Parlament Europejski wzniawia pracę nad dyrektywą pasażerską
W lutym PE wróci do wstrzymanych dwa lata temu prac nad dyrektywą w sprawie wymiany danych pasażerów - zapowiedział dziś sprawozdawca, brytyjski konserwatysta Timothy Kirkhope. Temat tej dyrektywy stał się głośny po zamachach terrorystycznych we Francji.
Na spotkaniu z dziennikarzami Kirkhope zapowiedział, że 4 lutego odbędzie się spotkanie ekspertów, następnie zostanie przygotowany zmodyfikowany projekt stanowiska PE w sprawie dyrektywy, a w marcu lub kwietniu mógłby on zostać przegłosowany w komisji. "Mam nadzieję, że będziemy mieli tę sprawę na posiedzeniu plenarnym Parlamentu w perspektywie lata. (...) Zakładając, że stanowisko pozostanie z grubsza takie jak teraz, jestem przekonany, że uzyska wsparcie" - powiedział Kirkhope.
Projekt dyrektywy w sprawie systemu przekazywania władzom danych pasażerów przybywających do UE lub ją opuszczających transportem lotniczym lub morskim został wiosną 2013 r. odrzucony niewielką liczbą głosów w komisji PE ds. swobód obywatelskich. Europosłowie - głównie lewica, Zieloni i liberałowie - uznali, że dyrektywa, określana mianem PNR (od angielskiego Passenger Name Record), może prowadzić do naruszania podstawowych praw obywateli UE, zwłaszcza prawa do prywatności. Apele do PE o odblokowanie prac nad dyrektywą pojawiały się już przed niedawnymi atakami terrorystycznymi we Francji, a nasiliły się po tych wydarzeniach. Zdaniem rządów państw UE przepisy te ułatwią walkę z terroryzmem.
"Potrzebujemy dyrektywy w sprawie PNR, ponieważ ciężka przestępczość i terroryzm są realnym zagrożeniem dla Europy, każdego jej kraju, gospodarki, a także dla bezpieczeństwa obywateli. Z tego powodu wszystkie kraje europejskie muszą mieć ten sam standard kontroli i ochrony danych, by wykorzystywać informacje jedynie do przeciwdziałania przestępczości i terroryzmowi" - tłumaczył dziś Kirkhope.
Krytyczne stanowisko wobec przedstawionego w 2011 r. projektu dyrektywy zajęli m.in. Europejski Inspektor Ochrony Danych (European Data Protection Supervisor, EDPS) oraz Grupa Robocza Art. 29, czyli organ zrzeszający rzeczników ochrony prywatności ze wszystkich krajów Unii.
Zastępca generalnego inspektora ochrony danych osobowych Andrzej Lewiński powiedział dziś polskim dziennikarzom w Brukseli, że obawia się, iż pod szczytnym hasłem walki z terroryzmem cofamy się z ochroną danych i prawem do prywatności. "Wyszukiwanie wśród miliardów danych osób, które rzeczywiście mogą być podejrzane o terroryzm, jest nieskuteczne" - ocenił. "Boję się, że ten krok w walce z terroryzmem może spowodować całkowity zanik lub osłabienie ochrony praw podstawowych" - powiedział Lewiński.
Z kolei obecny zastępca EDPS dr Wojciech Wiewiórowski podkreślił, że ostatnie wydarzenia nie powinny prowadzić do pochopnych rozwiązań. "Rzecznicy ochrony danych osobowych nie są przeciwni PNR jako samemu systemowi czy zbieraniu tych danych, bo one i tak są zbierane. Natomiast jeżeli chodzi o gromadzenie ich w bazach, które miałyby być powszechnie przetwarzane przez służby i przez policję, należy wykazać dużą ostrożność" - ocenił Wiewiórowski.
Jego zdaniem do tej pory nie pokazano, że wymiana danych o pasażerach jest niezbędna i stanowi proporcjonalne ograniczenie praw i wolności obywatelskich. "To są dane, które ujawniają bardzo szeroki zakres informacji o osobach i jak na razie nikt nie udowodnił, że mogą być naprawdę potrzebne przy wyszukiwaniu ewentualnych terrorystów. W tym przypadku rzecznicy ochrony danych mówią przede wszystkim o tym, że najpierw należy pokazać, na czym ma polegać efektywność tego systemu" - podkreślił Wiewiórowski.
Z tym podejściem nie zgadza się Kirkhope; w Wielkiej Brytanii istnieje krajowy system PNR. "Służby nie mogą się odkryć i ujawnić szczegółów, bo pomogłyby w ten sposób terrorystom, ale znamy wiele przypadków, kiedy użycie danych PNR doprowadziło do znaczących sukcesów w walce z przestępcami. Jeśli służby będą miały dostęp do tych danych w całej Europie, będzie więcej takich sukcesów, bo wymiana informacji będzie szersza" - argumentował.
Wiewiórowski natomiast zwrócił uwagę, że od kilku lat służby w Europie wymieniają się tzw. danymi API (ang. Advanced Passenger Information), które np. pozwoliły władzom francuskim ustalić, co w przeszłości robili zamachowcy. "Dane PNR są po prostu danymi znacznie szerszymi, znacznie bardziej ingerującymi w prywatność osób, pokazującymi nie tylko to, gdzie kto podróżuje, ale również jakie cechy ta osoba wykazuje. Nikt nam jeszcze nie pokazał wartości dodanej w stosunku do istniejących dzisiaj rozwiązań dotyczących API" - powiedział zastępca EDPS.
Jednak Kirkhope podkreślił, że istotne dla przeciwdziałania terroryzmowi mogą być takie, nieobjęte API, informacje jak to, kto z kim podróżuje, numer fotela, bagaż czy nawet nazwa biura podróży.
W poniedziałek w Brukseli ministrowie spraw zagranicznych krajów UE rozmawiali m.in. o walce z terroryzmem, w tym o wymianie danych pasażerów linii lotniczych. Szef polskiego MSZ Grzegorz Schetyna powiedział, że to sprawa trudna i niejednoznaczna - jak korzystać z tych zastrzeżonych informacji i jak gwarantować podstawowe wolności. Przyznał, że jest sceptyczny w sprawie udostępniania wrażliwych danych bez należytej społecznej i systemowej kontroli.
O przyspieszenie prac nad dyrektywą w sprawie PNR do europosłów apelowali m.in. przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk, premier Łotwy Laimdota Straujuma, której kraj objął właśnie prezydencję w Radzie UE, oraz ministrowie spraw wewnętrznych krajów UE, którzy spotkali się 11 stycznia w Paryżu. Europarlamentarzyści są wciąż podzieleni. Za odblokowaniem prac nad przepisami jest europejska centroprawica i konserwatyści, a socjaliści i liberałowie nadal są sceptyczni.
Proponowana dyrektywa w sprawie wymiany danych pasażerów nakładałaby na przewoźników morskich i lotniczych obowiązek przekazywania władzom danych osób przybywających na terytorium UE lub je opuszczających, a państwa członkowskie musiałyby stworzyć krajowe systemy danych pasażerów oparte na wspólnych unijnych zasadach. Przepisy te miałyby ułatwić władzom walkę z przestępczością, a szczególnie z terroryzmem, i tylko w tym celu dane te mogłyby być wykorzystywane.
PNR obejmują m.in. imię i nazwisko pasażera, jego adres i numer telefonu, trasę lotu, numer miejsca w samolocie, informację o bagażu i środku płatniczym (np. numer karty kredytowej). To także dane wrażliwe, związane m.in. z wyborem posiłku, który może wynikać z wyznawanej religii, czy też informacje o zdrowiu pasażera (np. gdy pasażer zgłosi, że potrzebuje opieki na lotnisku lub w samolocie).
PAP/ as/