Wandale niszczą polskie miasta. Czy jesteśmy bezbronni?
Rozzuchwaleni wandale niszczą polskie miasta. Czy jesteśmy bezbronni?
Przez polskie metropolie przelała się fala chuligańskich wybryków, podczas których dokonano dewastacji obiektów upamiętniających Jana Pawła II. Zaatakowano pomniki w Stalowej Woli i Łodzi, zamalowano tablicę pamiątkową w mieście Skała, natomiast we Wrocławiu zniszczono mural przedstawiający świętego. Opinię publiczną zbulwersowała również informacja o ataku na gdańską wystawę poświęconą polskiemu papieżowi. Połamano i wyrwano tablice znajdujące się przed siedzibą Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”. Sprawców do tej pory nie udało się ująć.
Poziom wulgarności i agresji rośnie nie tylko w przestrzeni wirtualnej, lecz także w świecie rzeczywistym. Wandale, zwyrodnialcy i złodzieje nie cofną się przed brutalnym znieważaniem świętych miejsc. Nie mają oporów przed atakowaniem w biały dzień czy w monitorowanej przestrzeni. Nie odstraszają ich również wysokie kary. Czy to tylko głupota? Czy raczej mamy do czynienia z szeroko pojętym poczuciem bezkarności? Rzecznik NSZZ „Solidarność” poinformował, że związek złożył na policję zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu. Czyn ten wyczerpuje znamiona art. 288 1 k.k. Można mieć jednak wątpliwości, czy sprawców uda się w szybkim tempie ująć. Na opublikowanych przez „Solidarność” materiałach widać wyraźnie, że wideo jest kiepskiej jakości. Teren, na którym doszło do zdarzenia należy do ścisłego centrum Gdańska, blisko najważniejszych zabytków i Stoczni Gdańskiej. Wydaje się, że takie miejsce powinno być odpowiednio zabezpieczone i patrol agencji ochroniarskiej pojawi się tam w maksymalnie 10 minut, zwłaszcza, że działo się to ok. godz. 4 w nocy, a ruch na ulicach był znikomy.
Jak podkreśla Ireneusz Pawłowski, ekspert ds. bezpieczeństwa i Dyrektor Zarządzający Polskiego Holdingu Obronnego, należy radykalnie zmieniać optykę inwestowania w profesjonalne zabezpieczenia. Niestety zbyt często bagatelizowana jest sprawa jakości monitoringu. Przeważająca większość podmiotów nie inwestuje w sprawdzone i bezpieczne rozwiązania zweryfikowanych producentów, ale woli budżetowe produkty. W efekcie otrzymują kiepską, niską rozdzielczość nagrań oraz słaby system zabezpieczeń kamer. Maleją tym samym szansę na złapanie przestępców.
Ważne jest także zaawansowanie technologiczne wykorzystywanych systemów CCTV. Standardem w Polskim Holdingu Obronnym jest wykorzystywanie do monitoringu obiektów inteligentnych rozwiązań analityki wizyjnej. To między innymi AI decyduje o alarmie i automatycznie „zawiadamia” operatora monitoringu w czasie rzeczywistym. Do tego dochodzą również inne algorytmy rozpoznawania twarzy. W przypadku incydentów radykalnie skraca to czas reakcji i niezwłocznie powiadamiane są odpowiednie służby i wysyłany jest patrol lub grupa interwencyjna na miejsce zdarzenia – podsumowuje Ireneusz Pawłowski.
CZYTAJ TEŻ: Sąd utrzymał 60 milionów zł kary Biedronki
Możliwości ograniczania zagrożeń jest coraz więcej. Tyle teoria. Praktyka pokazuje jednak, że nadal ważne i często uczęszczane miejsca w miastach, zabezpieczają osoby w podeszłym wieku na umowach śmieciowych. Taka sytuacja nie musi być jednak standardem. Sprawa dewastacji wystawy w Gdańsku powinna być przysłowiową czerwoną lampką, która zrewiduje poglądy osób decydujących o naszym bezpieczeństwie. Jest jednak światełko w tunelu, gdyż sprawa zamalowania z Łodzi szybko znalazła swój finał. Zatrzymano 25-latka, aktywistę politycznego, wobec którego zastosowano policyjny dozór. Ponadto organy ścigania sprawdzają ewentualnych współsprawców dewastacji pomnika.
CZYTAJ TEŻ: Sąd utrzymał 60 milionów zł kary Biedronki