
I znowu te cła
Rynek kolejny już raz jest determinowany zapowiedziami kolejnych ceł. Tym razem do gry wchodzą bariery na rynek motoryzacyjny. Euro jeszcze sobie radzi, ale indeksy giełdowe krwawią. W kalendarzu ważne figury z USA.
Nie może być nudno
Od miesiąca było wiadomo, że początek kwietnia będzie gorący na rynkach finansowych. Już 2 kwietnia mają wejść w życie cła zapowiadane praktycznie od samego początku prezydentury Donalda Trumpa. Do tej pory rynek starał się zachowywać spokój, trochę z nadzieją na kolejne pozytywne zaskoczenia w ostatniej chwili. Czym bliżej wspomnianej daty, tym nerwowość będzie rosła. Zwłaszcza że amerykańska administracja, która w ostatnim czasie faktycznie subtelnie próbowała deeskalować napięcie, teraz dorzuciła pakiet kolejnych ceł. Wczoraj zapowiedziano wprowadzenie 25 proc. taryf na rynek motoryzacyjny. Oznacza to, że zostaną nimi obarczone nie tylko gotowe samochody (co wyraźnie uderza choćby w niemieckich producentów), ale także podzespoły sprowadzane do Stanów, co odbija się na amerykańskich markach. Dlatego na praktycznie wszystkich parkietach akcyjnych obserwujemy solidną przecenę.
Cła za współpracę
W pierwszej reakcji oberwało się również euro. Dzisiaj jednak wreszcie obserwujemy długo wyczekiwaną reakcję na wykresie EURUSD. Po sześciu kolejnych sesjach spadkowych, dziś na głównej parze walutowej obserwujemy wzrosty. Punkt odwrotu wypadł przy 1,073$, gdzie ciężko doszukiwać się znaczących poziomów technicznych, co może sugerować, że odbicie będzie raczej krótkotrwałe. Nie zmienia to jednak faktu, że zasięg dzisiejszego ruchu może robić wrażenie. Wspólna waluta drożeje już o 0,7 centa. Na horyzoncie pojawia się jednak kolejny czynnik ryzyka i nie ma żadnego zaskoczenia, że jest on związany z cłami. Amerykańska administracja w ostatnim czasie zaczęła grozić kolejnymi opłatami w przypadku nawiązywania współpracy między Kanadą a UE. Ich celem ma być łagodzenie efektów… innych wprowadzanych przez Amerykanów ceł.
Ważne dane zza oceanu
Czwartkowa sesja przynosi kilka ciekawych odczytów makroekonomicznych. Te najważniejsze to dynamika PKB oraz inflacji PCE w USA. Gospodarka ma wyraźnie zwolnić z 3,1 proc. do 2,3 proc.. W drugą stronę podąży inflacja, która ma wzrosnąć do 2,7 proc. Jest to mocno pesymistyczny mix, który może namieszać przy wycenie dolara. Pozytywne są za to oczekiwania co do prywatnej konsumpcji, która ma przyspieszyć do 4,2 proc. Po naszej stronie oceanu warto zwrócić uwagę na decyzje w sprawie stóp procentowych w Norwegii, te kolejny raz pozostały niezmienione. Koszt pieniądza od grudnia 2023 utrzymuje się na poziomie 4,5 proc.
Złoty, mimo słabości dolara, nie radzi sobie najlepiej. Amerykańska waluta pozostaje w okolicach wczorajszego lokalnego szczytu i kosztuje 3,895 zł. Wyraźnie za to drożeje euro, które dobiło dzisiaj do ważnego pułapu 4,20 zł.
Krzysztof Adamczak, analityk walutowy Walutomat.pl
»» Odwiedź wgospodarce.pl na GOOGLE NEWS, aby codziennie śledzić aktualne informacje