Rosyjska presja na Kazachstan zaczyna drażnić Chiny
Wzrost napięcia między Rosją a Kazachstanem staje się coraz bardziej widoczny. Po zgrzycie między prezydentami krajów na Forum Gospodarczym w Petersburgu, obecnie oba państwa zaczynają blokować sobie przewóz surowców. Rosyjska agresja na Ukrainę spotkała się z chłodnym przyjęciem ze strony Kazachstanu. Ten azjatycki kraj wie, że może liczyć na wsparcie Chin, jak się okazuje coraz bardziej rozdrażnionych z powodu rosyjskich nacisków na Kazachstan – czytamy na portalu Wp.pl
Po tym, jak Kreml wstrzymał eksport ropy z Kazachstanu przez Morze Czarne z terminalu w Noworosyjsku kazachski rząd ogłosił blokadę transportu rosyjskiego węgla. Kazachstan zamierza zatrzymać 1700 rosyjskich wagonów kolejowych, znajdujących się w obrębie jego terytorium. Oficjalnym powodem blokady transportu kazachskiej ropy są według Rosji względy bezpieczeństwa, w tym konieczność neutralizacji min z czasów drugiej wojny światowej, jakie miały być znalezione w porcie w Noworosyjsku.
Decyzję tę ogłoszono jednak zaledwie kilka dni po tym, gdy prezydent Kazachstanu w obecności Władimira Putina ogłosił, że jego kraj nie uzna Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Kasym-Żomart Tokajew nazwał te terytoriami quasi-państwowymi – informuje portal.
Prezydent Tokajew odmówił ponadto podczas Forum w Petersburgu przyjęcia od Władimira Putina orderu Aleksandra Newskiego, jednego z ważniejszych państwowych odznaczeń Rosji. Gestem tym Tokajew rozzłościł rosyjskie elity, skłonne do stosowania pogróżek.
Chiny groźnie pomrukują
Retoryka Kremla wobec Kazachstanu ma podobnie jak w innych krajach wywołać niepokój i strach. O jakimkolwiek otwieraniu drugiego frontu, czy zbrojnej rosyjskiej interwencji, głównie ze względu na relacje Kazachstanu z Chinami – nie ma mowy.
Rosja nie mogłaby postąpić z Kazachstanem jak z Ukrainą. Po pierwsze Kazachowie od lat byli sojusznikiem Moskwy, współpracując z nimi gospodarczo, politycznie i militarnie. Po drugie w Kazachstanie są silne chińskie wpływy - mówi cytowany przez wp.pl Mariusz Marszałkowski.
W styczniu przy współudziale wojsk rosyjskich prezydent Kasym-Żomart Tokajew zdołał utrzymać się przy władzy. Ale kiedy z tego powodu w Moskwie zrodziło się przekonanie, że możliwe jest odzyskanie kazachskiego terytorium, dało się usłyszeć groźne pomruki z Chin.
Co więcej te pomruki słychać nadal – twierdzi publicysta i polityk Jerzy Marek Nowakowski. Oznaki zniecierpliwienia ze strony Chin mogą świadczyć o tym, że Chińczycy nie są zachwyceni niekończącą się wojną Rosji z Ukrainą.
Czytaj też: Rau: Widać jak na dłoni, Europa nie obroni się bez USA
wp.pl/mt