INWAZJA NA UKRAINĘ
Poskarżyli się Putinowi. Zostali zmasakrowani na froncie
Pułk rosyjskich rezerwistów z obwodu irkuckiego na Syberii, którzy w apelu do Władimira Putina skarżyli się na dowództwo, a następnie zostali wysłani do szturmu ukraińskich umocnień Awdijiwki w Donbasie, został niemal doszczętnie rozbity - powiadomiło w piątek Radio Swoboda.
„Dzwonił do mnie mąż. Leży w szpitalu raniony odłamkami. Mówił, że z pułku nie pozostało (dosłownie) nic. Na razie wiadomo o tylko dwóch rannych. Pozostali albo zginęli, albo w ciężkim stanie zostali porzuceni na froncie. Mężowi dadzą zaledwie tydzień (na wyleczenie), a potem znowu wyślą go na pierwszą linię!” - relacjonowała żona jednego z rezerwistów w rozmowie z Radiem Swoboda.
Pod koniec lutego żołnierze wystosowali apel, w którym skarżyli się, że wcielono ich do oddziałów tzw. Donieckiej Republiki Ludowej i skierowano bez wsparcia do atakowania Awdijiwki. Gubernator obwodu irkuckiego Igor Kobziew obiecał, że zmobilizowani zostaną przeniesieni „na nowe miejsce służby”, lecz wojskowych wysłano do szturmu ukraińskich linii umocnień. Poinformowali o tym oni sami i ich krewni - powiadomiły w środę niezależne rosyjskie media.
Na początku lutego ta sama grupa wojskowych nagrała apel wideo skierowany do Putina i jego ministra obrony Siergieja Szojgu. Rezerwiści podkreślali, że mieli służyć w obronie terytorialnej, ale sformowano z nich oddziały szturmowe, mimo że nie mają do tego odpowiedniego przygotowania.
Ci żołnierze jeszcze do niedawna pracowali na budowach, a także jako kierowcy czy menedżerowie. Wielu spośród to nich to mężczyźni powyżej 40. roku życia, w tym cierpiący na przewlekłe choroby - powiadomiło w piątek Radio Swoboda.
Czytaj też: Finlandia: Brak chętnych na gaz z nowego terminala LNG
PAP/kp