Informacje

Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com
Zdjęcie ilustracyjne / autor: pixabay.com

USA i Chiny: najbardziej znacząca relacja gospodarcza w historii świata

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 23 października 2021, 13:19

  • Powiększ tekst

Według amerykańskich mediów tandem USA-Chiny to najbardziej znacząca relacja gospodarcza dwóch państw w historii świata, jednak w obu dyskutuje się o zerwaniu tej symbiozy. Nikt by na tym nie zyskał, to niebezpieczna i niepotrzebna koncepcja - mówią PAP eksperci.

Od kilkunastu lat ekonomiści i politycy obu krajów mówią o konieczności zmniejszenia współuzależnienia gospodarek. Koncept ten odczekał się swojej nazwy i po angielsku nazwano go „decoupling”.

Były prezydent USA Donald Trump był szczególnie zdeterminowanym zwolennikiem takiego planu. „Możemy przeciąć tę relację. Co by się stało? Zaoszczędzilibyśmy 500 mld dolarów” - powiedział Trump, który nie bez racji oskarżał Pekin o nieuczciwe praktyki, o czym przypomina magazyn „Foreign Affairs”.

Był to szczególnie antychiński przykład retoryki Trumpa, ale nie było to niezgodne z powszechnym nastrojem w Waszyngtonie” - podkreśla „FA”. Oceny wielu polityków, zarówno Republikanów i Demokratów, a nawet badania opinii publicznej potwierdzają, że w USA dominują nastroje antychińskie.

W wywiadzie dla tygodnika „The Economist” były sekretarz stanu USA Henry Kissinger ostrzegł jednak, że kurs kolizyjny między USA i Chinami oznacza, że „świat zmierza do wielkiego konfliktu”, zważywszy na potęgę obu krajów „porozumienie ma znaczenie fundamentalne”, a współpraca jest konieczna.

Słynny historyk-ekonomista Niall Ferguson ukuł w książce „The Ascent of Money” termin „Chimerica” na opisanie osobliwej symbiozy USA i Chin. Jej rozerwanie, czy też „decoupling”, byłoby - zdaniem Fergusona - bardzo szkodliwe dla obu krajów i katastrofalne dla globalnej gospodarki. Rozpad „Chimeryki” prowadziłby do załamania globalizacji, a kryzysy poprzednich fal globalizacji poprzedzały wojny - napisał Ferguson w swej gospodarczej historii świata.

Ważna lekcja z historii jest taka, że wielkie wojny mogą wybuchać, gdy gospodarcza globalizacja jest bardzo zaawansowana, a pozycja anglojęzycznego imperium wydaje się bezpieczna - brzmi teza Fergusona, oparta na historii brytyjskiego imperium.

Czy rozerwanie „Chimeryki” byłoby w istocie katastrofalne i czy jest to realna opcja? „Chiny mają bez wątpienia takie możliwości, ale nie są wciąż w stanie zastąpić wewnętrznie (relacji z) USA. Gdyby tak się jednak stało, nie byłaby to katastrofa dla Zachodu, ale konieczność dostosowania się, a to oczywiście wiązałoby się z szokiem” - mówi prof. PAP Witold Orłowski, ekonomista, wykładowca w Szkole Biznesu Politechniki Warszawskiej. Podkreśla jednak, że „decoupling” oznaczałoby straty dla Zachodu.

Rozmontowanie gospodarczej współzależności gospodarczej USA i Chin „jest niemożliwe i niewykonalne. Nie rozwiąże problemu zadłużenia (Stanów Zjednoczonych). I nie wiem, po co miałoby się to przeprowadzić” - ocenia prof. Zbigniew Lewicki z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

W artykule w „Washington Post” Ferguson podkreślił, że Pekin i Waszyngton muszą się porozumieć, ponieważ gdyby Chiny przestały kupować amerykańskie obligacje rządowe, nastąpiłby „pogrom na rynku dolara i na rynkach obligacji”.

Miarą współuzależnienia, prócz sprzężeń gospodarczych, jest fakt, że Pekin jest największym na świecie wierzycielem USA. „Sytuację Stanów Zjednoczonych utrudnia to, że jej zadłużenie rośnie” - powiedział Ferguson w wywiadzie dla „Nikkei”.

Scenariusz, w którym w ramach gospodarczych retorsji Chiny przestają kupować amerykańskie obligacje, jest jednak mało realny - mówi prof. Orłowski. „Same nie są w stanie skonsumować swojej finansowej nadwyżki (…). Wojna finansowa (wypowiedziana przez Chiny - PAP) doprowadziłaby USA do strat, ale straciłyby też one same, bo spadłaby wartość dolara (w której denominowane są obligacje - PAP)” - konstatuje.

Oczywiście Chiny chcą zostać największym mocarstwem świata, ale wiedzą, że nie zaczyna się wojny po to, by wygrać jedną bitwę - dodaje prof. Orłowski. Podkreśla, że Pekin planuje swoje strategiczne posunięcia w bardzo długiej perspektywie.

