Lądowanie karpia na śmietniku
Polskie święta Bożego Narodzenia to czas rodzinnych spotkań, radości, prezentów i kolokwialnie mówią… obżarstwa. Tradycją jest, że stoły muszą uginać się pod ciężarem potraw a każdy z gości musi tych wszystkich specjałów spróbować. Wstajemy od stołu z poczuciem winy i przejedzenia, a i tak ogromne ilości jedzenia, bo aż piąta część, ląduje po Świętach w koszach na śmiecie.
Z danych Federacji Polskich Banków Żywności wynika, że Europejczycy wyrzucają aż od 20 do 30 proc. kupionej żywności. Dramat, inaczej nie da się tego skomentować! Co więcej, w tej niechlubnej „dyscyplinie” Polacy nie pozostają w tyle. Po Bożym Narodzeniu zepsute jedzenie zapełnia śmietniki, stając się- w najlepszym razie - pożywieniem dla bezdomnych zwierząt.
-W święta wyrzucamy 15 proc. jedzenia kupionego przez cały rok – szacuje portal horeca.pl. Aż się prosi o zemstę – w stylu horroru - karpi i tych wszystkich śledzików , indyków i kurczaków, które padły ofiarą świątecznej tradycji, przy której gubi się nieraz duchowy wymiar Świąt Narodzenia Pańskiego.
Zdrowy rozsądek „górą”
Z badania firmy Deloitte, przeprowadzonego we wrześniu br. wynika, że w tym roku rodziny wydadzą na święta średnio 1126 zł. Większa część, bo około 513 zł, przeznaczone zostanie na zakupy spożywcze. Pod rodzinną choinką znajdą się kolorowe paczki i paczuszki za ok. 492 zł. Wydamy mniej, niż deklarowaliśmy w zeszłym roku (1280 zł), chociaż w rzeczywistości ograniczyliśmy się do 1067 zł. O wiele mniej niż wydadzą Duńczycy - 634 euro, Francuzi - 531 euro, Czesi - 430 euro, a Ukraińcy - 374 euro. Także mieszkańcy państw, w których kryzys zaowocował ogromnym bezrobociem „biją nas na łeb” w bożonarodzeniowych wydatkach. Hiszpanie przeznaczą na organizację Świąt 567 euro, a Grecy 451 euro. Można cieszyć się, że my, Polacy, zachowujemy względnie zdrowy rozsądek. Tylko co dwudziesta osoba chce zaciągnąć na Święta kredyt w banku, a 9 proc. liczy na pomoc rodziny lub znajomych. Chociaż może lepiej byłoby zakończyć świętowanie z mniej napełnionym żołądkiem, ale za to z pełniejszym kontem. Cieszyć się można bliskością rodziny także przy skromnie zastawionym stole, naprawdę.
Także prezenty chcemy dać takie, które rzeczywiście przydadzą się obdarowanemu. Jest więc szansa, że do polskich śmietników i na internetowe aukcje trafi mniej niż zwykle prezentów.
Może skromniej?
Tradycja nakazuje zapełnić stół wigilijny dwunastoma potrawami. Do puli tych potraw dodać też trzeba drobne dodatki – grzybki w occie, czy korniszony itp., których nieraz się nie wlicza się do masy spożywanego pokarmu. Po tradycyjnym polskim świętowaniu nie dość, że śmietniki uginają się pod kilogramami gnijącej żywności, to i organizm biesiadnika nierzadko po prostu strajkuje, w szczegóły się nie wdając. Do szpitali w Święta trafia nawet 200 osób dziennie z poważnym nieżytem żołądka czy obolałą wątrobą. Może tym razem przeznaczmy na biesiadowanie trochę mniej pieniędzy, a to, co zaoszczędziliśmy wpłaćmy np. na konta fundacji walczących z głodem? Nawet, gdyby miało to się odbyć kosztem generowanego przez konsumpcję PKB. Tym samym nadmiar jedzenia trafi tam, gdzie trzeba, w jakimś sensie poszerzymy duchowy wymiar Świąt a od stołu wstaniemy zdrowsi i lżejsi i nie będziemy musieli zaczynać nowego roku od diet cud i corocznych deklaracji schudnięcia XX kg.
- Ruszajmy się też, zamiast podjadać co chwila łakocie ze stołu. Spacery rodzinne integrują i pozwalają spalić zbędne kalorie. Dotlenimy też organizm i podniesiemy jego odporność. Będzie to z korzyścią dla naszego zdrowia i zdrowia naszych dzieci – radzi Barbara Lewicka-Kłoszewska, wiceprezes Fundacji BOŚ, która od kilku lat propaguje zdrowy styl życia.
---------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------
Szukasz prezentu dla najbliższych?
Zajrzyj tutaj: wSklepiku.pl