Informacje

Maciej Goniszewski: Provident uprawia lichwę a rząd zapewnia, że zgodnie z prawem

xxx xxx

  • Opublikowano: 19 września 2012, 10:31

    Aktualizacja: 20 września 2012, 11:29

  • Powiększ tekst

Z odpowiedzi jaką otrzymał na swoją interpelację poseł Dariusz Seliga (PiS) wynika, że w Polsce lichwa jest legalna. Mirosław Sekuła (PO), podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów przyznaje, że działania firm typu Provident są szkodliwe, ale legalne.

„(…) problemem są lichwiarskie działania takich instytucji. Parabanki pobierają coraz częściej opłaty za obsługę domową. Jest to bardzo droga usługa podnosząca całą roczną stopę oprocentowania rzeczywistego nawet o kilkadziesiąt procent w skali roku. Liczba pożyczek tego typu w 2011 roku przekroczyła 1 milion, dlatego też należy na tę sprawę zwrócić uwagę. Rzeczywisty koszt udzielonej pożyczki to nawet 60 proc. Szczególnie podejrzane są dodatkowe opłaty, jakie pobierają te instytucje’. – pisze w swojej interpelacji poseł Dariusz Seliga.

Chociaż poseł nie wymienia nazw firm, o których pisze, można wywnioskować, że chodzi m.in. o Provident, ponieważ ta firma pobiera opłaty za tak zwaną obsługę domową, czyli cotygodniową wizytę przedstawiciela firmy w domu pożyczkobiorcy w celu odebrania raty.

Żeby przekonać się, że Provident prowadzi lichwę wystarczy porównać warunki pożyczki w tej firmie z warunkami pożyczki takiej samej kwoty w banku. „Popularna Encyklopedia Powszechna” wydana w Warszawie w 2002 roku podaje: „lichwa - przestępstwo uregulowane według kodeksu karnego, polegające na wyzyskiwaniu przymusowego położenia innej osoby przez zawarcie umowy nakładającej na tę osobę obowiązek świadczenia rażąco niewspółmiernego w porównaniu ze świadczeniem wzajemnym.” O ile w Polsce od momentu wprowadzenia ustawy o kredycie konsumenckim nie jest to przestępstwo, o tyle reszta definicji zgadza się. Provident wyzyskuje to, że wielu Polaków nie może wziąć kredytu w banku, bo nie spłacają już zaciągniętych zobowiązań. Nakłada też na nich świadczenia rażąco odbiegające od standardu rynkowego.

Jako przykład niech posłuży pożyczka 5 tys. zł na 19 miesięcy. Osoba decydująca się na kredyt w Providencie zapłaci co tydzień 120 zł co daje miesięcznie 480 zł. Po 90 tygodniach odda Providentowi 10 tys. 800 zł. Do porównania wybrałem Bank Pocztowy. W porównywarce kredytowej nie miał najkorzystniejszej oferty, ale podobnie jak Provident proponuje klientom bardzo łatwy dostęp do swoich punktów. Miesięczna rata wynosi 300 zł, więc po 19 miesiącach (90 tygodniach) oddamy bankowi 5 tys. 700 zł. Jak z tego wynika w banku można wziąć kredyt oprocentowany w skali 19 miesięcy na poziomie 14 proc., podczas gdy Provident pobiera za ten sam okres 116 proc. Jest więc to oferta spełniająca słownikową definicję lichwy – dla osoby w przymusowym położeniu i „nakładająca na tę osobę obowiązek świadczenia rażąco niewspółmiernego w porównaniu ze świadczeniem wzajemnym”.

Poseł Dariusz Seliga zapytał więc rząd:

„1. Czy jest prowadzona kontrola powstawania i działania parabanków?

2. Jaka jest ocena ich funkcjonowania w Polsce?

3. Czy w celu zapewnienia bezpieczeństwa i stabilności jest możliwość podania działalności takich instytucji kontroli Komisji Nadzoru Finansowego?

4. Kiedy działania tych instytucji obejmie ustawa antaylichwiarska?”

Podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów przede wszystkim zauważa, że: „aktualne przepisy prawne nie przewidują szczególnych wymogów organizacyjnych ani kompetencyjnych wobec podmiotów świadczących usługi polegające na udzielaniu kredytów (pożyczek) konsumenckich”.

Następnie informuje, że firmy pożyczkowe podlegają ustawie o kredycie konsumenckim i muszą przestrzegać jej zapisów, a na straży ich przestrzegania stoi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów i przechodzi do oceny działania tych firm.

„W odpowiedzi na pytanie pana posła, dotyczące oceny funkcjonowania instytucji parabankowych w Polsce, należy zauważyć, że podmioty te obsługują w szczególności klientów detalicznych, którzy zostali przez banki uznani za nieposiadających zdolności kredytowej i tym samym nie mają możliwości zaciągnięcia kredytu w sektorze bankowym” – pisze Mirosław Sekuła, tym samym potwierdzając pierwszy warunek lichwy – „przymusowe położenie pożyczkobiorcy. „Powszechnie obserwowanym zjawiskiem jest rozwój pożyczek o niskich nominałach (np. tzw. chwilówek), które z uwagi na wysokie ryzyko, jakie niosą dla pożyczkodawcy, są wysoko oprocentowane i w konsekwencji znacznie droższe niż pożyczki bankowe, co dodatkowo pogarsza możliwość obsługi zadłużenia przez pożyczkobiorcę i sprzyja powstawaniu tzw. spirali kredytowej, w które klient detaliczny zaciąga kolejne pożyczki z przeznaczeniem na spłatę już istniejącego zadłużenia”.

Jak widać przedstawiciel Ministerstwa Finansów dostrzega, że usługi firm typu Provident mają bardzo negatywny wpływ na życie wielu Polaków i dlatego prawdopodobnie w kolejnych akapitach uzasadnia brak przeciwdziałania państwa.

„(…) każdy kredytobiorca kredytu konsumenckiego, niezależnie od tego czy zaciąga kredyt w banku czy w jakimkolwiek pozabankowym podmiocie pożyczkowym, otrzymuje, zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim, informację na temat rzeczywistej rocznej stopy oprocentowania, która uwzględnia wszystkie koszty i opłaty, jakie konsument jest zobowiązany ponieść w związku z zaciągnięciem kredytu”. Konsument wie więc co robi i jeżeli bierze pożyczkę, której odsetki przekraczają 100 proc. kapitału to jego sprawa. Państwo przypilnuje tylko, żeby lichwiarz dobrze poinformował o całości opłat, które pobierze. W tym miejscu podsekretarz wymienia przypadki, gdy państwo ukarało firmy pożyczkowe.

Przedstawiciel rządu uważa, że w związku z powyższym sytuacja jest uregulowana i nie wymaga dalszych poprawek.

„(…) wątpliwości budzi zasadność objęcia działalności pozabankowych podmiotów pożyczkowych nadzorem ze strony Komisji Nadzoru Finansowego, mając na uwadze, iż podmioty te udzielają pożyczek w oparciu o własne środki finansowe, a zatem ryzykiem kredytowym obciążane są środki tych podmiotów, a nie środki powierzone przez klientów” – stwierdza w końcówce odpowiedzi Mirosław Sekuła.

Jak więc widać rząd dostrzega, że działalność Providenta i innych tego typu firm jest szkodliwa. Wpędza zadłużonych Polaków w sytuację, która może się zakończyć np. ich bezdomnością, ale według rządu robią to świadomie i władza wykonawcza nie ma tu nic do zrobienia.

 

Maciej Goniszewski, redaktor naczelny Gazety Bankowej

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych