Informacje

Koronawirus / autor: Pixabay
Koronawirus / autor: Pixabay

Ekspert: Mamy czwartą falę, a przed nami jeszcze piąta

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 21 grudnia 2021, 22:00

  • 6
  • Powiększ tekst

Pandemia wciąż nie odpuszcza, mamy czwartą falę zachorowań COVID-19, a przed nami jeszcze piąta związana z wariantem Omikron – powiedział we wtorek prof. Michał Pirożyński z CMKP w Warszawie. Zaznaczył, że bardzo wysoka jest u nas liczba zgonów z powodu tej choroby.

Specjalista, który jest kierownikiem Centrum Alergologii, Pneumonologii i Medycyny Ratunkowej – Ośrodka Symulacji, Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego w Warszawie, mówił o tym podczas konferencji prasowej online „Płuca 2021. Choroby i leczenie płuc. COVID-19 update”.

Podkreślił, że kluczowe znaczenie w zmaganiach z pandemią będzie miało upowszechnienie szczepień oraz używanie maseczek. Tylko dzięki nim można zapobiegać zakażeniom. Warto przyjąć również i trzecia dawkę szczepionki przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Zaznaczył, że szczepić się powinny także osoby, które przeszły COVID-19. „Nawet jak przechorowałem, to jednak nadal jestem zagrożony, niektórzy chorzy po raz drugi, a nawet i trzeci przechodzą zakażenie” - dodał.

Zdaniem specjalisty bardzo ważne jest używanie masek ochronnych, szczególnie w pomieszczeniach zamkniętych. „Maski - ważne, nie można z nimi skończyć, jak niektórzy sugerują. Do noszenia masek ochronnych przekonuje Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) w Atlancie, jak i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO)” – powiedział. Dodał, że zasłonięcie nosa i ust szalikiem narciarskim nie wystarczy. Używanie masek jest szczególnie ważne w przypadku narażenia na wariant Omikron, który najprawdopodobniej jest bardziej zakaźny.

Jak przypomniał prof. Michał Pirożyński, drobiny z materiałem zakaźnym mogą być bezpośrednio przenoszone na powierzchnie rąk, oczu i błony śluzowej oraz różnych przedmiotów. Natomiast aerozol z jeszcze mniejszymi drobinami zakaźnymi osiada na błonie śluzowej. W tym przypadku nie jest wcale konieczny bezpośredni kontakt z zakażoną osobą, gdyż takie drobiny mogą krążyć w powietrzu, najbardziej w pomieszczeniach zamkniętych.

Ostrzegł, że nie należy liczyć na to, że w naszym przypadku choroba będzie miała jedynie łagodny przebieg, nawet bezobjawowy. „Nie wiemy, który chory jest najbardziej zagrożony i u kogo dojdzie do ciężkiego uszkodzenia układu oddechowego” – zaznaczył.

Tłumaczył, że wirusy zawierające RNA, takie jak grypa i SARS-CoV-2, potrafią zmienić architekturę miąższu płuc, unikając przy tym działań obronnych układu immunologicznego. Trzeba też pamiętać, że układ immunologiczny zamiast chronić organizm u niektórych chorych doprowadza dom jeszcze większego uszkodzenia układu oddechowego na skutek tzw. burzy cytokinowej.

Już we wczesnej fazie COVID-19 postępuje wysięk białkowy w pęcherzykach płucnych i powstaje włóknik z naciekiem zapalnym. Płuca robią się szare i ciężkie. W naczyniach tętniczych powstaje zator i dochodzi do złuszczenia nabłonka oskrzela. Nacieki limfocytarne powstają wewnątrz naczyń, w miąższu płucnym jak i wewnątrz pęcherzyków. Skutkiem tego jest niewydolność oddechowa.

U zdecydowanej większości chorych z COVID-19 (80 proc.) udaje się opanować zakażenie i usunąć wirusa z organizm w ciągu 10-14 dni. Do ciężkiego przebiegu choroby dochodzi u jednej piątej chorych. „Aby do tego nie dopuścić trzeba przede wszystkim zapobiegać zakażeniom szczepieniami i noszeniem masek” – przekonywał prof. Michał Pirożyński.

Czytaj też: Niemcy: Gwałtowne starcia koronasceptyków z policją!

PAP/kp

Powiązane tematy

Komentarze