Analizy

Koszt kredytu jest ściśle związany ryzykiem, że nie zostanie on spłacony / autor: Fratria / AS
Koszt kredytu jest ściśle związany ryzykiem, że nie zostanie on spłacony / autor: Fratria / AS

Kredyty będą tylko dla tych, którzy ich nie potrzebują

Jarosław Sadowski, Główny analityk Expander Advisors

  • Opublikowano: 3 kwietnia 2020, 13:40

  • Powiększ tekst

Od kwietnia PKO BP dwukrotnie (z 10 proc. do 20 proc.) podniósł wymagany wkład własny, konieczny do uzyskania kredytu hipotecznego. W większości banków o taki kredyt trudniej będzie osobom prowadzącym działalność gospodarczą oraz pracującym na umowie o dzieło lub zlecenie. W przypadku pożyczek i kredytów konsumpcyjnych może być jeszcze gorzej. Nowe przepisy mają 5-krotnie obniżyć limit kosztów pozaodsetkowych. Z analizy Expandera wynika, że zamiast spadku kosztów, efektem będzie jednak drastyczne zaostrzenie warunków przyznania pożyczek. Będą one dostępne tylko dla nielicznych osób, o wyjątkowo dobrej sytuacji finansowej. Koszt kredytu jest bowiem ściśle związany ryzykiem, że nie zostanie on spłacony. Tymczasem ryzyko rośnie, ponieważ kryzys może istotnie zwiększyć bezrobocie.

Po obniżce stóp procentowych maksymalne dopuszczalne oprocentowanie kredytów i pożyczek spadło z 10 proc. do 9 proc.. Nie jest to dla banków problem, gdyż obniżka stóp procentowych zmniejszyła też koszty finansowania np. spadło oprocentowanie lokat czy obligacji. Istotnym elementem kosztów są jednak również prowizje i opłaty, czyli tzw. koszty pozaodsetkowe. Nowa ustawa ma  wprowadzić ich drastyczną obniżkę.

Nowe limity kosztów pożyczek

Dla pożyczek na więcej iż 30 dni dotychczas obowiązywał limit kosztów pozaodsetkowych wynoszący 55 proc. rocznie, a w całym okresie do 100 proc. pożyczonej kwoty. Parlament chce jednak drastycznie obniżyć te limity. Sejm uchwalił obniżkę do 21 proc. rocznie i 45 proc. w całym okresie. Senat zaproponował jeszcze ostrzejsze organicznie – ze wspomnianych 100 proc. do zaledwie 20 proc. w całym okresie. Oprócz tego proponowany jest też limit wynoszący 5 proc. dla najkrótszych pożyczek, na okres nie dłuższy niż 30 dni. Powyższe ograniczenia mają funkcjonować przez 365 dni od wejścia ustawy w życie.

Co złego jest w tanim kredycie

Ktoś, kto planuje zaciągniecie kredytu, chciałby znaleźć jak najtańszą ofertę i jednocześnie taką, która wymaga możliwie najmniej formalności. Problem polega jednak na tym, że koszt jest w dużej mierze uzależniony od ryzyka. Co to w praktyce oznacza? Przychody z odsetek i prowizji muszą pokryć nie tylko ogólne koszty działalności, ale również straty wynikające z tego, że część pożyczek nie zostanie spłaconych. Według danych KNF w styczniu ok. 10 proc. kredytów konsumpcyjnych udzielanych przez banki nie było spłacanych terminowo (kredyty z utratą wartości). Za chwilę ten wskaźnik zapewne istotnie wzrośnie.

Bankowcy teoretycznie mają dwa wyjścia. Mogą stosować takie koszty kredytów, aby zyski z tych spłacanych pokrywały straty z tych, których nie uda się odzyskać. Drugie rozwiązanie to zaostrzenie kryteriów przyznawania, aby kredyt uzyskiwali tylko ci, którzy z dużym prawdopodobieństwem będą w stanie dokonać spłaty. Koszty kredytów drastycznie zmniejszy jednak nowy limit. Pozostaje więc mocne zaostrzenie kryteriów przyznawania kredytów.

Lombardy wrócą do łask

Ograniczenie kosztów kredytów ma na celu ochronę Polaków przed nadmiernym kosztem zadłużeniem. Skutek będzie jednak taki, że wiele osób zupełnie zostanie odciętych od awaryjnego finansowania. To problem szczególnie drobnych przedsiębiorców, którzy dotychczas nie korzystali z linii kredytowych, a teraz muszą jakoś przetrwać okres epidemii, kiedy nie mają przychodów, a muszą ponosić koszty. Tymczasem przy tak mocno ograniczonym koszcie kredytów, banki będą gotowe udzielać kredytów jedynie nielicznym osobom, które mają wyjątkowo dobrą sytuację finansową. Takich klientów nie ma jednak zbyt wielu.

Osoby o przeciętnych i niskich dochodach nie dostaną pożyczki ani w banku, ani w legalnie działającej filmie pożyczkowej. Część dobrze na tym wyjdzie, bo niepotrzebnie się nie zadłuży. Inni skorzystają jednak z pożyczek na czarnym rynku, gdzie nie obowiązują żadne limity kosztów, co może się skończy bardzo źle. Do łask powrócą również zapewne lombardy, gdzie koszt pożyczki może być niższy ponieważ wymagane jest pozostawienie zabezpieczenia np. smartfona lub innej wartościowej rzeczy.

»» O tym, co sądzimy o perspektywie dla swoich finansów osobistych czytaj tutaj:

Polacy obawiają się wpływu epidemii na budżety domowe

Coraz trudniej o kredyt na mieszkanie

Coraz trudnij będzie również uzyskać kredyt hipoteczny. Tu przyczyną problemów nie są nowe regulacje prawne, ale zmiany wprowadzane przez banki, które obawiają się konsekwencji kryzysu. W większości są to zmiany w tzw. skoringu, które istotnie utrudniają uzyskanie kredytu osobom pracującym w branżach najbardziej narażonych na skutki obecnego kryzysu. Trudności będą miały również osoby prowadzące działalność gospodarczą, pracujący na umowach o dzieło czy zlecenie.

Największy kredytodawca, czyli PKO BP, wyprowadził jednak zmianę, która dotyka wszystkich zainteresowanych kredytami hipotecznymi. Podwyższył wymagany wkład własny z 10 proc. do 20 proc., co oznacza, że jeśli ktoś chce kupić mieszkanie o wartości 400 000 zł, to musi mieć aż 80 000 zł własnych oszczędności. Jeszcze w marcu wystarczyła kwota 40 000 zł. Niestety podobne zmiany mogą wprowadzić też inne banki. Pojawiają się też podwyżki marż. Porównywanie ofert i uzyskanie atrakcyjnego kredytu stanie się więc jeszcze trudniejsze niż dotychczas.

Jarosław Sadowski, Główny analityk Expander Advisors

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych