Informacje

Migranci przy granicy / autor: Twitter/Żaryn
Migranci przy granicy / autor: Twitter/Żaryn

Migranci rozbijają namioty na przejściu granicznym w Bruzgach

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 15 listopada 2021, 14:37

  • Powiększ tekst

Migranci, którzy dużą grupą zostali w poniedziałek rano przyprowadzeni do przejścia granicznego w Bruzgach, zaczęli rozbijać namioty lub układać się w śpiworach wprost na ziemi. Zdjęcia publikuje państwowa białoruska agencja BiełTA

Z wcześniejszych relacji w mediach wynika, że zorganizowaną kolumną, pilnowaną przez białoruskich funkcjonariuszy, przemieścili się oni tam z obozowiska przy granicy, w którym wcześniej przebywali.

Według danych polskiej policji na zamkniętym przejściu granicznym w Kuźnicy Białorusini zgromadzili ok. 3,5 tys. migrantów – napisał na Twitterze Stanisław Żaryn, rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych.

Jak widać na nagraniach w białoruskich mediach, migranci – wśród nich kobiety i dzieci – zgromadzili się przed drutem kolczastym, oddzielającym stronę białoruską od polskiej. Dzieci i kobiety posadzono na ziemi w pierwszym rzędzie.

Na miejscu są białoruscy funkcjonariusze, którzy nie reagują na fakt, że duża grupa ludzi weszła na teren przejścia granicznego i przebywa tam. Strona białoruska oświadczyła natomiast, że jej straż graniczna zapewnia bezpieczeństwo migrantów.

Po polskiej stronie przejście zostało zamknięte jeszcze w ubiegły wtorek, po tym gdy pierwsza duża zorganizowana kolumna migrantów (również za przyzwoleniem władz) przemieściła się w pobliże przejścia granicznego. Następnie ludzi ci przeszli w asyście białoruskich funkcjonariuszy w głąb lasu, gdzie rozbili obozowisko, w którym przebywali do poniedziałkowego poranka.

W czasie weekendu w mediach niezależnych pojawiały się informacje, że przebywających tam ludzi dezinformowano, że w poniedziałek na granicę mają po nich przyjechać autobusy, które następnie przewiozą ich do Niemiec. Pojawiły się również informacje, przekazywane przez migrantów, że na poniedziałek planowany jest „szturm” granicy.

Na miejscu w Bruzgach oprócz migrantów oraz funkcjonariuszy jest wielu przedstawicieli mediów – państwowych białoruskich i rosyjskich. Jednym głosem przekazują one informacje o tym, że „naprzeciwko kobiet i dzieci stoją polscy funkcjonariusze ze sprzętem”, zapewniają, że „migranci są nastawieni pokojowo” i nie zamierzają szturmować granicy.

Jednocześnie w mediach państwowych prorządowi politolodzy twierdzą, że „w tej dramatycznej chwili jedynym rozwiązaniem jest wywiezienie migrantów samolotami do Niemiec, wprost z Grodna”.

Rano w poniedziałek Alaksandr Łukaszenka oświadczył, nawiązując do wypowiedzi władz Monachium o gotowości przyjęcia „uchodźców”, że jeśli „będzie to potrzebne”, to „Białoruś może ich tam dostarczyć samolotami”.

„Jeśli Polacy nie dają korytarza humanitarnego, są temu przeciwni, możemy ich liniami Belavia wywieźć do Monachium. Co za problem” – powiedział Łukaszenka.

Z przekazu białoruskich mediów wynika, że strona białoruska, która celowo doprowadziła do niezwykle napiętej sytuacji, próbuje nakłonić Polskę i UE do podjęcia działań bezpośrednio na granicy.

Przed eskalacją obecnego kryzysu granicznego, przejście graniczne było chronione przez straż graniczną, a wjazd czy wejście na jego teren było niemożliwe bez odpowiednich dokumentów, uprawniających do przekraczania granicy.

Czytaj też: Poboży: Dziennikarze będą dopuszczeni do strefy przy granicy

PAP/KG

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych