Informacje

Fot. Archiwum Jacek Ślotała
Fot. Archiwum Jacek Ślotała

Ślotała: Chińczycy chcą Polakom budować mieszkania, a chińskie banki chętnie pożyczyłyby pieniądze polskiemu bankowi. WYWIAD

zz zz

  • Opublikowano: 25 czerwca 2014, 19:32

  • Powiększ tekst

Dlaczego mimo sukcesu polskiego pawilonu podczas Expo w Szanghaju, odwiedzania Polski przez dziesiątki delegacji biznesowych z Chin i dość dobrych relacji politycznych z Pekinem chiński kapitał napływa małym strumieniem oraz jacy chińscy inwestorzy są atrakcyjni dla polskiej gospodarki - mówi o tym w wywiadzie dla wG.pl Jacek Ślotała, ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Czy polski rynek jest atrakcyjny dla chińskiego kapitału?

To jest skomplikowana sytuacja, ze względu na to, że my jesteśmy na początku drogi pokazywania się w Chinach jako ewentualny, możliwy cel inwestycyjny. Z mojego doświadczenia bankowego i współpracy z chińskim kapitałem wynika, że skala chińska przerasta skalę inwestycyjną w Polsce. Jedynym bankiem, czy inaczej mówiąc instytucją finansową, która do tej pory wyraziła prawdziwe zainteresowanie w sensie kapitałowym, a nie branżowym jak np., inwestycja w Hutę w Stalowa Wola, to jest China Eximbank, który inwestuje za pośrednictwem funduszu zarejestrowanego w Luksemburgu China Central and Eastern Europe Investment Co-operation Fund SCS , w 16 krajach Europy, w tym również w Polsce.

Jaki chiński kapitał interesuje się Polską?

Chińczycy interesują się energetyką, telekomunikacją, infrastrukturą, produkcją przemysłową oraz rynkiem nieruchomości.

Chcą nam budować mieszkania?

Nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli chodzi o Polskę to chiński kapitał zainteresował się pewnego czasu polskim rynkiem nieruchomości. Przyjechało swego czasu kilku przedstawicieli chińskich funduszy i interesowali się w co i jak można inwestować w nieruchomościach. Szybko jednak się zniechęcili. Dlatego, że po pierwsze wolumen ich nie zadowolił. Po drugie oni postrzegają polski rynek jako rynek wysokiego ryzyka, wyższego nawet niż np. amerykański, na którym stracili przecież ogromne pieniądze.

Czyli chińscy inwestorzy nie mają wiedzy o Polsce i polskim rynku?

Mają, ale należy w rozmowach z Chińczykami przekazywać im, że Polska jest bardzo bezpiecznym rynkiem, wysoce regulowanym, a poziom ryzyka jest dużo mniejszy niż np. w USA czy innych krajach UE choć z tak prostego powodu jak wciąż przeważający popyt nad podażą Problemem w Polsce jest też dużo mniejsza płynność na rynku kapitałowym Giełda w Warszawie cechuje się dużo płytszym rynkiem w porównaniu z tym, co jest powszechnie oczekiwane , aczkolwiek na giełdzie widoczne są już korzystne zmiany, zmierzające w kierunku normalnego rynku kapitałowego. Oczywiście próba zorganizowania mechanizmu równoległego notowania spółek np. w Hong Kongu czy Szanghaju to jeden z wielu możliwych pomysłów.

W Polsce obecne są dwa chińskie banki. Jak one poruszają się na polskim rynku?

Zgadza się. Obecne na polskim rynku chińskie banki to nie są banki inwestycyjne, ale uniwersalne, nastawione na obsługę chińskich firm, głównie w obrocie handlowym. Te banki nie chcą prowadzić bezpośredniej działalności kredytowej. Oni chętnie pożyczyliby polskiemu bankowi pieniądze i przyjęli ryzyko polskiego banku, ale nie polskiego rynku. To jest bardzo dziwne. Być może świadczy to o tym, że nie rozumieją naszego rynku jeszcze i że ciągle jesteśmy na etapie edukacji chińskiego inwestora!

Z tego co pan mówi, wygląda na to, że nie rozumiemy Chińczyków?

Trzeba być świadomym tego, że Chińczycy mają swoją specyfikę działania. Najpierw się uczą, chcą wiedzieć maksymalnie dużo jak coś robić, a potem dopiero zaczynają to robić. My Europejczycy jesteśmy w swoich działaniach bardziej emocjonalni. Szeroko tę kwestię opisał prof. Robert Shiller, który twierdzi, że nasze decyzje w dużej mierze opierają się na emocjach. Tymczasem Chińczycy są racjonalni.

Mówiąc Chiny raczej myślimy o państwowych chińskich firmach. Tymczasem w Chinach rozwija się prywatny kapitał. Może powinniśmy o nim pomyśleć w pierwszej kolejności?

Prywatny sektor w Chinach odgrywa coraz większą rolę. Taki inwestor patrzy - co może się nam wydawać dziwne - na drugi paszport oraz jakie bezpośrednie benefity personalne z takich inwestycji będą dla niego wynikać. Przykładowo w Australii Chińczycy inwestują bardzo dużo, bo w zamian dostają australijski paszport. Skala tych inwestycji przekłada się na wzrost gospodarczy i wzrost wartości australijskiego dolara. W UE podobnie postępuje Malta, to samo zrobił Cypr. Dlaczego tak się dzieje? Bo Chiny przy swej wielkości są ograniczone dla inwestowania kapitału na wewnętrznym rynku, zwłaszcza problem ma kapitał prywatny. Dominuje państwo. Dlatego chińscy kapitaliści szukają dla siebie miejsca poza krajem i znajdują.

Czy nie uważa pan, że my jesteśmy zbytnio skoncentrowani na sobie i to jest przeszkodą we współpracy biznesowej?

Sednem polityki gospodarczej nie może być polonocentryzm. To jest problem. Trzeba znaleźć rozsądny złoty środek. Dla Chin Polska jest małym krajem z małą gospodarką, a więc ryzyko inwestycyjne jest większe. Nie ma zbyt dużej dywersyfikacji kapitału. Tak więc musimy znaleźć platformę komunikacji z potencjalnymi chińskimi inwestorami i potraktować to jako naszą inwestycję w przyszłe komercyjne relacje z Chinami. A warto, bo mamy sobie na wzajem wiele do zaoferowania. Nie zawsze rozmiar to wszystko!

Dziękuję za rozmowę.

Powiązane tematy

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych