Inflacja najczęściej nas zaskakuje
Utrzymująca się od kilkunastu miesięcy niska inflacja, a ostatnio nawet spadek cen, utwierdza Polaków w przekonaniu, że podobnie będzie w przyszłości. Tymczasem, jak wynika z konfrontacji naszych przewidywań z rzeczywistością, najczęściej mylimy się w ocenie kierunku, w jakim podążą ceny. Może to prowadzić do nietrafnych decyzji w sprawie naszych pieniędzy.
Ceny różnych artykułów i usług są przedmiotem uwagi i zainteresowania większości z nas oraz najpilniej śledzonym parametrem ekonomicznym. Trudno się dziwić, bo są one tym, z czym na co dzień się spotykamy i mają bezpośredni wpływ na nasz budżet i zawartość portfela. Takie wskaźniki, jak produkt krajowy brutto czy dynamika produkcji przemysłowej są dla nas obco brzmiącą abstrakcją. W kwestii cen wielu z nas można uznać za ekspertów, orientujących się doskonale, gdzie i kiedy można dokonać najtańszych zakupów. Dotyczy to zarówno tych tradycyjnych, jak i może jeszcze bardziej, internetowych konsumentów.
Mimo to, znacznie gorzej radzimy sobie z przewidywaniem zachowania się cen w przyszłości, szczególnie jeśli mamy na uwadze nie tyle ceny konkretnych dóbr, ale ich syntetyczny wskaźnik, na który składa się wiele produktów i usług. Takim miernikiem zmian ogólnego poziomu cen jest wskaźnik inflacji, na który składa się cały odpowiednio dobrany „koszyk” towarów i usług konsumpcyjnych. Jest on lepiej lub gorzej zbieżny z naszą indywidualną strukturą wydatków, ale za to nieźle mierzy to, co z cenami dzieje się w skali całej gospodarki.
Narodowy Bank Polski od dłuższego czasu prowadzi badania ankietowe wśród konsumentów, dotyczące ich przewidywań w zakresie przyszłej inflacji. Wykorzystuje te badania nie ze względu na trafność opinii konsumentów, ale po to, by poznać ich nastawienie, by na tej podstawie wyciągać wnioski, między innymi dotyczące zmian stóp procentowych. Inflacja ma bowiem bardzo ścisły związek ze stopami procentowymi, jako że bank centralny wykorzystuje je do regulowania poziomu inflacji, a więc podwyższa stopy, gdy inflacja rośnie lub wszystko wskazuje, że pójdzie w górę i obniża stopy, gdy spodziewa się spadku inflacji.
Porównując wynikające z badań NBP prognozy konsumentów, dotyczące tego, jaka będzie ich zdaniem inflacja za dwanaście miesięcy, z tym jaka rzeczywiście była ona po roku od prognozy, widać, że najczęściej konsumenci się mylą. Zazwyczaj zbytnio sugerujemy się tym, co działo się z cenami w ostatnim czasie. A więc jeśli od kilu miesięcy ceny idą w górę, sądzimy, że będzie tak również w przyszłości, przy tym często przeceniamy siłę tej tendencji. Nawet jeśli trafnie określimy kierunek zmian cen, to przeszacowujemy jego skalę. Podobnie jest w odwrotnej sytuacji, a jaką mamy do czynienia obecnie. Trwający od kilkunastu miesięcy okres, w którym wskaźnik inflacji się obniża, a w lipcu i sierpniu zanotowano nawet niewielki spadek cen, budzi u konsumentów przekonanie, że podobnie będzie także za rok. Obecnie sądzimy, że w sierpniu 2015 r. inflacja wyniesie 0,2 proc., a więc średni poziom cen będzie jedynie minimalnie wyższy, niż obecnie. Tymczasem większość prognoz, tak rządowych, jak ekspertów niezależnych, wskazuje, że za rok inflacja prawdopodobnie będzie wynosić ponad 1 proc., a pod koniec 2015 r. może sięgnąć 1,5 proc.
Nasze przewidywania dotyczące inflacji mogą mieć bardzo istotny wpływ na podejmowane decyzje, dotyczące naszych pieniędzy. Jeśli jesteśmy przekonani, że za rok inflacja wyniesie 0,2 proc., to założenie 12- miesięcznej lokaty bankowej oprocentowanej na przykład na 3 proc., wyda nam się decyzją bardzo korzystną. Przyniosłaby ona realny zysk, po uwzględnieniu 19 proc. podatku, sięgający 2,41 proc. Jeśli jednak inflacja wyniesie 1 proc., to realny zysk z naszej lokaty obniży się do 1,43 proc., czyli będzie aż o 40 proc. niższy, niż zakładaliśmy.