Na jeden temat przy piątku: Święty spokój za cenę rozsądku
Zapraszam Państwa do kolejnego artykułu z interaktywnego, konkursowego cyklu. Przypominamy zasady..
Co czwartek pojawia artykuł w cyklu "na jeden temat". Spośród komentarzy poniżej wybieramy najlepszy, który zostanie opublikowany jako samodzielny artykuł, lub którego autor będzie mógł rozwinąć swoją myśl i napisać autorski tekst, który opublikujemy na portalu. Oceny będzie dokonywać bezstronny oraz obiektywny zespół redakcyjny. Zachęcam Państwa do rzeczowej i kulturalnej dyskusji - w końcu niecodziennie można zostać dziennikarzem wGospodarce.pl!
Wraz z czarno-czerwoną umową koalicyjną (Union – CDU/CSU oraz SPD) przyszły zmartwienia. Pomimo wygranych wyborów Angela Merkel nie do końca ma powody do zadowolenia – jej naturalny partner koalicyjny, czyli żółci z FDP nie dostali się do Bundestagu i czarna unia pozostała na polu bitwy z socjaldemokratami, komunistami i zielonymi. Towarzystwo niezbyt ciekawe, zwłaszcza że ostatnie rządy w eklektycznym czarno-czerwonym zestawieniu nie były przyjemne dla nikogo. Stąd nawet początkowym pomysłem unii była koalicja z zielonymi, ale okazało się, że albo zieloni mają na tyle wstydu, iż wiedzą, że ich miejsce jest raczej w lokalnej telewizji w programie o segregacji śmieci i jakiejś energii, która nie wiadomo z czego pochodzi, ale z pewnością dużo kosztuje, albo coś czują, że czarno-czerwona koalicja zaowocuje w ich sukces w następnych wyborach. O przegranej FDP można by pisać dużo – partia matka Philippa Röslera, który zdołał domknąć budżet, co w Europie należy do rarytasów. Przyjęło się, że to zupełnie normalne już na etapie planowania zakładać, że połowę będzie trzeba pożyczyć, także na Starym Kontynencie tylko Gibraltar, Guernsey, Norwegia, Szwajcaria oraz Niemcy pokusiły się o racjonalne planowanie. Warto podkreślić, że udało się to również Gruzji. Wracając do FDP byli oni raczej głosem rozsądku w Bundestagu i kiedy niemieccy parlamentarzyści tłumnie wpadali na niezrównoważone, bądź grabieżcze pomysły, wychodził ktoś z frakcji żółtych i mówił „hola, hola Panowie”. Tak było w przypadku opłat autostradowych, których wprowadzenie dla Niemców byłoby zwykłą kradzieżą (podobnie jak jest w Polsce), bowiem płacą oni za nie w podatku drogowym, FDP podsunęło jakże oczywisty pomysł wprowadzenia ich, ale tylko dla obcokrajowców. Takich z uniwersalnego punktu widzenia drobnostek na swoim koncie mieli kilka, jednak cała linia partii najwyraźniej była dla ich elektoratu nazbyt rozmyta. Niby liberałowie, ale może trochę bardziej w chadecję. Nie byli partią unio sceptyczną i tę część liberalnego elektoratu, która zła upatrywała właśnie w UE zaskarbiło sobie młodziutkie Alternative für Deutschland. Nie dość wyraźnie opowiadali się za zniesieniem wszelkiego rodzaju zakazów, czy też niedorzecznych obowiązków, stąd dużą część wyborców „podkradły” im partie jasno sprzeciwiające się „Verbotsstaat”. Z drugiej strony wielu Niemców, jeśli miało pozytywne skojarzenia z poprzednim rządem, w ich głowach malowała się Angela Merkel i z taką wymalowaną Anielą szli do urn – o malutkim, żółciutkim koalicjancie zapominali, czy też nigdy nie skupiał ich większej uwagi. I takim sposobem się Angela z czerwonymi dogadać musiała.
Czerwoni mieli swoje obietnice wyborcze. Większość z nich była tak niedorzeczna, że Angeli pozostawało tylko parsknąć śmiechem, albo spojrzeć na Sigmara (Sigmar Gabriel przewodniczący SPD) dokładnie tak jak Putin na Tuska na słynnym zdjęciu smoleńskim, jednak cóż to za koalicja, jeśli SPD nie dostałoby gwarancji spełnienia chociaż jednego punktu z czerwonego programu. Punktów rzecz jasna było więcej, jeden jednak jest szczególnie interesujący w kontekście ekonomicznym, ponieważ tym ruchem Niemcy niszczą coś, co działało znakomicie.
Odgórnie narzucona, dla każdej profesji i każdego Landu płaca minimalna 8,50 euro za godzinę. Takie cuda już od stycznia 2015 roku. Niemcom pozostaje więc niewiele ponad rok, aby cieszyć się ze swojego dobrze skrojonego rozwiązania. System płacy minimalnej w Niemczech był niezwykle skuteczny, bowiem ustalane były przez CECHy, związki zawodowe lub zrzeszenia środowisk branżowych. Naturalnym była więc jej skuteczność, ponieważ nie dość, że skrojona na miarę danego przemysłu to jeszcze regionalnie, co w kraju o tak ogromnych różnicach jest konieczne. Zatem idealnie spełniała swoje podstawowe dwa zadania – mobilizacyjne, a więc leciutko podwyższała poprzeczkę pracodawcom, dzięki czemu efektywniej zarządzali zasobami ludzkimi oraz uspokajała rozdygotane serca wszystkich chorych na socjalizm, bez opamiętania wierzących w zbawczą rolę odgórnych nakazów i zakazów. Spory odnośnie moralności wprowadzania płacy minimalnej były tutaj ugłaskane, ponieważ sami pracodawcy z danej branży takową ustalają. Niedorzecznością jest wprowadzenie jednej płacy minimalnej dla wszystkich zawodów, ponieważ na szczęście nie wszyscy zarabiają tyle samo. Dla pewnych profesji będzie ona zwyczajnie śmieszna i nic niewnosząca, ponieważ pensje są o wiele wyższe, innych będzie sprowadzała do podziemia z racji irracjonalnie wysokiego pułapu. Taka „gruba płacowa krecha” nie spełnia swoich zadań – nie działa mobilizująco (chyba, że na jedną konkretną branżę w jednym konkretnym okresie) i nie jest lekarstwem na niepokoje niskich warstw społecznych, ponieważ albo tworzy szarą strefę, albo nie ma żadnego wpływu na rynek.
Angelę Merkel można zrozumieć – poświęciła jeden aspekt, który nie będzie miał niszczącego wpływu na gospodarkę, bowiem jako kobieta roztropna zdaje sobie sprawę z łatwości ominięcia takiego przepisu. Ja jednak napomnę, że ruch ten nie przejdzie bez echa. Konieczność „kombinowania”, a w tym przypadku raczej oszukiwania prawa gospodarczego działa demoralizująco na społeczeństwo. Zdając sobie sprawę z jego ułomności i bezsensowności ludzie przestają mieć do prawa szacunek w każdym aspekcie. Po drugie szkoda niszczyć tak dobrego przykładu rozwiązania kwestii płacy minimalnej.
------------------------------------------------------------------------------------------
------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystkich, którzy szukają pomysłów na nietuzinkowy prezent świąteczny, zapraszamy dowSklepiku.pl!
Czekają na Was książki, pobudzające wyobraźnię i poszerzające wiedzę a także unikatowe gadżety z logotypem wPolityce.pl!