Opinie

Putin i inne matrioszki / autor: Pixabay
Putin i inne matrioszki / autor: Pixabay

TEMAT DNIA

Rosyjska ruletka? Jak rozmawiać z Iwanem cwanym, ale nie szalonym

Maksymilian Wysocki

Maksymilian Wysocki

Dziennikarz, publicysta, ekspert w dziedzinie wizerunku i marketingu internetowego, redaktor zarządzający portalu wGospodarce.pl

  • Opublikowano: 22 lutego 2022, 18:48

    Aktualizacja: 23 lutego 2022, 17:19

  • 2
  • Powiększ tekst

Jak uniezależnić się od rosyjskiego gazu? Gdyby nie działania Polski od lat, teraz bylibyśmy w kompletnej beznadziei. Europa czy się zabezpiecza? Jak może się zabezpieczać? Jak powinna teraz rozmawiać? Decyzja o wstrzymaniu certyfikacji Nord Stream 2 to stanowczo za mało. Jasne jest też, że Putin spodziewa się sankcji, ale nie poważnych i takie już uwzględnił atakując. Można oceniać, że liczy na duży egoizm Europejczyków, którzy od dawna dbają tylko o czubek własnego nosa, co widać choćby po obecnej rewolucji kulturowej w Europie. Zachowanie Putina może wydawać się szalone. To jednak nie znaczy, że Putina nie można czytać i przewidywać jego ruchów

W napięciu czekamy na treść sankcji Unii Europejskiej na Rosję za ostatnie działania Władimira Putina. Tym bardziej, że nie mamy do czynienia z wariatem – jak wielu komentatorów rysuje, a ze starym, wyrachowanym esbekiem, który skoro podjął decyzję o inwazji wojsk to znaczy, że wcześniej wkalkulował tego konsekwencje w swoje scenariusze. Z takim, w dodatku agresywnym człowiekiem, trzeba działać mocno i stanowczo, a przede wszystkim tak, by dalsze działanie przestało mu się opłacać. Wszak rosyjska duma i nostalgia dla imperialnej potęgi szybko ustąpią, jeśli Rosjanie wyjdą na ulicę, by protestować. Czy Unia Europejska jest gotowa na taką skalę sankcji, które przecież uderzą w konsekwencji w nią samą? Już teraz prezydent Miedwiediew śmieje się nam wszystkim w twarz, strasząc drastycznym wzrostem kosztów rosyjskiego gazu, od którego zależna jest Unia, a szczególnie zależne są Niemcy, które wycofując się z atomu stawiały na docelowo na OZE, ale na rosyjski gaz jako przejściowy. Ten „przejściowy” moment wykorzystuje właśnie Putin, a Niemcy i ich dziwną uległość wobec Rosji oraz rosyjskich interesów właśnie należy obarczać odpowiedzialnością za obecną kulminację eskalacji. Amerykanie są ostatnią linią obrony, teraz powinny wykazać się właśnie Niemcy. Czy stać ich będzie na mocne sankcje i uratowanie Ukrainy? Już przecież „pękają”.

CZYTAJ TEŻ: Miedwiediew śmieje się z Europy. Straszy cenami gazu

Decyzja o wstrzymaniu certyfikacji Nord Stream 2 to stanowczo za mało. A nawet to jest tylko „na chwilę”, „do odwołania”, czy do tematu Niemcy i Rosja będą mogły jeszcze wrócić. Zresztą, takie postawy przebijają się w niemieckich mediach. Niemieccy politycy nie mają… napisałbym, że czego innego, ale napiszę: odwagi, by grać w rosyjską ruletkę z „szalonym Iwanem”. A taktykę „szalonego Iwana” stosuje właśnie wyrachowany Putin.

Dlatego zapewne musi się on bardzo cieszyć, gdy słyszy : „Musimy przygotować się na burzliwe czasy w Europie Wschodniej” – mówi Johannes Varwick, profesor nauk politycznych na Uniwersytecie w Halle w wywiadzie dla portalu PULS 24. „Mimo wszystko nadal trzeba polegać na dyplomacji. Teraz ważne jest, aby spróbować zamrozić ten konflikt, a nie rozwiązać go”. „Dlatego właściwie nie ma teraz pola manewru do negocjacji między Rosją a Zachodem. Naszym obecnym celem powinno być to, by nie doszło do trwałej eskalacji” – podkreśla Varwick. - „Zachód nałoży na Rosję mocne sankcje. Jednak te będą nas dużo kosztować” – dodaje. Ocenia też, że między Rosją a Zachodem nastała „epoka lodowcowa”.

Jakie powinny być sankcje

Według Piotra Araka prezesa Polskiego Instytutu Ekonomicznego, skuteczne sankcje gospodarcze Zachodu powinny dotknąć czterech kluczowych obszarów: ograniczenie możliwości przejmowania przez rosyjski kapitał przedsiębiorstw w państwach UE; odcięcie Rosji od systemu SWIFT - jednej z najważniejszych instytucji finansowych na świecie, pośredniczącej w realizacji 14 mln operacji dziennie; kompletne zatrzymanie wymiany handlowej z Rosją; odcięcie dostępu do zachodnich technologii, co oznacza problem dla funkcjonowania wielu firm i instytucji.

Jak ocenił Arak, to najbogatsi Rosjanie są dziś jednymi z największych beneficjentów sytemu rajów podatkowych: w rajach podatkowych ich majątek sięga około 47 proc. PKB Rosji. W kwestii SWIFT, banki bez dostępu do SWIFT są pozbawione możliwości działania na międzynarodowych rynkach. Do tego, w kwestii zamrożenia wymiany handlowej, należy pamiętać, że po podpisaniu porozumień mińskich w 2014, Unia Europejska zapowiadała embargo na handel w wybranych produktach w momencie złamania postanowień. Skuteczne sankcje objąć powinny sektor maszynowy oraz produkcję elektroniki stanowiące ok. 28 proc. łącznego importu Rosji (w 2019 ponad 67 mld dol.). Kolejne 11 proc. rosyjskiego importu stanowią auta oraz części samochodowe. Arak ocenia, że wstrzymanie wymiany handlowej w tych kategoriach będzie bardzo dotkliwe dla Rosji.

Silniejsze sankcje wymagałyby ograniczenia importu surowców energetycznych oraz metali - stanowią one ok. 60 proc. eksportu Rosji. Alternatywnym dostawcą gazu ziemnego dla Europy teoretycznie mogą być Stany Zjednoczone

Szef PIE również doskonale zdaje sobie sprawę, że skutki znaczących sankcji odczują wszystkie państwa Unii.

Trzeba oczywiście pamiętać, że konsekwencje konfliktu dla Polski oraz całej Unii Europejskiej to większy kryzys podażowy, szczególnie energetyczny. To przekłada się na ryzyko wyższej inflacji, a w naszym regionie może dojść do osłabienia walut w regionie – powiedział Arak.

W ocenie dyrektora PIE, taka sytuacja może wymusić dalsze podnoszenie stóp procentowych do wyższych poziomów niż dotychczas planowano.

Ale, czy to na pewno wystarczy? A może nawet na to nie ma co liczyć, zwłaszcza ze strony tak uległych na rosyjskie dzięgi… wdzięki Niemiec? Zobaczmy.

Jak rozmawiać trzeba z… Putinem

Sięgam na półkę po książkę „Kremlowska szkoła negocjacji” Igora Ryżowa, spisanej niczym poradnik do treningu judo, czy karate. W rozdziale „Siedem technik umożliwiających dojście do porozumienia z twardym przeciwnikiem”, możemy przeczytać: rozpoznać atak, uchylić się przed ciosem, zrobić przerwę, dać odpowiedź taką, która skieruje rozmowę w stronę racjonalnej argumentacji. Przekładając to na nasz podwórkowy słowiański, chodzi o to, żeby walnąć tak, żeby zabolało, ale jednocześnie – jeśli to możliwe, jak zaznacza autor – ta odpowiedź powinna pozwolić na wyjście z negocjacji, jednak pozostawiając za sobą otwarte drzwi (czyli nie walić za mocno, ani poniżej pasa).

Argumentacja Putina jest w istocie agresywna i odwołuje się do mocarstwowości. Polacy również mogliby się do niej odwoływać na tym polu, zaznaczając, że w odróżnieniu od Rosjan nie chcą odbijać ziem do mapy z czasów Polski Jagiellonów. Ale to dygresja. Co ważniejsze, czytamy, że na tego typu przeciwnika działa technika „Marek Aureliusz”, czyli argumenty „wręcz przeciwnie”:

„Jest jeszcze jeden typ sytuacji, kiedy można zastosować technikę „Marek Aureliusz”, to sytuacja, gdy przeciwnik zajmuje skrajnie destrukcyjną pozycję. Wykrzykuje zarzuty, nie daje nam nic powiedzieć, nie słucha. W takim przypadku każde nasze słowo jest wykorzystywane jako pretekst do coraz to nowszych, bardziej wyrafinowanych zarzutów. W tego typu sytuacjach należy ukrócić ataki. Ale koniecznie musimy być gotowi na to, aby wstać i zakończyć rozmowę. Trzeba dokonać wyboru: czy mamy być „workiem bokserskim” dla przeciwnika, na którym może ćwiczyć twarde techniki, czy też jesteśmy poważnymi specjalistami, którzy nie pozwolą zrobić krzywdy ani sobie, ani swojej sprawie. (…) Barbarzyńskiemu atakowi należy się przeciwstawić, bo inaczej ryzykujemy utratę autorytetu. Przeciwdziałać atakom musimy jednak w sposób cywilizowany, nie zniżając się do barbarzyńskiego poziomu przeciwnika.” A najważniejszą zasadą takiej postawy jest „rób to, co powinieneś i niech będzie, co ma być”. Tak wg autora Aleksander I ograł właśnie Napoleona Bonapartego podczas ich spotkania w Erfurcie, gdy Aleksander I miał opanować wybuch wściekłości Bonapartego: „Jest pan wybuchowy, a ja jestem uparty. Nie da się mnie przekonać agresją. Będziemy dyskutować racjonalnie, albo ja wychodzę”. Napoleon ustąpił i dalej rozmawiali na spokojnie.

Warto też wziąć sobie do serca inny rozdział, w którym mowa jest o polowaniu drapieżnika na ofiarę. Ofiara ma przegrywać wobec bezwzględnego agresora, ponieważ podczas ucieczki skupiona jest tylko na sobie, podczas gdy polujący lew przewiduje każdy możliwy ruch ofiary. „Tym myśliwy różni się od swojej ofiary. Potencjalna ofiara nie myśli o polującym, jest skoncentrowana na sobie. Myśli tylko jak przetrwać”.

Morał z tego taki, że właśnie dlatego ustalając europejskie sankcje nie powinniśmy skupiać się na potencjalnych kosztach dla nas, które owszem, będą duże, ale powinniśmy skupić się na kosztach jakie jesteśmy w stanie wygenerować Putinowi, a ten spodziewa się raczej tego, że Europa nie wystosuje wobec Rosji poważnych sankcji. I to właśnie dlatego do ataku wybrał szczytowy moment inflacji, ponieważ spodziewa się, że kraje UE nie będą ryzykować jeszcze większych napięć społecznych dla kawałka „jakiejś tam” Ukrainy. Takie jest myślenie Putina. A czy nasze, Europejczyków - nawet na poziomie kultury do obrzydzenia przyzwyczajonych do dbania wyłącznie o własne cztery litery - będzie inne w takim razie niż ofiary? Tu właśnie jest klucz do pokonania Putina. I tak, niestety, jeśli to ma działać, to musi kosztować. Ale krótkowzroczne, nadmierne uwzględnianie własnych dzisiejszych interesów odwlecze tylko w czasie dalsze zbliżanie się Rosji do Europy, za pomocą kolejnego przesuwania granic.

Maksymilian Wysocki

Powiązane tematy

Komentarze