Narastające spory polityczne między Waszyngtonem i Pekinem sprawiają jednak, że współzależność gospodarcza coraz niepokoi USA.

Stacja CNBC, powołując się na rozmowy z przywódcami wielu krajów podczas tygodniowej jesiennej sesji Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Światowego w Waszyngtonie, podaje tymczasem, że USA trudno liczyć w gospodarczych napięciach z Pekinem na jednoznaczne poparcie z zagranicy. Chiny są bowiem największym partnerem handlowym UE jako całej wspólnoty, a także Niemiec, Japonii, Korei Południowej, Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Chiny odpowiadały w latach 2013-2018 za blisko 30 proc. globalnego wzrostu, czyli dwa razy więcej niż USA - przypomina CNBC.

The Guardian” ocenia, że nowy sposób myślenia amerykańskich politologów o Chinach i ich gospodarczej ekspansji podsumowuje Rush Doshi, były członek rady ds. bezpieczeństwa narodowego Białego Domu, w książce, której tytuł mówi sam za siebie: „Długa gra: wielka strategia Chin wyparcia amerykańskiego porządku światowego”.

Zdaniem Doshiego po krachu finansowym w 2008 roku Pekin uznał, że model gospodarczy USA nie sprawdził się, i zaczął pracować nad podstawami „własnego porządku” w Azji. Później Pekin ocenił, że brexit i konflikty Trumpa z partnerami USA to „rozpad zachodniej machiny politycznej”.

Prof. Orłowski zauważa jednak, że gdyby Pekin chciał zagrać amerykańskim długiem, jaki ma w swoim portfolio, zrobiłby to wtedy, gdy wybuchł kryzys finansowy z 2008 roku.

Teraz jednak napięcia wzrosły i żadna ze stron tego konfliktu nie stara się nad nim zapanować w adekwatny sposób - powiedział w wywiadzie dla CNBC ekspert Rockefeller Brothers Fund Stephen Heintz. A relacja USA-Chiny, ze względu na swoją wielowymiarowość, dotyczy niemal każdego aspektu ważnych kwestii globalnych i pozostanie tak w przewidywalnej przyszłości. Skala problemów, na które wpływ mają stosunki amerykańsko-chińskie, rozciąga się od obaw o kolejną zimną wojnę, przez ochronę środowiska, prawa człowieka, po światową gospodarkę - przypomina Heintz.

Jak ważne są powiązania i współzależności gospodarki USA i Chin, uzmysłowiła Amerykanom pandemia - głosi analiza magazyn „Harvard Business Review”. Z jednej strony okazało się, że w USA po zamknięciu granic zabrakło materiałów medycznych produkowanych w Chinach, a z drugiej - że zakłócenie globalnego łańcucha dostaw spowolniło lub wyhamowało produkcję w wielu amerykańskich firmach.

W 2010 roku Chiny wyprzedziły USA, stając się największym na świecie producentem o wartości dodanej; w 2018 roku odpowiadały już za 28 proc. takiej globalnej produkcji - podaje „HBR”. Rekomenduje amerykańskim przedsiębiorstwom przygotowanie się na sytuację, w której trudne będzie zarówno kontynuowanie produkcji w Chinach, jak i liczenie na ten rynek zbytu.

Prof. Lewicki uważa, że takie prognozy mediów to dla nich „biznesowy potwór z Loch Ness” i nie mają one przełożenia na rzeczywistość.

Tezę tę zdaje się potwierdzać strategia BlackRock - największego na świecie amerykańskiego funduszu zarządzającego aktywami - który poradził inwestorom, aby zwiększyły dwu-trzykrotnie liczbę inwestowanych w Chinach aktywów - relacjonuje „The Hill”.

Ponadto w ostatnich dniach przedstawicielka USA ds. handlu Katherine Tai podczas debaty w waszyngtońskim think tanku CSIS powiedziała, że amerykańska administracja rozważa coś zgoła odwrotnego od „decoupling”, czyli „recoupling” - poprawę relacji gospodarczych z Chinami. Zapowiedziała jednak, że Ameryka podejmie wszelkie starania i użyje wszelkich środków, by w stosownym stopniu uniezależnić swą gospodarkę od Chin i zdominowanego przez nie łańcucha dostaw - poinformowała BBC.

To, jakie znaczenie gospodarcze ma dla całego świata tandem Chiny-USA, czyli „Chimeryka”, Ferguson opisał w „The Ascent of Money” w ten sposób: „Rozciąga się ona za około 13 proc. powierzchni Ziemi, odpowiada za około jedną trzecią (globalnego) PKB i mniej więcej połowę wzrostu gospodarczego ostatnich sześciu lat”.

PAP/RO

CZYTAJ TEŻ: 50 mld dol. Tyle zarobi Rosja na podwyżkach cen ropy i gazu! A kto straci?

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych