Kazachstan jest wnikliwie obserwowany przez Rosję i Chiny
Kazachstan jest ważnym dostawcą ropy do Chin i strategicznym sojusznikiem Rosji, która chce go zachować w swej strefie wpływów; jego wielkie zasoby surowców dodatkowo sprawiają, że Moskwie i Pekinowi zależy na tym, by kraj ten był stabilny - zauważa w piątek NBC News.
Kazachstan jest krajem wielkości Zachodniej Europy, graniczy z Rosją na północy i Chinami na wschodzie. Posiada wielkie zasoby ropy, gazu i cennych metali, jest zatem strategicznie i gospodarczo bardzo ważny zarówno dla Moskwy, jak i Pekinu - tłumaczy w rozmowie z NBC James Nixey, dyrektor programu Rosja-Eurazja w brytyjskim think tanku Chatham House.
Kraj ten był od rozpadu Związku Radzieckiego w 1991 roku i uzyskania niepodległości stosunkowo stabilną autokracją, co pozwoliło mu stać się ważnym eksporterem ropy, gazu i węgla - przypomina z kolei ekspertka waszyngtońskiego ośrodka Atlantic Council Emma Ashford.
Jeżeli zamieszki w Kazachstanie doprowadzą do zakłócenia eksportu surowców, to skutki gospodarcze takiej sytuacji będą na świecie znacznie większe, niż można przypuszczać biorąc pod uwagę polityczne znaczenie tego kraju - ocenia Emma Ashford.
Moskwa obawia się, że zamieszki w Kazachstanie mogą wyrwać ten kraj spod jej wpływów, podczas gdy jest on szczególnie ważny dla Rosji. Tam właśnie znajduje się rosyjski kosmodrom Bajkonur, ponadto Rosji zależy na kazachskim gazie. Dlatego też Moskwa bardzo szybko wysłała tam swój kontyngent wojskowy jako część sił Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB), gdy prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew poprosił o pomoc - zauważa Nixey.
Podkreśla, że pakt łączący kraje ODKB (Rosja, Białoruś, Armenia, Kazachstan, Kirgistan i Tadżykistan), zobowiązuje je do wzajemnej pomocy tylko wobec zagrożeń zewnętrznych.
Chiny bacznie przyglądają się sytuacji w Kazachstanie, który dostarcza co najmniej 5 proc. gazu stanowiącego całe zapotrzebowanie Państwa Środka - mówi Emma Ashford.
W czwartek agencja Xinhua podała, że rząd Chin wyklucza ingerencję w „wewnętrzne sprawy” Kazachstanu.
Jednak również Chiny nie są zainteresowane „rewolucją, po której nastałby demokratyczny rząd” w tym kraju - wyjaśnia Nixey.
Nixey i Ashford przypominają, że zamieszki i protesty do jakich doszło w Kazachstanie są bezprecedensowe, trudno jednak przypuszczać, by mogły doprowadzić do politycznych zmian.
Nixey prognozuje, że prezydent zdecyduje się na pokaz siły i nie podejmie negocjacji z demonstrantami, ponieważ uznałby to za „objaw słabości”.
W niedzielę w Kazachstanie wybuchły gwałtowne protesty, które były początkowo skierowane przeciwko wzrostowi cen paliw, a potem przybrały charakter polityczny.
W czwartek do Kazachstanu na prośbę Tokajewa zostały wysłane wojska ODKB, głównie z Rosji. Tokajew wezwał je na pomoc w związku z „zewnętrzną agresją”, jak określił protesty.
W piątek prezydent oświadczył w przemówieniu do narodu, że dał organom ochrony prawa i armii rozkaz strzelania do „terrorystów” bez ostrzeżenia tak, aby zabić.
Kazachskie ministerstwo spraw wewnętrznych poinformowało, że w kraju zatrzymano ponad 3800 osób w związku z zamieszkami. Według państwowej telewizji Chabar-24 uczestników zamieszek usunięto już ze wszystkich obiektów administracyjnych i budynki objęto wzmożoną kontrolą.
PAP/RO