Progi to fikcja, większy deficyt był nieunikniony
Jeszcze pod koniec czerwca euro kosztowało 10 groszy więcej niż obecnie. Paradoksalnie, złoty umacniał się akurat wtedy, gdy rząd ogłaszał nowelizację budżetu i zawieszenie progów ostrożnościowych. Dla polskiej waluty jak i większości innych rynków bardziej istotne będzie to, co dziś mówił będzie Ben Bernanke.
Progi to fikcja, większy deficyt był nieunikniony
Pozornie informacja, którą przekazali wczoraj rynkom premier i minister finansów powinna być bardzo źle odebrana przez rynek. Rząd zapowiada bowiem nie tylko zwiększenie deficytu aż o 16 mld złotych (do ponad 50 mld), ale także zawieszenie progu ostrożnościowego na poziomie 50%, a raczej konsekwencji z niego wynikających. W praktyce jednak niewiele to zmienia. Progi i tak były fikcją, rząd niepotrzebnie komplikował finanse publiczne kreując takie instytucje jak Krajowy Fundusz Drogowy tylko po to, aby obniżać relację długu do PKB według krajowej metodologii. Poza tym, jakkolwiek idea progów była dobra, ich konstrukcja okazała się zgubna. Mianowicie rząd nie ponosi żadnych konsekwencji niezależnie od tego, czy relacja jest 1% PKB od progu czy 30%. Natomiast w momencie przekroczenia progu, konsekwencje są tak surowe, iż efektem jest nie tylko zamierzony bat polityczny (wprowadzanie niepopularnych oszczędności), ale celowe spowalnianie gospodarki i to w najgorszym momencie, gdyż naturalnie relacja dług/PKB rośnie zazwyczaj wtedy, gdy koniunktura jest słaba. Zaproponowana przez rząd reguła wydatkowa mogłaby sprawdzić się lepiej, ale musiałaby być bardzo precyzyjna i jednocześnie wpisana w Konstytucję aby faktycznie można było uwierzyć, iż będzie przestrzegana.
Wyższy deficyt wobec sytuacji gospodarczej był nieunikniony i lepiej jest tę rzeczywistość usankcjonować, niż zbyt mocno ograniczyć wydatki bieżące, uderzając dodatkowo we wzrost. Natomiast oczywiście nie jest prawdą to, co mówi minister finansów, iż rząd funduje gospodarce stymulację fiskalną. Stymulacją można byłoby nazwać dodatkowy wzrost deficytu PONAD ten wynikający ze złej koniunktury. Rząd po prostu (słusznie) zdecydował się nie dusić wzrostu przez ograniczanie deficytu.
Wracając do rynku złotego, nasza waluta nie zareagowała w ubiegłym tygodniu na „odwilż”, która miała miejsce po słowach Bena Bernanke i wczorajsze umocnienie należy traktować jako nadrobienie wcześniejszych zaległości. Także dzisiejsze wystąpienie szefa Fed będzie dla złotego bardzo istotne.
Dane mieszane, rynek czeka na Bernanke
Po rozczarowaniu ze strony sprzedaży detalicznej, publikowane wczoraj dane były nieco lepsze od oczekiwań. Co prawda inflacja bazowa (1,6%) jest najniższa od dwóch lat, jednak ogólny CPI wzrósł o 0,5% m/m i 1,8% R/R – silniej niż oczekiwał rynek. Przyzwoite były dane o produkcji (+0,3% m/m), choć nie zmienia to faktu, iż w drugim kwartale amerykańska produkcja nie uległa zmianie (sugerując słaby odczyt PKB).
Publikacje te nie wystarczyły jednak do tego aby umocnić dolara – wręcz przeciwnie, para EURUSD testowała już opór 1,3170. Do rozstrzygnięcia dojdzie dziś, prawdopodobnie po 16.00, kiedy zacznie się wystąpienie Bernanke. Tydzień temu słowa szefa Fed przełożyły się na skokowe osłabienie dolara i wzrosty na rynkach akcji. Warto jednak pamiętać, iż wtedy rynek żył strachem przed ograniczaniem QE, teraz żyje zaś nadziejami. Republikańscy członkowie Kongresu będą chcieli usłyszeć, iż Fed wycofuje się z QE, więc nie można wykluczyć, iż dziś reakcja będzie odwrotna.
Protokół BoE
Dziś nic nie przyćmi wystąpienia szefa Fed, ale w innych okolicznościach protokół z lipcowego posiedzenia byłby wydarzeniem dnia, a i dziś będzie miał istotne znaczenie dla funta. Przypomnijmy, iż w lipcu ster w Banku Anglii przejął Mark Carney i Bank od razu zmienił retorykę, oznajmiając wyraźnie, iż wyższe rentowności stanowią zagrożenie oraz zapowiadając wprowadzenie celów makro na wzór Fed (co ma nastąpić w sierpniu). Dziś minutes powiedzą nam więcej o zamiarach Banku. Jeśli będą równie gołębie jak komunikat po posiedzeniu, funt może znaleźć się pod silną presją.
Dane, BoC, księga, wystąpienia i wyniki
Środa będzie wyjątkowo intensywnym dniem na rynku. W USA opublikowane będą dane z rynku nieruchomości. Jest to obecnie najbardziej dynamiczny sektor amerykańskiej gospodarki. Rynek oczekuje, iż w czerwcu było 959 tys. rozpoczętych budów domów. Dane o produkcji poznamy dziś w Polsce o godzinie 14.00. Oczekujemy spadku produkcji o 0,5% w skali roku, jednak konsensus przewiduje wzrost o 1,5%.
O godzinie 16.00 poznamy decyzję Banku Kanady. Rynek nie oczekuje zmian w polityce pieniężnej, ale zapowiedziana na 17.15 konferencję oznacza możliwe większe ruchy na USDCAD. W USA Fed opublikuje o 20.00 Beżową Księgę, opisującą sytuację w różnych częściach kraju. Do tego, poza szefem Fed, głos zabiorą dziś Stein (18.00) oraz Raskin (19.00).
Wreszcie przed nami są też istotne publikacje raportów spółek. O godzinie 13.00 poznamy raport Bank of America, zaś po sesji wynikami podzielą się Intel oraz AmEx. Ta pierwsza spółka traktowana jest jako barometr wydatków inwestycyjnych na technologie, dlatego jej wyniki często znajdują przełożenie na szeroki rynek.