Agencja kredytów eksportowych sfinansuje polski projekt atomowy
Polski projekt jądrowy oprze się o oferty agencji kredytów eksportowych, udział banków komercyjnych w jego finansowaniu będzie mało znaczący - ocenia wiceprezes ds. finansowych spółki PGE EJ1 Marzena Piszczek.
"Będziemy się opierać na agencjach kredytów eksportowych, których oferty zazwyczaj są znacznie bardziej atrakcyjne niż oferty z rynku" - mówiła Piszczek w poniedziałek na Międzynarodowego Forum Energetyki Jądrowej w Warszawie. Jak dodała, PGE EJ1 - spółka celowa powołana do budowy polskiej elektrowni - przeanalizowała nieudane projekty jądrowe w Europie z ostatnich lat, stwierdzając m.in., że pozyskiwanie kapitału z rynku okazywało się bardzo drogie.
Podkreśliła, że agencje zapewniają finansowanie nawet na 18 lat, podczas gdy banki krajowe zapewniają 10 lat, a zagraniczne - do 15. Agencje z definicji wspierają przede wszystkim swoich eksporterów, finansują do 85 proc. kontraktu eksportowego i do 30 proc. kosztów lokalnych - zwróciła uwagę wiceprezes PGE EJ1.
Wiceprezes PGE EJ1 zapowiedziała też, że wkrótce podjęta zostanie decyzja o oczekiwanym minimalnym udziale finansowym partnera strategicznego. Finansowanie wpisaliśmy w model pozyskania partnera, który będzie strategiczny, dlatego, że zapewnia operowanie elektrownią, paliwo, usługi serwisowe oraz pozyskanie finansowania - wyjaśniła.
Marzena Piszczek wskazała, że w sektorze pojawił się nowy element - dostawcy technologii zaczęli oferować również elementy finansowania projektów i to daje się zauważyć w rozmowach, jakie z potencjalnymi dostawcami prowadziła PGE EJ1. O ile początkowo mówili o swoim ograniczonym udziale finansowym, teraz mówią, że będą starać się uruchomić takie ścieżki korporacyjne, by dostarczyć i element finansowania - wyjaśniła.
Maciej Bukowski z think-tanku Warszawski Instytut Studiów Ekonomicznych oceniał, że oferty, jakie otrzyma PGE EJ1 mogą być rzędu 4,5 tys. euro za kilowat mocy reaktora, choć "nie zdziwi się", jeśli będą poniżej 4 tys., zwłaszcza jeśli część finansowania dostarczy sam producent. Przypomniał, że prototyp reaktora EPR w Olkiluoto w Finlandii będzie kosztował ok. 5,3 tys. euro za kW, ale EPR w Taishan w Chinach będą kosztować już po 2,5 tys. za kW.
W opinii Bukowskiego nawet 4,5 tys. euro za MW to bardzo konkurencyjna cena, bo w przyszłości ceny energii będą musiały wzrosnąć. Powodem jest to, że dziś konsumujemy tani prąd ze starych, spłaconych już elektrowni. Jednak wkrótce trzeba będzie je wyłączyć, a zbudowanie nowych pochłonie znaczne kwoty, które będą pochodzić z podwyżek cen - mówił.
Podobnego zdania był prof. Konrad Świrski z Politechniki Warszawskiej. Wskazywał, że państwo musi zagwarantować odbiór energii z elektrowni jądrowej i jej cenę, inaczej nikt nie zainwestuje w taką budowę. Np. energetyka wiatrowa ma zagwarantowaną cenę i przychody - zauważył.
Świrski oceniał, że dziś cały europejski system energetyczny to "katastrofa na rynku inwestycji", jego zdaniem pierwszym sygnałem zmiany jest brytyjski projekt kontraktów różnicowych dla nowych elektrowni jądrowych. Powinniśmy go skopiować, bo to rozwiązuje problemy - ocenił Świrski.
Zgodnie z przyjętym przez rząd programem energetyki jądrowej, rozstrzygnięcie postępowania na partnera strategicznego PGE EJ1 powinno nastąpić do końca 2016 r., a pierwszy blok jądrowy miałby ruszyć do końca 2024 r.
(PAP)
-----------------------------------------------------------------
-----------------------------------------------------------------
Koniecznie zajrzyj do naszego internetowego sklepu wSklepiku.pl!
Znajdziesz tam bogatą ofertę książek , audiobooków, poradników oraz unikatowe gadżety z logotypem wPolityce.pl.Zapraszamy!