Analizy

Na Zachodzie bez zmian, ale na jak długo?

źródło: Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 18 listopada 2016, 10:32

  • Powiększ tekst

Nadzieja, że Trump uczyni USA ponownie wielkimi, przybliżyła S&P500 do rekordowych szczytów, wysoko utrzymuje oczekiwania dla podwyżki Fed, co podbija rentowności długu USA, a dolar tratuje pozostałe waluty oraz wyceny surowców. Rozgrzewa się debata, czy nie za dużo i za szybko, ale brakuje odważnych, by zrobić pierwszy krok do korekty.

Janet Yellen nie zmieniła układu sił na rynku dolara. We wczorajszym wystąpieniu przed Kongresem szefowa Fed utrzymała retorykę, że stopniowe zacieśnianie jest najlepszym wyjściem i nie można z nim „czekać zbyt długo”, co należy uznać za sygnał zmierzania do kolejnej podwyżki stóp procentowych w grudniu. Jednocześnie niewiele pojawiło się wskazówek odnośnie dalszych działań banku. Yellen stwierdziła tylko, że trzeba poczekać na szczegóły polityki gospodarczej nowej administracji. To za mało, by zdusić jastrzębie oczekiwania rynku i przynieść głębszą korektę siły USD.

Z drugiej strony rynek stopy procentowej wycenia niemal na 100 proc. ruch w grudniu, zatem z takiego położenia kolejny dobry raport z gospodarki USA już niewiele pomoże dolarowi, ale słabszy odczyt może trochę ostudzić zapał inwestorów. Za nami imponujący rajd dolara, skok rynku akcji i wyprzedaż obligacji i bez nowego katalizatora wzmocnią się głosy, czy rynek nie zapędził się za daleko i za szybko. Czy już czas na zdrową korektę? Ostatnią rzeczą, jaką bym doradził, to walka z rynkiem, szczególnie kiedy obraz techniczne wyraźnie krzyczy za utrzymaniem aprecjacji USD. Mimo to zachęcam do uważniejszego śledzenia handlu w kolejnych godzinach, czy czasem nie widać zalążków przejściowego odreagowania.

Piątek przyniesie kolejną rundę komentarzy z Fed (Bullard, George, Dudley, Kaplan), ale wątpię, czy wniosą one cokolwiek do debaty odnośnie przyszłorocznej ścieżki Fed. Indeks wskaźników wyprzedzających jest jedyną pozycją w kalendarzu makro z USA, która dla FX ma jednak drugorzędny charakter. Więcej emocji mogą przynieść wystąpienia prezesa ECB Mario Draghiego oraz szefa Bundesbanku Jensa Weidmanna. Interesującym będzie, czy ostatnie wydarzenia (w tym przede wszystkim wzrosty rentowności europejskich obligacji) wpłyną na zachowawczy zwrot ECB? Jeśli komentarze pójdą w stronę zasugerowania mniej agresywnej opcji wydłużenia QE na najbliższym posiedzeniu 8 grudnia, rynek może je odebrać jako mniej gołębie i dać chwilowe wsparcie dla euro. Impuls do wyraźnego skoku waluty jest jednak mało realny, gdyż wątpliwe, aby czołowe postaci ECB deklarowały twarde stanowisko w którąkolwiek stronę, a ponadto EUR ma na karku też inne problemy (referendum we Włoszech), które przesądzają jego krótkoterminowy los. Reszta kalendarza to inflacja CPI z Kanady i dane z polskiego rynku pracy. Lepszy odczyt inflacji nie odwróci trendu na USD/CAD, jeśli pęd aprecjacyjny waluty USA się utrzyma. Ponadto trwające do wczoraj nieformalne spotkanie członków OPEC w Dausze nie przynosi przełomowych komentarzy w sprawie porozumienia dotyczącego ograniczenia wydobycia, więc słabość ropy także ciąży na CAD.

Dane z Polski tradycyjnie zostaną zignorowane przez rynek, z resztą widać, że inwestorzy z rynku złotego w tym tygodniu w ogóle nie oglądali się na wydarzenia w kraju, co akurat jest dobrą informacją, biorąc pod uwagę rozczarowanie w odczycie PKB za III kw. i przegłosowanie przez Sejm obniżki wieku emerytalnego. Złoty pozostaje słaby pod presją odpływu kapitału z rynków wschodzących w stronę USD i jakkolwiek można debatować, że ruch jest przesadzony, tak odreagowanie także pozostaje kwestią globalnej poprawy sentymentu do segmentu emerging markets. Na razie jednak nie widać, by się na to zanosiło.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych