Informacje

fot. Defencetalk
fot. Defencetalk

Afera DCNS - Groził sądem, teraz sam ma kłopoty. Mamy odpowiedź od francuskiego giganta zbrojeniowego: "Polska to dla DCNS ważny rynek i klient"

Zespół wGospodarce

Zespół wGospodarce

Portal informacji i opinii o stanie gospodarki

  • Opublikowano: 3 września 2014, 16:39

  • 3
  • Powiększ tekst

Doczekaliśmy się finału sprawy wypowiedzi pracownika DCNS. Francuska firma bardzo szybko odpowiedziała na zadane jej pytania. Okazuje się, że pan Galland nie tylko nie był uprawniony do takiej wypowiedzi, ale też według szefostwa DCNS, jego opinia o rynkach i ocenie klientów firmy jest niezgodna z rzeczywistością.

Przypomnijmy. Wczoraj Jill Galland wyraził się dość lekceważąco o polskim rynku jako mało atrakcyjnym i w gruncie rzeczy będącym obszarem zbytu dla sprzętu drugiej kategorii dla DCNS (firmy, która sprzedaje Rosji okręty Mistral). Wypowiedź poniżej:

Polska jest rynkiem o małym znaczeniu. Mamy do zawarcia trzy, może 4 kontrakty, zresztą tylko na Scorpène (nawet nie na Barracuda; takim nowicjuszom upchniemy zwyczajne łodzie podwodne ofensywne, chyba tylko z napędem Diesla, czyli przestarzały model w stosunku do naszej nowej serii), podczas gdy naprawdę poważna sprawa to Mark 3 dla Arabii Saudyjskiej – w tej sprawie nie pozwolimy sobie na niezrealizowanie dostawy. Lepiej mieć chłodne stosunki z Polską, ale nadal sprzedawać reszcie Świata czyli do Malezji, Egiptu, Maroka itd. Zresztą nie wyobrażam sobie, żeby jakaś tam Polska mogła sobie pozwolić na bojkotowanie jednego z dwóch największych mocarstw w Unii Europejskiej. Jeśli jacyś „intelektualiści” są sfrustrowani, to tym niech im będzie, ale to nie oni wydają pieniądze. Mówię tylko we własnym imieniu.

Internauci po krótkim śledztwie stwierdzili, iż pan Galland utrzymuje, iż jest dyrektorem w firmie DCNS. To okazało się nieprawdą, po ujawnieniu sprawy przez nasz portal. Pan Galland nie tylko nie był dyrektorem w firmie, ale piastował stanowisko praktykanta. Nasza redakcja otrzymała mail od pana Gallanda w którym groził on nam procesem za "głoszenie nieprawdy" na jego temat, oskarżył nas o kłamstwa oraz szerzenie propagandy. W międzyczasie jego profil na LinkedIn (na którym wcześniej widniał jako dyrektor) zmienił się na inną, o wiele niższą funkcję. Jednak screeny wykonane wcześniej potwierdzają pierwotny wygląd profilu. Zapewne pan Galland swoje groźby rozsyłał też do innych redakcji. Portal Euromaidan swoją informację usunął, jednak my postanowiliśmy drążyć sprawę i skierowaliśmy swoje pytania do źródła - czyli firmy DCNS. Na odpowiedzi od firmy nie musieliśmy długo czekać.

Poniżej przytaczamy odpowiedzi jakie portal wGospodarce.pl uzyskał od pana Emmanuela Gaudeza - szefa działu Public Relations w DCNS.

wGospodarce.pl: Czy opinia pana Gallanda jest opinią firmy DCNS?

Emmanuel Gaudez, DCNS: Po pierwsze ta osoba była tylko zwykłym praktykantem w naszej firmie a nie dyrektorem. Opuściła Grupę z końcem lipca.

Czy DCNS jakoś skomentuje te słowa?

Po drugie pragniemy zaznaczyć, iż wyrażana opinia jest opinią tylko tego pana i nie oddaje rzeczywistej opinii firmy DCNS. Jesteśmy zszokowani słowami, które wyraził ten pan. Nikt w DCNS nie ma prawa wyrażać opinii bez uzyskania pozwolenia Grupy. W tym przypadku, mimo iż ten pan opuścił Grupę, rozpoczęliśmy globalne śledztwo, które pozwoli lepiej nam zrozumieć sytuację.

Czy Polska jest uznawana za rynek drugiej kategorii?

Oczywiście, że nie. Polska to dla DCNS ważny rynek i klient, i jesteśmy dumni mogąc uczestniczyć w tym tygodniu na targach MSPO expo w Kielcach by tam spotkać się z Waszymi władzami.

Dziękuję za rozmowę.

Pan Gaudez na koniec wyraził oburzenie komentarzami wygłaszanymi przez pana Gallanda i dodał iż uprawniają one DCNS do wszczęcia kroków prawnych wobec tego pana.

Zespół wGospodarce.pl

Powiązane tematy

Komentarze