Informacje

Pixabay / autor: fot. Pixabay
Pixabay / autor: fot. Pixabay

Po koronawirusie - bostonka! Czeka nas nowa pandemia?

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 17 lutego 2022, 09:00

  • Powiększ tekst

Częstotliwość występowania tzw. bostonki nie jest zależna od regionu, a od temperatury; może pojawić się w fazie późnozimowej lub wczesnowiosennej, ale szczyt zachorowań mamy najczęściej latem; prędzej czy później zachoruje na nią prawie każde dziecko - wskazała dr Monika Wanke-Rytt.

Kto najczęściej choruje na bostonkę? Zakażają się nią głównie dzieci uczęszczające do żłobków i przedszkoli. Kilka dni temu media obiegły informacja, że rozprzestrzenia się ona wśród najmłodszych mieszkańców Podhala.

Jestem zaskoczona, że mówi się teraz o tej chorobie, bo ona jest z nami od zawsze i co roku jest na nią jakiś sezon. Częstotliwość jej występowania nie jest zależna od konkretnego regionu, a raczej od notowanej temperatury” - powiedziała dr n. med. Monika Wanke-Rytt, dyrektorka ds. lecznictwa dziecięcego Szpitala Klinicznego Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Jak podkreśliła, „często pojawia się ona w fazie późnozimowej lub wczesnowiosennej, ale również latem, i właśnie wtedy zakażeń jest najwięcej, choć oczywiście może dochodzić do nich przez cały rok”. Dodała, że jej przebieg u dzieci zwykle jest łagodny.

Nazwa choroby dłoni, stóp i ust (potocznie zwanej chorobą bostońską lub bostonką) odnosi się do trzech obszarów, które zwykle zajmuje ona na ciele zakażonego. Wywołują ją wirusy z grupy Coxsackie, odpowiedzialne najczęściej za łagodne infekcje o różnej charakterystyce.

Dr Wanke-Rytt wskazała, że to właśnie na dłoniach, stopach i w jamie ustnej zaobserwować można pęcherzyki, grudki i plamki, wyglądające inaczej w zależności od fazy choroby. Może zdarzyć się jednak, że pojawią się one również na innych częściach ciała, poza tymi najbardziej charakterystycznymi punktami.

Do zakażenia najczęściej dochodzi drogą kropelkową, ale bostonka to także choroba tzw. brudnych rąk. „Możemy zakazić się przez wydzieliny, ale też wymianę przedmiotów między zakażonymi, stąd najwięcej przypadków występuje w przedszkolach i żłobkach. Trudno jednak, żeby tak małe dzieci, które w nich przebywają, myły i dezynfekowały ręce po dotykaniu zabawek, więc wirus roznosi się przez skażone przedmioty” - podkreśliła dr Wanke-Rytt.

Pediatra wskazała, że dziecko można w pewien sposób uchronić przed chorobą, ucząc go dbałości o higienę. Jednak podobnie jak inne infekcje wirusowe lub katar, bostonka jest trudna do uniknięcia. „Prędzej czy później prawie każde dziecko na nią zachoruje” - oceniła lekarz.

W jaki sposób reagować, jeśli dotknie ona najmłodszą osobę z naszej rodziny? Pediatra wskazała, że najlepiej wciąż przypominać pozostałym jej członkom o częstym myciu rąk i unikaniu kontaktu z wydzielinami chorego. „Choć oczywiście ciężko kazać matce unikać swojego dwuletniego dziecka, które przechodzi bostonkę. Zwłaszcza, że u osoby dorosłej może ona przebiegać bezobjawowo lub łagodnie, więc nie jest to choroba, której musimy uniknąć za wszelką cenę” - zapewniła dr Wanke-Rytt.

Zaznaczyła jednak, że niektórzy dorośli mogą nie mieć takiego szczęścia. „Można zachorować kilkukrotnie, ale pierwsze zakażenie jest najgorsze. Można więc mieć pecha i po raz pierwszy zakazić się w wieku trzydziestu kilku lat. Wówczas przebieg, tak jak w przypadku ospy, będzie cięższy, chociaż to też nie jest regułą” - wskazała lekarz.

Szczególnie dokuczliwe, i to zarówno w przypadku dzieci, jak i dorosłych, mogą być bolesne zmiany w jamie ustnej. Trudno wówczas przyjmować płyny i pokarmy, co może być szczególnie niebezpieczne w przypadku najmłodszych. „Potrzeby konsultacji z lekarzem nie ma, jeśli dziecko jest w dobrej formie ogólnej, a jego stan nie budzi niepokoju. Natomiast z powodu zmian w jamie ustnej dzieci często nie chcą pić, odmawiają też jedzenia” - wyjaśniła dr Wanke-Rytt.

Zaznaczyła, że należy wówczas trzymać rękę na pulsie, a jeśli pojawią się takie wskazania, to udać się z dzieckiem do szpitala, by tam podana została mu kroplówka.

PAP/ as/

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych