Chiny dorzucają cegiełkę do rynkowej euforii
Jeszcze w piątek na rynkach panowały nastroje bliskie paniki. W niecały tydzień później Wall Street jest na nowych szczytach, w Niemczech brakuje do nich mniej niż 1%. Czy euforia rynków jest uzasadniona?
Odbicie rynkowe zostało zapoczątkowane przez Bank Chin, który znacznie zwiększył rynkową płynność, w celu zminimalizowania negatywnej reakcji rynków na efekt koronawirusa. Prawdziwa euforia zaczęła się jednak wczoraj po tym, jak na rynki trafiła informacja o leku na chorobę. Trudno powiedzieć, na ile jest to jedynie próba uspokojenia sytuacji przez chińskie władze, gdyż liczba zachorowań (ponad 28 tys.) i przypadków śmiertelnych (565) nadal szybko rośnie. W nocy chińskie władze dorzuciły kolejną cegiełkę do rynkowej euforii zapowiadając obniżenie ceł na import z USA towarów o wartości 75 mld USD. Dlaczego taki ruch akurat teraz? Zaraz po podpisaniu wstępnego porozumienia w Waszyngtonie pisaliśmy, że jego wykonanie przez Chiny jest nierealne. W ostatnich dniach z chińskiej strony pojawiły się sugestie, że w obecnej sytuacji będzie oczekiwanie elastyczności strony amerykańskiej. Obniżenie ceł przez Pekin jest ruchem, który ma postawić Waszyngton w trudnej wizerunkowo sytuacji – jeśli USA nie odpowiedzą tym samym, zostaną postawione w złym świetle, jako bezwzględny kapitalista, który nie chce pomóc złagodzić skutków wirusa. Rynek liczy zatem na to, że również USA obniżą cła.
Napływające dane makroekonomiczne są ostatnio skrajnie różne. W USA opublikowano wczoraj raport ADP, który pokazał wzrost zatrudnienia o 291 tys. Jest to prywatny szacunek zatrudnienia w sektorze prywatnym – rządowe dane poznamy jutro. Raport ADP w styczniu wielokrotnie pozytywnie zaskakiwał, choć nie zawsze przekładało się to na oficjalne dane. Tym niemniej dane są dobre i wskazują na nadal solidną sytuację na amerykańskim rynku pracy. Jednocześnie dane o zamówieniach w niemieckim przemyśle są koszmarne. W grudniu spadły one o ponad 8% w skali roku i były najniższe od 4 lat. Trzeba pamiętać, że w jednym, jak i drugim przypadku dane nie odzwierciedlają wpływu obecnej sytuacji w Chinach. Pierwsze takie publikacje (wstępne raporty PMI) poznamy w drugiej połowie miesiąca.
Mocne dane z rynku pracy przełożyły się na umocnienie dolara wobec euro, ale jednocześnie pozytywne nastroje pozwoliły złotemu odrobić ostatnie straty. Mimo to niepokojące dane z Niemiec oznaczają, że perspektywa dalszego umocnienia jest niewielka. O 8:55 dolar kosztuje 3,8598 złotego, euro 4,2473 złotego, frank 3,9638 złotego, zaś funt 5,0128 złotego.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista XTB