Analizy

Zapoczątkowana w połowie lipca fala deprecjacji USD wytraciła swoje wstępne paliwo i teraz potrzeba czegoś mocniejszego / autor: Pixabay
Zapoczątkowana w połowie lipca fala deprecjacji USD wytraciła swoje wstępne paliwo i teraz potrzeba czegoś mocniejszego / autor: Pixabay

Miejmy to już za sobą

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

  • Opublikowano: 27 sierpnia 2020, 10:45

  • Powiększ tekst

W końcu dotarliśmy do czwartku i za kilka godzin zakończy się odliczanie do wystąpienia prezesa Fed otwierającego wirtualne sympozjum Jackson Hole. Przemówienie Powella będzie bez wątpienia gołębie w swojej treści, ale by być takim odebrane przez rynki, będzie potrzebny element zaskoczenia. Rynki są w trybie nerwowego wyczekiwania, do czego dochodzi efekt końca miesiąca i wakacyjne obniżenie płynności.

Jak taka mieszanka może zaburzyć sytuację rynkową, mogliśmy się przekonać wczoraj. Wprawdzie ostry i szybki spadek EUR/USD po naruszeniu 1,18 został później odkręcony, to pokazuje, że poza słowami szefa Fed nic innego aktualnie nie nadaje kierunku i większość inwestorów do tego momentu trzymało się z boku. Zapoczątkowana w połowie lipca fala deprecjacji USD wytraciła swoje wstępne paliwo i teraz potrzeba czegoś mocniejszego, by na nowo przekonać inwestorów, że kursy nie zaszły za wysoko i za szybko. W słabości dolara już częściowo zawarte są oczekiwania na utrzymywanie przez Fed ultra-gołębiej polityki na dłużej, dlatego zwykła konfirmacja tego przez Powella nie wystarczy. Jeśli nie dostaniemy czegoś wyjątkowego, np. w postaci założeń nowej strategii dla celu inflacyjnego (z dopuszczeniem jego przestrzelenia na pewien okres czasu), na rynku pojawi się nieodparta chęć spieniężenia dotychczasowych zysków z deprecjacji USD i poczekania z boku na nowy impuls. Stawka jest wysoka, a zmiany cen mogą być duże, biorąc pod uwagę, jak niepłynny stał się forex w sierpniu. A jednak wciąż nie brakuje równoważących oczekiwań, że Powell potrafi dyrygować oczekiwaniami, a co jest szczególnie ważne w obecnych, trudnych czasach.

Można dyskutować, że rynki niepotrzebnie podniosły rangę dzisiejszego przemówienia, skoro nie jest to miejsce na prezentowanie oficjalnego stanowiska Federalnego Komitetu Otwartego Rynku. Ale pieniądz lubi zmienność i gdyby nie było Jackson Hole, ten tydzień na rynku walutowym byłby okropnie nudny.

Problemy z płynnością dotknęły waluty Europy Środkowo-Wschodniej, w tym złotego. Dotychczasowa ujemna korelacja EUR/PLN z EUR/USD przestała działać, za to region znalazł się pod presją nasilonych odpływów z węgierskiego forinta, który przewodził w osłabieniu. Co się stało? Jedyna istotna zmiana w Węgrzech to wtorkowa decyzja banku centralnego o rozszerzeniu QE, choć była ona okraszona równoważącym oświadczeniem sugerującym brak chęci banku do dalszego luzowania. We wtorek HUF zdołał wymazać wstępne osłabienie wynikające z decyzji banku centralnego, stąd tłumaczenie wczorajszego osłabienia opóźnioną reakcją na zmiany w polityce pieniężnej wydaje się naciągane. Także presja dotykająca wszystkie waluty regionu nie pasuje do tradycyjnego schematu – zwykle regionalne kwestie wpływają na premiowanie jednej waluty nad drugą, w tym przypadku np. poprzez kupno PLN/HUF. Wygląda mi to bardziej na ograniczanie ekspozycji w walutach wrażliwych na wahnięcia EUR/USD. Niektórzy inwestorzy mogą się obawiać, że przemówienie Powella da pretekst od umocnienia dolara z negatywnym odbiciem na walutach rynków wschodzących, co rodzi preferencje do redukcji ryzyka. We wczorajszym ruchu nie upatruję momentu zwrotnego dla perspektyw EUR/PLN w krótkim terminie - kurs jest zakotwiczony na 4,40 w oczekiwaniu na przerwanie konsolidacji EUR/USD.

Konrad Białas, Dom Maklerski TMS Brokers S.A.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych