Informacje

Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej / autor: Fratria
Wojciech Dąbrowski, prezes Polskiej Grupy Energetycznej / autor: Fratria

Szef PGE: Polityka klimatyczna do korekty – jest przeciwskuteczna

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 29 marca 2022, 20:40

  • 1
  • Powiększ tekst

Koszty emisji dla przykładowej Elektrowni Bełchatów są naprawdę astronomiczne. Emisja elektrowni wyniosła ostatnio około 30 mln ton - przy wycenie 80 euro za tonę koszt uczestnictwa elektrowni w systemie ETS to 11 mld zł rocznie. Reforma EU ETS jest konieczna, ponieważ obecne rozwiązania wcale nie wspomagają transformacji, a jedynie horrendalnie podwyższają koszt funkcjonowania gospodarki – zgodnie stwierdzili uczestnicy debaty zorganizowanej przez „Gazetę Bankową”, zatytułowanej „Czy to koniec spekulacji EU ETS? Co dalej z uprawnieniami do emisji CO2?”. W debacie udział wzięli zastępca dyrektora ds. zarządzania emisjami, kierownik Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami Paweł Mzyk, dyrektor Departamentu Analiz i Sprawozdawczości w MAP Dominik Kaczmarski, prezes zarządu PGE Wojciech Dąbrowski oraz dyrektor Centrum Gospodarki Światowej UKSW prof. Konrad Raczkowski

Czytaj też: Dąbrowski: Porzucenie węgla dopiero przy uruchomieniu atomu

Cel systemu ETS na początku jego funkcjonowania był zupełnie inny niż obecnie. Liczba uprawnień na rynku była ograniczona, ale każdy otrzymywał bezpłatny przydział praw do emisji CO2 – tak było w latach 2005-2012 r. Redukcja emisji miała dzięki temu być efektywna kosztowo - wyjaśniał Paweł Mzyk z resortu aktywów państwowych.

Na początku działania systemu handlu uprawnieniami do emisji stanowił on zachętę, aby przedsiębiorstwa stopniowo redukowały emisje. Pomagały w tym bardzo umiarkowane bodźce finansowe. Ci, którzy redukowali emisje, otrzymywali niewielką nagrodę taką, że opłacało się je redukować. Koszt redukcji 1 tony szacowano na 10 euro. Tymczasem obecnie nierozliczenie jednej tony wiąże się z karą 100 euro, ale nadal trzeba emisje rozliczyć. Omawiając działanie obecnego systemu na przykładzie Elektrowni Bełchatów o emisji około 30 mln ton przy wycenie 80 euro za tonę łatwo obliczyć, że koszt uczestnictwa elektrowni w systemie to 11 mld zł rocznie.

To są ogromne koszty, które nie są przeznaczane na realne inwestycje w zieloną energię, to po prostu opłata za emisję. Emisja mimo to oczywiście spada – jak potwierdził Paweł Mzyk, w latach poprzednich notowaliśmy ok. 200 mln rocznie, tymczasem w 2020 r. to niewiele ponad 170 mln ton CO2.

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego będzie skupiała źródła węglowe z zamiarem ich stopniowego wycofywania, ale z założeniem, że kluczowe jest zabezpieczenie dostaw energii w Polsce. Nieodpowiedzialne zamknięcie elektrowni węglowych z dnia na dzień spowodowałoby oczywiście krajowy blackout, ale stalibyśmy się prymusem transformacji energetycznej i liderem redukcji emisji – powiedział Dominik Kaczmarski z Departamentu Analiz i Sprawozdawczości w MAP. Nawet wtedy jednak w Polsce wystąpiłby strukturalny deficyt w zakresie uprawnień EU ETS.

Koszt to 200 mld

Polska z jednej strony sprzedaje otrzymywane przez nią uprawnienia na aukcjach – środki z nich trafiają do budżetu i funduszy państwowych związanych z transformacją, darmowe uprawnienia część przemysłu dostawać będzie jeszcze przez parę lat. Jednak z drugiej strony wszystko co wiąże się z emisjami, a co muszą kupić spółki energetyczne i przemysł tworzy deficyt. W okresie najbliżej dekady deficyt ten może sięgnąć 200 mld zł – dodał Kaczmarski. Nikt w najśmielszych prognozach nie przewidywał, że cena uprawnień sięgnie 100 euro/tona.

Uczestnicy debaty byli zgodni, że reforma systemu EU ETS jest konieczna, ponieważ obecne rozwiązania wcale nie wspomagają transformacji, a jedynie horrendalnie podwyższają koszt funkcjonowania gospodarki.

Niestety nawet KE, oceniając skutki wprowadzenia pakietu Fit for 55, stwierdziła, że największy koszt poniosą państwa o niższym dochodzie narodowym na głowę, o wyższym udziale źródeł wysokoemisyjnych oraz najmniej zamożni obywatele tych państw – czytamy w relacji z debaty w tygodniku „Sieci”.

Według prof. Raczkowskiego szacowana kwota przeprowadzenia transformacji w Polsce, tj. zakładana wartość inwestycji do 2050 r. wynosi ok. 200 mld euro – i jest już dziś niedoszacowana o około 30 proc. Jednocześnie za naszą wschodnią granicą mamy wojnę, skutkiem której z pewnością będzie inflacja, czyli wyższe ceny chociażby branży stalowej, materiałów i całości inwestycji. Powyższe szacunki są więc już nieaktualne.

Z cenami uprawnień do emisji CO2 jest bardzo podobnie. Wymagają one zatem w trybie pilnym poważnej korekty. Przy jej sporządzaniu należy wziąć pod uwagę m.in., że ceny uprawnień potrafią skoczyć o kilkadziesiąt proc., a otoczenie gospodarcze jest teraz kompletnie nieprzewidywalne.

Dobrym pomysłem w opinii prof. Raczkowskiego byłoby przygotowanie specustawy obejmującej główne założenia inwestycji w atom, sieci przesyłowe i magazyny energii. Jej funkcją miałoby być m.in. ograniczenie ryzyka związanego z inwestycjami i zadbanie o ich terminowość.

Specustawa, zmiana unijnych przepisów dotyczących EU ETS, dyskusja na temat założeń Fit for 55 – to wszystko prowadzi do wniosku o konieczności rewizji całej zielonej polityki w Europie – czytamy.

Już dziś widzimy, że polityka klimatyczna Unii Europejskiej stała się przeciwskuteczna, nie stymuluje do transformacji, a wręcz ogranicza inwestycje – podsumował debatę Wojciech Dąbrowski, prezes PGE.

Czytaj też: Habeck: Postawienie na Rosję w energetyce „jest głupie”

Sieci/mt

Powiązane tematy

Komentarze