Informacje

podinp. Sylwester Marczak / autor: Screenshot/TVP Info
podinp. Sylwester Marczak / autor: Screenshot/TVP Info

AKTUALIZACJA

Policja o incydencie w Warszawie: sprawcy grozi surowa kara

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 14 października 2023, 14:39

    Aktualizacja: 14 października 2023, 14:43

  • Powiększ tekst

Kara dla mężczyzny za wejście na pomnik smoleński może być surowa ze względu na wielkość zaangażowanych w akcję sił - ocenił w sobotę rzecznik komendy stołecznej policji podinsp. Sylwester Marczak. Jak zaznaczył, decyzję o karze podejmie sąd.

Jak poinformował Marczak na konferencji prasowej, w akcję zaangażowano bardzo duże siły, ponieważ komunikaty które trafiały do policji wskazywały nawet na możliwość zagrożenia życia osób znajdujących się na pl. Piłsudskiego. Nie ujawnił żadnych szczegółów na temat motywów działania mężczyzny, ani na temat jego narodowości. Zaznaczył jednocześnie, że ustalenie motywów ma teraz dla policji kluczowe znaczenie.

Rzecznik KSP zaznaczył, że utrudnienia w okolicy pl. Piłsudskiego potrwają do czasu zbadania przedmiotów, należących do mężczyzny przez policyjnych pirotechników. Jeśli nie znajdą niczego podejrzanego, okoliczne ulice, a potem i sam plac będą stopniowo przywracane dla ruchu - wyjaśnił Marczak.(PAP) - ocenił w sobotę rzecznik komendy stołecznej policji podinsp. Sylwester Marczak. Jak zaznaczył, decyzję o karze podejmie sąd.

Mężczyzna zszedł z pomnika, został obezwładniony, zatrzymany i doprowadzony do komendy, gdzie dalej prowadzone są z nim czynności - powiedział na briefingu rzecznik KSP podinsp. Sylwester Marczak.

Rzecznik KSP przekazał, że po godzinie 10 policjanci zaobserwowali mężczyznę, który wbiega na Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej.

Podeszli do mężczyzny, ale tutaj pojawił się bardzo niepokojący komunikat, który wskazywał na realne zagrożenie dla bezpieczeństwa osób znajdujących się na placu. Stad decyzja policjantów, żeby ewakuować najbliższy teren. Jednocześnie ta informacja trafiła do dyżurnego komendy stołecznej policji i z automatu do dowódcy komendy - dodał.

Wyjaśnił, że w związku z wyborami na terenie Warszawy trwała „akcja”, ale komendant podjął decyzję, że służby przeszły na „operację” czyli najwyższy poziom zabezpieczenia ze strony policji.

Marczak przekazał, że po rozmowie z negocjatorem, mężczyzna zszedł z pomnika, został obezwładniony i zatrzymany, a później doprowadzony do komendy gdzie dalej prowadzone są z nim czynności. Policjant zaznaczył, że na palcu Piłsudskiego został plecak, który mężczyzna miał przy sobie.

Plecak zostanie sprawdzony za pomocą specjalnego robota i zostanie prześwietlony. Cały czas działania są prowadzone. Dopiero kiedy będziemy mieli komunikat, że jest bezpiecznie to wtedy przywrócimy ruch na placu” - wyjaśnił. „Na tę chwilę nie mogę potwierdzić co jest w plecaku - dodał.

Czynności na obecną chwilę prowadzi wydział do walki z terrorem kryminalnym i zabójstw stołecznej policji. Wszelkie procedury zadziałały i nikomu nic się nie stało - podkreślił rzecznik KSP.

Ze względów bezpieczeństwa policja odgrodziła plac i tereny przyległe. Apelowała, by nikt nie zbliżał się do tych rejonów. Wyznaczona została około kilometrowa strefa bezpieczeństwa.

Na miejscu pracowali policyjni negocjatorzy - powiedział w sobotę rzecznik KSP podinsp. Sylwester Marczak. Działali też kontrterroryści, w sumie zaangażowanych było kilkuset funkcjonariuszy.

W pobliże pomnika podjechał samochód kontrterrorystyczny TUR, w nim był wyposażony w megafon policyjny negocjator, który rozmawiał z mężczyzną stojącym na pomniku.

Reporterka PAP, która była w okolicy parku Saskiego opisywała, że dostęp do placu odgrodzili policjanci w kamizelkach kuloodpornych, którzy nikogo nie przepuszczali.

PAP/RO

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych