Informacje

Fot. Freeimages
Fot. Freeimages

Jeśli Ukraina nie chce polskiego mięsa, to kupi je Rosja?

Ewa Tylus

Ewa Tylus

Dziennikarka "Gazety Bankowej" i "wGospodarce.pl"

  • Opublikowano: 10 maja 2014, 15:50

  • Powiększ tekst

Mamy embargo na wołowinę i wieprzowinę ze strony Ukrainy, kraju, który wspieramy w konflikcie z Rosją. Teraz właśnie Rosja deklaruje jako pierwsza chęć kupowania od polskich firm mięsa, po „aferze z ASF”. To Rosja zawsze była największym importerem ukraińskiego mięsa zarówno wołowiny jak i wieprzowiny.

Działania wojenne na Ukrainie odwróciły uwagę od problemu embarga na import mięsa z Polski i UE do tego kraju. Ukraina nie zezwala na wwożenie mięsa zarówno wieprzowego jak i wołowego z Polski, choć oba zakazy są nieuzasadnione. W Polsce nie stwierdzono przypadków afrykańskiego pomoru świń (ASF) u trzody chlewnej. Natomiast sprawa embarga na wołowinę z powodu rzekomych obaw Ukrainy przed chorobą wściekłych krów (BSE) jest zgłaszana od szeregu lat na różnych szczeblach przez Główny Inspektorat Weterynarii w Polsce, ale ten problem do tej pory nie doczekał się rozwiązania. W sprawie jakości wołowiny z Unii Europejskiej, co do której Ukraina ma zastrzeżenia, Państwowa Służba Weterynaryjna i Fitosanitarna Ukrainy ma zająć jednolite stanowisko w stosunku do wszystkich państw członkowskich UE. Główny Inspektorat Weterynarii zgłosił ten temat na forum Komisji Europejskiej, prosząc ją jednocześnie o podjęcie właściwych działań.

Główny Inspektorat Weterynarii w Polsce od dawna podkreśla, że zakaz wwozu do Ukrainy żywych świń, wieprzowiny i produktów wieprzowych jest dyskryminujący, ponieważ na terytorium Ukrainy występują ogniska ASF, w tym także u świń hodowlanych. W dodatku Ukraina nie wprowadziła wcześniej podobnego zakazu np. wobec Rosji, gdzie wystąpiły przypadki zachorowań na wirus ASF. Sam GIW informuje, że ludzie nie są wrażliwi na zakażenie ASF, a choroba ta nie stwarza zagrożenia dla ich zdrowia i życia. Ukraina, pomimo obowiązujących standardów i zaleceń OIE oraz WTO nie stosuje też zasady regionalizacji, której celem jest nie tylko zapobieganie rozprzestrzenianiu się chorób, ale także umożliwienie kontynuacji eksportu z terytoriów od nich wolnych. O co więc chodzi?

W ubiegłym roku ukraińskie media rozpowszechniały informacje o rzekomej polskiej złej żywności po „końskim skandalu”, jaki wybuchł w Europie w związku z odnalezionymi śladami koniny w mięsie w hamburgerach eksportowanych z Irlandii do Wielkiej Brytanii.

Wiadomo, że coraz większe zyski z produkcji mięsa osiąga firma ukraińskiego oligarchy z Partii Regionów Borysa Kolesnikova – APK Invest. Oligarcha Kolesnikov był blisko związany z otoczeniem byłego prezydenta Janukowycza i jako minister infrastruktury nadzorował organizację Euro 2012 na Ukrainie. Jego firma posiada wiodącą rolę w produkcji wieprzowiny. Skupuje tereny, aby powiększyć firmę i deklaruje do 2015 roku zwiększyć swoje moce przerobowe o 50 proc. Pomimo tego, że Janukowycz odszedł i Ukraina ma nowy rząd, można odnieść wrażenie, że władze Ukrainy nie potrzebują mieć u siebie naszego mięsa oraz mięsa z innych państw Europy. Polska była trzecim największym dostawcą wieprzowiny na Ukrainie po Brazylii i Niemczech. Już w lutym zwiastowano tam drastyczne podwyżki cen tego mięsa.

Minister rolnictwa Marek Sawicki zapowiedział w piątek w Polskim Radiu, że zamierza za dwa tygodnie wznowić rozmowy na temat embarga na polskie mięso z Rosją, Ukrainą i Białorusią (embargo nałożono po znalezieniu w woj. podlaskim dwóch padłych dzików na afrykański pomór świń). Powiedział też, że dobrą informacją jest to, że Rosja zapowiada, że chce przeprowadzić, w ciągu najbliższych dwóch miesięcy kontrole w zakładach, które zadeklarowały chęć eksportu mięsa do Rosji. To jego zdaniem oznacza, że rosyjskie firmy wymogły na władzach wznowienia współpracy z polskimi firmami. Czy polskie Ministerstwo Rolnictwa na pewno traktuje to jako dobrą ofertę? Rosja – jak widać wybiera sobie, jakich produktów nie będzie przyjmować w zamian za wsparcie Ukrainy w rosyjsko-ukraińskim konflikcie, a które będzie kupować – ze względu na potrzeby kraju. Minister Sawicki powiedział w Jedynce o sygnałach, które wskazują na to, że Rosja, Ukraina i Białoruś chcą wznowić import mięsa, ale dodał, że konfliktem na Ukrainie powinien zajmować się MSZ. Listownie zaprosił ministra rolnictwa Ukrainy do Polski, aby porozmawiać o embargu na mięso, ale w odpowiedzi otrzymał zaproszenie na targi do Kijowa organizowane 4 i 5 czerwca w Kijowie.

-- Powiem im, że to, co robią wobec Polski jest zwyczajnie niemoralne, ponieważ nie ma żadnych przeciwwskazań dla polskiej żywności, żeby od nas towarów nie kupowali (…)

-– powiedział w wywiadzie.

Jeśli chodzi o sprawę wołowiny, po ukraińskim audycie polskiego systemu profilaktyki gąbczastej encefalopatii bydła BSE w 2010 r. strona ukraińska twierdziła, że nasze polskie, a zarazem europejskie przepisy dotyczące nadzoru nad BSE i identyfikacji zwierząt są niewystarczające. Później, w sierpniu 2012 roku strona ukraińska chciała zgody na przeprowadzenie audytu całego systemu nadzoru weterynaryjnego RP. Na to nie mógł zgodzić się polski GIW. Wykraczałoby to poza ustalenia międzyrządowe. Główny Inspektorat Weterynarii w Polsce wysunął propozycję przeprowadzenia audytu w I kwartale 2013 roku w celu zbadania przez Ukrainę jakości polskiego mięsa, ale do tej pory strona ukraińska nie wskazała terminu odbycia takiej wizyty.

-- Należy zauważyć, że Główny Inspektorat Weterynarii przekazał stronie ukraińskiej wyjaśnienia dotyczące każdej ze spraw związanych z jakością żywności, jaka poruszana była przez media. Brak odpowiedzi na nie ze strony ukraińskiej uznajemy za akceptację wyjaśnień strony polskiej, a w związku z tym otwartą pozostaje nadal kwestia eksportu wołowiny

-– tłumaczy Anna Grabarczyk z GIW.

-- Polska została uznana przez Światową Organizację Zdrowia Zwierząt (OIE) za kraj o kontrolowanym ryzyku wystąpienia BSE, tak więc restrykcje utrzymywane przez stronę ukraińską nie są uzasadnione

-– dodaje.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie odpowiedziało nam, czy poważnie traktuje zapowiedzi Rosji o współpracy z dostawcami mięsa. W przyszłym tygodniu minister Marek Sawicki ma prowadzić rozmowy na temat wznowienia eksportu polskiej wieprzowiny do trzech krajów Azji, które także nałożyły embargo na polskie mięso. Udaje się z wizytą do Singapuru, Chin i Korei Południowej.

Ewa Tylus

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych