Nielegalni użytkownicy nie dostaną dopłat bezpośrednich
Agencja Nieruchomości Rolnych zapowiada, że będzie ścigała osoby lub firmy, które nie mają umowy dzierżawy, a korzystają z państwowych gruntów. Natomiast Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zapewnia, że nie dostaną oni dopłat bezpośrednich.
ANR oraz ARiMR poinformowały w czwartek w komunikacie, że zacieśniły współpracę w celu wyeliminowania zjawiska samowolnego zajmowania nieruchomości Zasobu Własności Rolnej Skarbu Państwa.
Agencja Nieruchomości Rolnych zapewniła, że będzie podejmowała wszelkie możliwe działania, by nie dopuścić do bezprawnego zajmowania gruntów. W razie potrzeby - jak zaznaczono - będzie stosowana obrona konieczna (art. 343 Kodeksu cywilnego). Każdy przypadek samowolnego zajęcia nieruchomości z zasobu Agencja zgłosi organom ścigania i innym właściwym instytucjom.
Osoba taka (cywilna lub prawna) będzie nie tylko musiała oddać zajętą nieruchomość, ale także grozi jej kara za nielegalnie korzystanie z ziemi w wysokości 5-krotnego czynszu dzierżawnego, który byłby naliczony, gdyby ta nieruchomość była legalnie wydzierżawiona. Kara została wprowadzona ustawą z 2011 r.
Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa zadeklarowała, że nie będzie wypłacała dopłat samowolnym użytkownikom państwowych gruntów.
W ocenie ANR, nielegalne użytkowanie dotyczy kilku tysięcy hektarów z ok. 1,6 mln ha znajdujących się w państwowym zasobie. Jest to więc zjawisko marginalne, ale naganne, dlatego trzeba je wyeliminować - wyjaśniła rzeczniczka ANR Grażyna Kapelko.
Użytkowanie takie dotyczy przede wszystkim byłych dzierżawców Agencji, którzy nie oddali ziemi po wygaśnięciu umowy dzierżawy. Chodzi też o osoby fizyczne bądź prawne, które świadomie zajmują państwowe grunty, aby czerpać z tego wymierne korzyści - m.in. dopłaty bezpośrednie. W pierwszym przypadku Agencja nie ma problemów z ustaleniem tych rolników i z dochodzeniem od nich praw z tytułu bezumownego użytkowania. Znacznie trudniej wyeliminować jest natomiast tych, którzy nielegalnie zajmują grunty i obsiewają je.
Najwięcej bezprawnych zajęć w ubiegłym roku Agencja odnotowała w woj. zachodniopomorskim, dolnośląskim, warmińsko-mazurskim - czyli tam, gdzie jest najwięcej gruntów po byłych pegeerach i są jeszcze duże działki.
(PAP)