty: bank jednostronnie wystawia BTE i w ciągu trzech dni na zamkniętej sesji sądu bez wiedzy i udziału klienta banku uzyskuje tzw. klauzulę wykonalności. Sąd nie bawi się w takie drobiazgi jak sprawdzenie, czy w danym przypadku bank nie dopuścił się fałszerstw i czy jego roszczenia są zasadne, co go bowiem obchodzi że represje dotkną czasami Bogu ducha winnych ludzi? Sąd robi swoje, czyli stoi na straży interesów banku, który po otrzymaniu egzekucji idzie z nią do komornika. Ten szybciutko, bo sam ma z tego całkiem spore pieniądze, rusza do akcji. Przedsiębiorcy zajmuje jego konta bankowe, szaremu „Kowalskiemu” - mienie czy pobory.

Wiceprezes Związku Banków Polskich, Jerzy Bańka, nie może się więc BTE nachwalić. Dłużnicy powinni skakać do góry z radości, że on istnieje, bo postępowanie jest szybsze, tańsze i prostsze, a dłużnik nie ponosi kosztów procesu sądowego. Gdyby nie BTE to klient banku zadłużony na 100 tys. zł w razie konieczności skierowania sprawy o zapłatę do sądu musiałby zapłacić 500 zł, tymczasem koszt nadania klauzuli wykonalności dla BTE to tylko 50 zł. Nóż się w kieszeni otwiera.

16 lipca wydawało się już, że zbliża się wreszcie moment, gdy bankowy tytuł egzekucyjny wreszcie diabli wezmą. Sejm z inicjatywy posłów Prawa i Sprawiedliwości zaledwie czterema głosami przyjął projekt zmian w Prawie Bankowym, likwidujący BTE, którego istnienie podważają także rzecznik praw obywatelskich, Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji, Najwyższa Izba Kontroli czy Komisja Nadzoru Finansowego. Zdaniem autorów projektu dochodzi do naruszenia przez BTE zasady równości umów, a uzasadniając swoją propozycję, powołali się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że niekonstytucyjne jest nadawanie mocy prawnej dokumentu urzędowego dokumentom wystawianym przez banki, gdyż daje im to za wiele korzyści w stosunku do klientów.

W mediach i depeszach Polskiej Agencji Prasowej o tym nawet nie wspomniano, nagłaśniając w tym czasie sprawę uboju rytualnego. Być może dlatego, że projekt poparło też ośmiu posłów z koalicyjnego PSL, w tym Waldemar Pawlak, którego resort w czasie gdy był ministrem gospodarki, przygotował projekt zmian w Prawie Bankowym ograniczający bankową egzekucję. Od głosu, wbrew własnemu rządowi, wstrzymał się obecny przewodniczący PSL i wicepremier Janusz Piechociński, za to murem za zagraniczną finansjerą, kontrolującą polską bankowość, stanęła Platforma Obywatelska, która domagała się odrzucenia projektu w całości.

Interesująco zachowali się politycy deklarujący budowę prawicy konserwatywnej i wolnorynkowej. Jarosław Gowin, ex-Platforma Obywatelska, zagłosował razem z PO. Czy mógł zresztą inaczej? To właśnie w czasie gdy Gowin kierował resortem sprawiedliwości, jeszcze bardziej na szyi Polaka zaciśnięto pętlę finansową i ulepszono BTE, zmieniając go na BTE 2.0, poprzez wprowadzenie elektronicznej egzekucji przez Internet oraz scedowanie w procedurze nadania BTE tytułu wykonawczego roli sędziego na... referendarza sądowego.

Republikanin Przemysław Wipler chyba nie za bardzo wiedział jak się zachować, gdyż przezornie nie wziął udziału w głosowaniu. Jednak internauci – i jak sądzę nie tylko oni – pamiętają do dziś jego postulaty zwiększenia ilości komorników i zwiększenia skuteczności egzekucji zawarte w opublikowanym na salonie24.pl w marcu br. tekście „Podwoimy liczbę komorników”. Dziś – dziwnym trafem – tekst ten już na blogu Wiplera nie jest dostępny. Pewnie nie pasował do wizerunku odnowiciela...

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych