Ukraina: Platforma Krymska to sukces Ukrainy, cios dla Rosji
Szczyt Platformy Krymskiej to sukces Ukrainy i cios dla Rosji - powiedział PAP Jurij Panczenko, redaktor ukraińskiego portalu Europejska Prawda. To, że Polska była reprezentowana na poziomie prezydenta, pokazało, że dla niej było to też niezwykle ważne wydarzenie - ocenił
W poniedziałkowym inauguracyjnym szczycie Platformy Krymskiej, której ostatecznym celem - według zapowiedzi prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego - ma być „deokupacja” półwyspu, wzięło udział 46 zagranicznych delegacji. Polskę reprezentował prezydent Andrzej Duda.
Panczenko uważa, że spotkanie było sukcesem dla Ukrainy i „potężnym ciosem” dla Rosji, która jego zdaniem nerwowo zareagowała na to wydarzenie. Taktyka Moskwy, zdającej sobie sprawę, że nie może osiągnąć uznania aneksji Krymu na arenie międzynarodowej, dotychczas polegała na „maksymalnym przemilczaniu, ignorowaniu” tego tematu, tymczasem szczyt Platformy Krymskiej był „ciosem” wymierzonym w ten plan - wskazał dziennikarz.
Zauważył, że tak liczna reprezentacja państw i organizacji zagranicznych była dla Ukrainy bezprecedensowa. „Przez 30 lat niczego podobnego, z taką liczbą czołowych gości, w Kijowie nie było” - podkreślił. Zwrócił też uwagę, że Ukraina przez długi czas nie ogłaszała spisu gości ze względu na naciski Rosji w tej sprawie na inne kraje.
Pytany o rolę Polski w nowym formacie, Panczenko podkreślił, że między Kijowem i Warszawą „mimo pewnych problemów - przede wszystkim w sferze historycznej” - za każdej z władz panuje „pełne porozumienie” w kwestiach bezpieczeństwa czy przeciwdziałania rosyjskiej agresji. Polska potwierdziła to także poprzez udział w szczycie - uznał.
Nie ma wątpliwości, że Ukraina zawsze mogła liczyć na polskie wsparcie - dodał komentator. To, że Polskę reprezentował prezydent, pokazało, że dla niej było to też niezwykle ważne wydarzenie - powiedział.
Zdaniem redaktora Europejskiej Prawdy szczyt potwierdził, że kwestia Krymu jest aktualna, choć do jego „deokupacji” jest jeszcze daleko. Ale to, że zmusiliśmy świat, by o tym mówić, że ta sprawa nie jest zdjęta z codziennej agendy, jest sukcesem - ocenił.
Według niego do „deokupacji” zaanektowanego w 2014 roku półwyspu nie dojdzie, dopóki u władzy w Rosji jest prezydent Władimir Putin. Jednak - zdaniem Panczenki - szansa na to „pojawi się wcześniej czy później”, a wtedy Ukraina musi mieć gotowy plan działania, integracji, rozwiązania wszystkich związanych z tym problemów.
Sami nie damy sobie rady, dlatego potrzebne jest światowe wsparcie. W tym kontekście dobrze, że teraz rozpoczęły się te działania. Jaki będzie ten plan - jeszcze nie wiadomo” - podkreślił redaktor. „Ale oczywiście, jeśli mówimy, że chcemy przywrócić Krym, musi być jakaś strategia - jak to osiągnąć i co robić później” - podsumował.
PAP/mt