Hongkoński dziennik: armia Chin ćwiczy ataki na Tajwan i Guam
Niedawne zdjęcia satelitarne sugerują, że chińska armia ćwiczy uderzenia rakietowe na cele wojskowe na Tajwanie oraz na należącej do USA wyspie Guam na Pacyfiku – podał w czwartek wieczorem hongkoński dziennik “South China Morning Post”, cytując ekspertów
Na zdjęciach pustyni Takla Makan w regionie Sinciang na zachodzie ChRL widać instalacje, które przypominają kształtem okręty i bazy wojskowe – przekazała amerykańska organizacja US Naval Institute (USNI). Według ekspertów makiety mogą być wykorzystywane jako cele do prób rakiet balistycznych, w tym pocisków przeciwokrętowych YJ-21, DF-21D i DF-26.
Jeden z celów, przypominający kształtem niszczyciel, pojawił się w grudniu 2021 roku, a w lutym br. został zniszczony w próbie rakietowej – twierdzi USNI.
Wcześniej media informowały m.in. o znajdującej się w tamtej okolicy makiecie amerykańskiego lotniskowca oraz umieszczonych na pustyni Gobi modelach amerykańskich baz wojskowych w Japonii – przypomina “SCMP”.
Pracujący w Tajpej analityk Lu Li-szih ocenił, że jedna z makiet jest bardzo podobna do bazy tajwańskiej marynarki wojennej w Suao na północnym wschodzie Tajwanu. Według niego okręty chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) symulują precyzyjne uderzenia w cele, zarówno w bazie wojskowej na Guam, jak i w porcie wojskowym Suao, przy użyciu pocisków przeciwokrętowych YJ-21.
Ekspert ds. stosunków międzynarodowych z Uniwersytetu Technologicznego Nanyang w Singapurze Collin Koh powiedział, że w wypadku konfliktu zbrojnego siły marynarki wojennej USA na Guam byłyby jednym z kluczowych celów dla rakiet ALW. W czasie wojny port Suao zapewniałby natomiast Tajwanowi dostęp do morskich łańcuchów dostaw, więc jego zniszczenie również mogłoby być jednym z priorytetów – ocenił.
Komunistyczne władze w Pekinie uważają demokratycznie rządzony Tajwan za część terytorium ChRL i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając przy tym możliwości użycia siły. USA nie utrzymują formalnych relacji dyplomatycznych z Tajwanem, ale uważane są za jego największego sprzymierzeńca i dostawcę broni.
Czytaj też: Kowalczyk: Jeśli wojna potrwa, czeka nas kryzys zbożowy
PAP/mt