Kredytowe eldorado
Po piętnastu miesiącach utrzymywania podstawowej stopy procentowej na rekordowo niskim poziomie 2,5 proc., Rada Polityki Pieniężnej obniżyła ją po raz kolejny. Tym razem cięcie wyniosło 0,5 proc. i wszystko wskazuje na to, że konieczne będzie dalsze obniżanie kosztu pieniądza. To efekt spowolnienia w gospodarce oraz długotrwałej niepokojąco niskiej inflacji, która w ostatnich miesiącach ustąpiła miejsca tendencji spadku cen, czyli deflacji.
Biorąc pod uwagę fakt, że ze stopy procentowe idą nieprzerwanie w dół już od listopada 2012 r., już teraz można powiedzieć, że mamy do czynienia z jednym z najdłuższych okresów łagodzenia polityki pieniężnej w historii, zaś perspektywa ich dalszego obniżania i utrzymywania na niskim poziomie powoduje, że i pod względem czasu trwania tego cyklu zostanie ustanowiony nowy rekord. Poprzedni miał miejsce między majem 1991 a styczniem 1995 r. i wynosił 44 miesiące. O tym jednak, że są to okresy zupełnie niewspółmierne może świadczyć choćby fakt, że w tamtym czasie podstawowa stopa procentowa spadła z 72 do 33 proc. Dziś, gdy wynosi ona 2 proc., te wielkości wydają się być abstrakcyjne.
Wracając do współczesności, w ciągu ostatnich trzech lat podstawowa stopa procentowa obniżyła się z 4,75 do 2 proc. a więc o ponad połowę.
Choć spadające stopy procentowe oznaczają obniżanie się oprocentowania kredytów, ciesząc ich posiadaczy oraz tych, którzy zamierzają je zaciągnąć, trzeba pamiętać, że powodem działań Rady Polityki Pieniężnej jest pogarszająca się kondycja gospodarki oraz bardzo niska inflacja, która ostatnio przerodziła się w deflację, czyli spadek wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. Sytuacja w gospodarce nie jest co prawda szczególnie zła - wciąż przecież mamy do czynienia ze wzrostem PKB przekraczającym 3 proc. - jednak spadek cen sugeruje, że możemy się spodziewać jeszcze gorszych czasów i każe podejmować działania zapobiegawcze. A takimi właśnie są między innymi obniżki stóp procentowych, zachęcające zarówno firmy, jak i konsumentów, do zaciągana kredytów. Droga do ożywienia wiedzie bowiem poprzez inwestycje i wydatki konsumpcyjne.
To czy, jak szybko i o ile stopy będą obniżane w przyszłości, zależeć więc będzie od tempa poprawy w gospodarce i dynamiki inflacji. Co do gospodarki, prognozy na najbliższe miesiące nie są najlepsze, a bardziej wyraźnej poprawy można się spodziewać prawdopodobnie dopiero w pierwszej połowie roku. W kwestii inflacji przewidywany jest co prawda jej powolny wzrost, ale trzeba pamiętać, że jej pożądany poziom wynosi 2,5 proc., a więc do jego osiągnięcia z pewnością jeszcze daleka droga. Można oczekiwać, że stopy procentowe nie pójdą w górę jeszcze co najmniej przez kilka, a prawdopodobnie kilkanaście miesięcy. Obecnie prognozy ekonomistów zakładają, że łącznie w ciągu kilku miesięcy podstawowa stopa referencyjna może zostać obniżona od 0,75 do nawet 1 punktu procentowego, co oznaczałoby, że może sięgnąć 1,5 proc. Choć obecnie spełnienie się tego skrajnego scenariusza wydaje się mało prawdopodobne, nie można go wykluczyć, w przypadku gdyby rzeczywiście tempo wzrostu PKB spadło na przykład do 2 proc., a inflacja nadal pozostawałaby na bardzo niskim poziomie.
Trudno jednak na podstawie tych prognoz oszacować jak bardzo obniżyłoby się oprocentowanie kredytów. Biorąc pod uwagę zachowanie się w ostatnich miesiącach stawek WIBOR, stanowiących podstawę do ustalania wysokości odsetek, przy umiarkowanej skali cięcia stóp procentowych, posiadacze kredytów i chętni do ich zaciągnięcia, mogą zyskać niewiele. Od końca maja 3 miesięczna stawka WIBOR obniżyła się z 2,72 do 2,24 proc. Można więc powiedzieć, że obniżka stóp o 0,5 punktu procentowego już została na rynku międzybankowym zdyskontowana.