Rynki walutowe w oczekiwaniu na mocne dane NFP
Oczekiwania na podwyżki stóp w USA uderzają w złotego tak jak i w inne waluty krajów z koszyka rynków wschodzących.
Czwartek przyniósł wzrost kursu EURUSD do blisko 1,07 oraz pary EURPLN z około 4,45 do ponad 4,48 i USDPLN z 4,20 do 4,22.
Pomimo PMI strefy euro na poziomie 53,7 zgodnego z oczekiwaniami oraz niższej od prognozy stopy bezrobocia w Eurolandzie (9,8% versus oczekiwania na poziomie 10%) kurs euro nie był w stanie umocnić się do dolara podczas sesji europejskiej. Silny wzrost zatrudnienia prognozowany przez instytut ADP (216 tys.), który poznaliśmy w środę oraz mocne dane ISM dla sektora wytwórczego USA (53,2 pkt versus oczekiwane 52,2 oraz 51,9 poprzednio) zwiększają oczekiwania na dobry piątkowy odczyt nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym (wg NFP) w efekcie czego rynek EURUSD ignoruje wszelkie pozytywne dla strefy euro dane, uniemożliwiając dokonanie jakiejkolwiek wyraźniejszej korekty w górę na tej parze walutowej (podczas handlu w USA euro zdołało powrócić jedynie w okolice maksimów tygodnia).
Z tego względu aż do odczytu NFP prawdopodobnie niewiele się wydarzy na eurodolarze, chociaż i same dane w kontekście jastrzębich komunikatów Fedu odnośnie perspektyw stóp procentowych w USA mogą mieć co najwyżej znaczenie pomocnicze. Gdyby jednak odczyt okazał się wyraźnie gorszy od oczekiwań mógłby umożliwić krótkoterminowy wzrost kursu EURUSD, być może nawet do/powyżej 1,07 w ciągu kilku dni po publikacji. Nie byłby on jednak w stanie diametralnie zmienić zdania większości członków FOMC, którzy wyraźnie szykują się do podwyższenia stóp procentowych w grudniu. W tym kontekście raport NFP miałby znaczenie stricte krótkoterminowe.
Na rynku EURPLN kolejny dzień trwa deprecjacja naszej waluty. Złotemu nie pomogły ani chińskie lepsze dane PMI za listopad (51,7 wobec oczekiwań na poziomie 51 oraz 51,2 poprzednio), ani analogiczne polskie (51,9 pkt. wobec oczekiwań na poziomie 50,8 oraz 50,2 poprzednio). Oczekiwania na podwyżki stóp w USA uderzają w złotego tak jak i w inne waluty krajów z koszyka rynków wschodzących.
Na rynku stopy procentowej czwartkowa sesja przyniosła kolejną silną przecenę obligacji skarbowych na świecie, a także w Polsce. Lokalny rynek po raz kolejny znalazł się w grupie najsilniej przecenionych. Patrząc od początku listopada rentowności 10-letnich obligacji wzrosły już o prawie 67 pb. W grupie państw EMEA gorszy był tylko wynik tureckich i ukraińskich papierów, których rentowności podniosły się o odpowiednio 113 pb. i 90 pb. W grupie państw wschodzących silniejszy wzrost zanotowało w sumie tylko 6 państw. Biorąc pod uwagę czynniki fundamentalne można mieć pewne wątpliwości, czy tak silna skala przeceny była w przypadku Polski uzasadniona. Pod koniec piątkowego handlu rentowności 10-letnich obligacji wzrosły w okolice 3,80%. Powodem czwartkowej przeceny były po raz kolejny rosnące ceny ropy naftowej, po tym jak w środę państwa OPEC zdecydowały się na zawarcie porozumienia w sprawie ograniczenia skali wydobycia (ceny ropy w ciągu dwóch dni wzrosły o ok. 6 USD/b).
Mimo licznych argumentów wskazujących, że wzrosty rentowności obligacji skarbowych w Polsce były nadmierne, to jednak przy obecnie rozchwianych nastojach na świecie każdy scenariusz wydaje się możliwy. W najbliższy weekend odbędą się wybory prezydenckie w Austrii oraz referendum we Włoszech. Biorąc pod uwagę wskazania ostatnich sondaży trudno spodziewać się, aby w krótkim okresie te wydarzenia wspierały wyceny polskich obligacji.