Fuzja termojądrowa w domu? Amatorom udało się to już 40 razy
Czy reaktor termojądrowy można zrobić w domu? Tak, kosztuje to około 35 tys. dolarów. Już kilkadziesiąt takich urządzeń na świecie skonstruowano. Jesteśmy jednak wciąż przed energetyczną rewolucją – informuje portal geekweek.interia.pl
Są na świecie zapaleńcy, którym udało się skonstruować działające „w domu” reaktory termojądrowe na własny użytek. Okazuje się, że nie jest to trudne, nie jest też aż tak niebezpieczne. Niestety urządzenia te nie dają żadnego zysku energii, nie są więc alternatywą dla małych elektrowni.
Fuzja termojądrowa to proces, w którym zderzają się jądra lekkich pierwiastków, a powstają cięższych i wyzwalana jest energia. To dzięki temu świecą gwiazdy. Energia Słońca pochodzi głównie ze zderzeń jąder deuteru (izotopu wodoru) z jądrami helu – czytamy na portalu.
W warunkach domowych konstruuje się urządzenie z elektrodami wytwarzającymi bardzo wysokie napięcie. Dzięki temu uzyskuje się jonizację gazu między elektrodami, atomy gazu – deuteru – ulegają przyspieszeniu i dochodzi do ich zderzeń w środku specjalnej kuli, w wyniku których z dwóch jąder powstaje jedno cięższe, a więc zachodzi fuzja. Prawdopodobieństwo tego jest bardzo niskie, ale jąder są miliardy, więc taka reakcja raz na jakiś czas zachodzi. W kuli pojawia się światło, które pochodzi z termojądrowej fuzji - czytamy na geekweek.interia.pl.
Nadzieja w nauce
Naukowcy są w stanie fuzję przeprowadzić, ale bez zysku energii. Problem polega na tym, że proces fuzji przebiega wyłącznie w ekstremalnie wysokich temperaturach, wynoszących dziesiątki milionów stopni, a wytworzenie takich warunków jest niestabilne i wymaga mnóstwa energii. Naukowcom udało się dojść do granicy opłacalności – nadwyżkę osiągnięto, ale tylko na ułamki sekund.
Potencjalnie sam proces fuzji to niemalże źródło nieograniczonej energii. Deuteru w wodzie morskiej jest pod dostatkiem. Jeden gram deuteru daje w procesie fuzji 275 milionów kilokalorii. Gram uranu w procesie rozszczepienia – reakcji odwrotnej do fuzji, wykorzystywanej w tradycyjnych elektrowniach jądrowych - daje ponad dziesięć razy mniej, bo „tylko” 20 milionów kcal.
Jak czytamy, „paliwa kopalne przy tych źródłach bledną, bo jeden gram to tylko około 10 kcal, czyli milion razy mniej”.
Czytaj też: Rutte z Madrytu: tylko siła się liczy w konfrontacji z Rosją
geekweek.interia.pl/mt