Analizy

Sterowany optymizm Banku Anglii

źródło: Tomasz Witczak, FMC Management

  • Opublikowano: 15 lipca 2016, 19:21

  • Powiększ tekst

Co z eurodolarem?

Główna para walutowa, jak pamiętamy, znacząco obniżyła swą wartość 24 czerwca, gdy zaczęły schodzić wyniki referendum w Wielkiej Brytanii na temat wystąpienia z UE. Zrealizowano wtedy ruch z poziomów wyższych niż 1,13 do niemal 1,09.

Od tego czasu euro próbowało zwyżek, ale efektem było jedynie uformowanie konsolidacji w zakresie 1,10 – 1,1180 (mniej więcej). W tym tygodniu paliwem do zwyżki okazała się decyzja Banku Anglii o tym, żeby jednak nie obniżać stóp procentowych – a tymczasem na rynku dość mocno spodziewano się ruchu z 0,5 proc. do 0,25 proc. Do tego nie doszło. Bank Anglii chciał zapewne pokazać, że radzi sobie z brexitową sytuacją bez dodatkowych narzędzi (a poza tym generalnie nie są jeszcze znane dane gospodarcze za lipiec). Taki sterowany optymizm doprowadził też zapewne do przeświadczenia, że może i z UE czy Strefą Euro nie jest tak źle – stąd lekkie zwyżki w dniu wczorajszym.

Lekkie? Ktoś mógłby oponować, ale powiedzmy sobie szczerze – nie przebito wspomnianej konsolidacji, zaś obecnie EUR/USD jest przy ok. 1,1080-90, czyli znów dolar wraca do gry. Piątkowa świeca jest czarna. Fakt faktem, że to, co wynika z Beżowej Księgi czy z wypowiedzi przedstawicieli Fed nie jest bardzo jastrzębie – ale jednak dolar może wciąż jawić się jako względnie bezpieczna przystań, a poza tym inne banki (EBC, BoJ) nawet nie mówią o zaostrzaniu polityki. Europa ma przy tym swoje problemy – jak kondycja włoskich banków (czego odbiciem była sprzedaż pakietu akcji Pekao przez UniCredit) czy sytuacja Hiszpanii i Portugalii w kontekście deficytu budżetowego. No i oczywiście – Brexit.

W tej sytuacji zakres wahań 1,10 – 1,12 – czy nawet 1,09 – 1,12 – wydaje się nam pewniejszy od powrotu do 1,15 – 1,17. W szczególności widać to i w tym, że od 3 maja wykres generalnie idzie na południe, co wiąże się też z odbiciem od górnych ograniczeń konsolidacji półtorarocznej.

Co do dzisiejszych danych makro z USA, to bardzo ładnie wypadła sprzedaż detaliczna - +0,6 proc. m/m przy prognozie +0,1 proc. Co prawda obniżono też wynik majowy – z +0,5 proc. do +0,2 proc., co trochę obniża wymowę rezultatu czerwcowego. Analogicznie w produkcji przemysłowej mamy +0,6 proc. m/m przy prognozie 0,2 proc. - ale tu korekta danych majowych była na plus. W tej sytuacji nie razi nawet aż tak bardzo to, że indeks NY Empire State osunął się z 6 pkt do 0,55 pkt, a nie do 5 pkt.

Co ze złotym?

USD/PLN przetestował w tym tygodniu linię 3,95, co było przejawem dość dużej siły naszej waluty, jako że np. 6 lipca notowano 4,0315. Obecnie jesteśmy jednak przy 3,98. Podobnie jak na EUR/PLN, długoterminowa perspektywa – tzn. mierząc od początku kwietnia – jest pro-wzrostowa, co oczywiście oznacza wzrost kursu pary, a nie wartości polskiego pieniądza.

Na EUR/PLN mamy 4,4080. Testowano ostatnio 4,39, ale z drugiej strony nie tak dawno byliśmy ponad 4,45. Co do GBP/PLN, to tutaj doszło do mocnego odbicia od wsparcia 5,15 – i teraz jesteśmy bliżej 5,30 (a granicę tę nawet przekraczano). Funt sporo stracił na decyzji o Brexicie, ale decyzja BoE o stopach umocniła go – przynajmniej przejściowo.

Gdy czytamy te słowa, nie jest jeszcze znana decyzja agencji Fitch na temat polskiego ratingu. Powszechne przekonanie jest takie, że albo nic nie zostanie ruszone, albo dokonane zostanie cięcie perspektywy, niejako w ramach pogrożenia nam palcem.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych