Polski pracownik jak niewolnik: Najbardziej wykorzystywany w Europie
Koszty pracy spadają, a wzrost wynagrodzeń jest symboliczny. Firmy mogłyby w bezpieczny sposób dawać podwyżki pracownikom, ale tego nie robią, bo nie są do tego zmuszone – takie wnioski płyną z analizy, którą przeprowadził „Puls Biznesu”.
Koszty pracy są najniższe od lat, na co duży wpływ ma wzrost wydajności. Rośnie ona znacznie szybciej niż wynagrodzenia dla pracowników.
Najlepiej pokazują to dane. Od 2000 r. wydajność wzrosła o 108 proc., pensje nominalnie tylko o 80 proc.
Zdaniem ekspertów polskie firmy mają największą od wielu lat przestrzeń do podnoszenia płac. Najczęściej z niej jednak nie korzystają, a podwyżek nie ma lub są symboliczne.
– Główną barierą, która powstrzymuje wzrost płac w Polsce, jest w ostatnim czasie niechęć firm do dawania podwyżek, a nie ich słabe możliwości finansowe. Firmy mogłyby w bezpieczny dla siebie sposób podnosić pensje, ale w obliczu wysokiego bezrobocia nie są do tego zmuszone – tłumaczy „Pulsowi Biznesu” Adam Czerniak, główny ekonomista Polityki Insight.
Jak łatwo się domyślić taki stan rzeczy sprawia, że coraz mniejsza część obrotów trafia do załogi w formie płac, a coraz większa zostaje w kieszeni przedsiębiorcy.
– Wydajność rośnie nie dlatego, że pracownicy są bardziej zmotywowani, tylko po prostu rośnie zaawansowanie technologiczne polskiej gospodarki. Wiadomo, że człowiek z młotkiem będzie mniej wydajny niż człowiek z całą skomplikowaną maszyną do produkcji mebli – tłumaczy na łamach PB Adam Czerniak.