Opinie

fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay
fot. Pixabay / autor: fot. Pixabay

Pieszy? Precz z chodnika!

Arkady Saulski

Arkady Saulski

dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl, w 2019 roku otrzymał Nagrodę im. Władysława Grabskiego przyznawaną przez Narodowy Bank Polski najlepszym dziennikarzom ekonomicznym w kraju

  • Opublikowano: 27 sierpnia 2020, 13:50

  • Powiększ tekst

Niedawna informacja o nowych przepisach ograniczających prędkość poruszania się rowerzystów na chodnikach wywołała, co nie jest zaskoczeniem, kontrowersje. Nowe przepisy są jednak niezbędne, choć nie mam wątpliwości, że na chodnikach nadal będzie panować anarchia.

Drobny coming out z mojej strony - jestem osobą w umiarkowanym stopniu niepełnosprawną. W moim przypadku, szczęśliwie, nie oznacza to skrajnych problemów z mobilnością ale wymusza na mnie to pokonywanie głównych dystansów komunikacją miejską lub jako pieszy. Niestety, Polska zawsze była krajem raczej dla pieszych niechętnym, zaś ostatnie lata i rosnące wpływy rowerzystów ten trend tylko pogorszyły.

Dość powiedzieć, że pieszy jest najsłabszym ogniwem ruchu drogowego, a jego prawa są notorycznie ograniczane, choć w świetle formalnego prawa zdawać by się mogło, że ci, którzy poruszają się o własnych nogach stanowią grupę wręcz uprzywilejowaną.

Zapisy prawa są jednak warte tylko tyle co papier na których je wydrukowano, zaś jakości prawodawstwa nie ocenia się po zapisach lecz skuteczności jego egzekucji. Trudno nie przyznać, że z tym jest w Polsce kiepsko.

Chodniki są coraz bardziej ograniczane. Miejsca w których jeszcze rok, dwa lata temu piesi mogli się swobodnie poruszać teraz zamieniane są w używane przez 3 - 4 miesiące w roku drogi dla rowerów, piesi muszą niejednokrotnie wymijać się w skrajnie bliskiej odległości, ewentualnie - poruszać pasami zieleni (!). Mimo to, choć przestrzeni dla rowerzystów jest coraz więcej użytkownikom jednośladów nigdy dość i widok rowerzystów pędzących po chodnikach (nawet gdy w pobliżu znajduje się dobrej jakości droga dla rowerów) lub po jezdni, slalomując między samochodami (także gdy tuż obok mamy DDR) jest w cieplejszych miesiącach roku codziennością.

Nie jest to wina władz centralnych lecz samorządów, które w owczym pędzie za mylnie rozumianą europejskością kopiują bez pomyślunku rozwiązania z miast zachodnich, ignorując fakt, że polskie metropolie mają nie tylko odmienną charakterystykę urbanistyczną ale też odmienna kulturę codziennego współżycia poszczególnych mieszkańców. Rowerzysta pędzący chodnikiem z prędkością 40, 50 lub 60 km/h nie jest niczym nadzwyczajnym.

CZYTAJ TEŻ: Będą mandaty za prędkość dla… rowerzystów

Co gorsza infrastruktura zdecydowanie premiuje użytkowników jednośladów, jednocześnie… stwarzając zagrożenie też dla ich życia! Jakże często przejazdy rowerowe przez szybkie jezdnie są budowane w miejscach w których kierowca pędzącego 50 km/h rowerzysty nie jest w stanie dostrzec! Sądy, rzecz jasna, chyba z automatu wszelkie tego typu sprawy rozstrzygają na niekorzyść kierowców, co jednak nie przekłada się ani na wzrost bezpieczeństwa ani na skuteczne dochodzenie do prawdy w przypadku zdarzenia. Rowerzyści zresztą zdają się być przed polskimi sądami szczególnie uprzywilejowani, bowiem wyroków z wypadków w których rowerzysta na chodniku wjechał w pieszego, a sąd winą za zdarzenie obarczył… tego drugiego nawet nie zliczę. A przyznam, że słyszałem już o dziesiątkach takich krzywdzących orzeczeń. O rosnącej pladze użytkowników elektrycznych hulajnóg już przez litość tylko nie wspominam.

Nie mam żadnych wątpliwości, że przepis ograniczający prędkość poruszania się rowerzystów po chodnikach będzie martwy, nie jest to bowiem kwestia przepisów lecz narracji, która sprawia, iż użytkownicy jednośladów stali się roszczeniowymi, bezkarnymi bogami polskich szos.

A piesi? Cóż, wciąż będą najbardziej poszkodowani.

Może rzeczywiście, jak często postulują rowerzyści, pieszy powinien po prostu wsiąść na rower. Lub, gdy jest niepełnosprawny, zostać w domu i udawać, że go nie ma?

Bo o tym by rowerzyści zaczęli respektować przepisy ich dotyczące nawet nie marzę. Jestem realistą.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych